Znowu powtarzają się przypadki złego traktowania zwierząt przez górali. Fiakrzy nie przyznają się do winy.
Jeden z turystów, idących do Morskiego Oka był świadkiem jak jeden z zaprzęgniętych koni ciągnących wóz z ludźmi padł na ziemię z wycieńczenia.
W pogoni za dudkami w tym upale nie każdy wytrzymuje. Co z tego, że wozacy muszą m.in. przestrzegać liczby przewożonych osób na jednym wozie, sokoro przy odpowiedniej prędkości to nawet z jednym turystą można zagonić konia. A wozacy speszą się, bo rzadko zdarza się aby turyści czekali na Palenicy na bryczkę a nie Fiakrzy na turystów.
— napisał Marek Rabiasz na Facebooku.
Turysta wykonał zdjęcie, które od razu umieściła na swoim profilu grupa Ratujmy konie z Morskiego Oka.
Kolejny koń nie wytrzymał kłusowania (tym razem w dół). Warto zwrócić uwagę - ludzie stoją i podtrzymują wóz, żeby się nie stoczył na zwierzę. Czyżby awaria hamulców?
— czytamy na stronie grupy.
Do wypadku doszło między Wodogrzmotami Mickiewicza, a leśniczówką Wanta.
Fiakrzy zapewniają, że koniowi nic się nie stało. - Potknął się tylko - bagatelizuje w „Gazecie Krakowskiej” Stanisław Chowaniec, szef fiakrów.
Takie tłumaczenie nie wystarcza obrońcom praw zwierząt.
Złożyłam zawiadomienie na policję i do prokuratury o wszczęcie śledztwa w tej sprawie
— mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
MG/gazetakrakowska.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/206094-kolejny-kon-nie-wytrzymal-na-trasie-do-morskiego-oka