Opisał, jak zrobił zakupy bezdomnemu. Zebrał już 145 tysięcy polubień na Facebooku!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook/Tomek Motyliński
Fot. Facebook/Tomek Motyliński

Tomek Motyliński, informatyk z Włocławka, wrzucił na swój profil zdjęcie paragonu z supermarketu. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie osoba, do której te zakupy trafiły.

Poczta pantoflowa na Facebooku, kilka artykułów na portalach internetowych i Motyliński stał się gwiazdą internetu podziwianym za swój altruizm.

Mężczyzna opisał jak zrobił zakupy (zapłacił 46,18 zł - przyp. red.) pewnemu 58-letniemu bezdomnemu, a jego wpis polubiła rzesza ludzi. Niespełna dwa dni od umieszczenia go w internecie, polubiło już go blisko 145 tysięcy osób, z czego aż 38 tys. udostępniło go na swoich profilach.

Przed Tesco podszedł i zapytał, czy nie mam 10gr, bo na chleb zbiera. Wyglądał schludnie, nie zalatywało od niego alkoholem więc dostał 2 zł. Po chwili stał przed sklepem z bochenkiem chleba i jadł go tak, jakby to było najpyszniejsze jedzenie na świecie. Wziąłem go do sklepu i pozwoliłem zrobić zakupy. Oto co wybrał, przy czym jajka, kiełbasę i masło dołożyłem mu do koszyka ja, bo on wybierał chleb ten a nie tamten, bo ten 12gr tańszy, przy każdym produkcie przy okazji pytając, czy na pewno może. Czy czuję się lepiej? Nie, przez kilkanaście minut nie mogłem się pozbierać i ryczałem siedząc w aucie. Nie o taką Polskę mój ojciec walczył i jakoś pomimo upływu lat nie potrafię się z pewnymi rzeczami pogodzić. Ale wiecie co jest najgorsze? Miny ludzi stojących za nami w kolejce do kasy w momencie, gdy się już zorientowali co się dzieje. Zupełnie takie, jakbym co najmniej im z portfela pieniądze wyjmował… Głodnego trzeba nakarmić - wyryjcie to sobie we łbach, szczególnie, że mówi to Wam ateista…

— napisał Motyliński (pisownia oryginalna - przyp. red.).

Fot. Facebook/Tomek Motyliński
Fot. Facebook/Tomek Motyliński

Informatyk w komentarzach zdradził więcej szczegółów osoby, której zrobił zakupy spożywcze.

Pan ma 58 lat. Miły, niestety bardzo zahukany. Zlikwidowali parę lat temu zakład, gdzie pracował całe życie, i od tamtej pory bezskutecznie poszukiwał pracy. Taki typowy przykład rodaka, któremu zwyczajnie coś w życiu nie wyszło

— wyjawił.

Mamy nadzieję, że w innych miastach również znajdą się tacy ludzie, jak Tomek. Na państwo nie można przecież liczyć…

MG/gazeta.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych