Młodzież niemiecka ma być silna, prężna jak skóra, szybka jak chart i twarda jak krupowska stal
– tak przemawiał Adolf Hitler do tysięcy młodych ludzi z organizacji Hitlerjugend, zgromadzonych na stadionie i wiwatujących na jego cześć.
Hitler powierzył misję stworzenia tzw. rasy panów Heinrichowi Himmlerowi, jednemu z najgorszych zbrodniarzy w historii. Adolf Hitler marzył, by rodziły się niebieskookie dzieci o blond włosach, które w przyszłości zasilą szeregi SS. Każdy żołnierz SS miał siać terror i dostarczać aryjski materiał genetyczny.
Jeśli ta dobra krew, na której się opieramy nie będzie się mnożyła, to nie będziemy mogli panować nad światem
– przemawiał Heinrich Himmler w Metz 7 listopada 1940 roku.
Ośrodki, w których rodziły się i wychowywały wyjątkowe dzieci, powstawały już przed drugą wojną światową. Pracownicy ośrodków przeszukiwali domy dziecka. Szacuje się, że do końca wojny Niemcy uprowadzili 200 000 dzieci z terenu Polski i Rosji.
Jeśli znajdziemy osobę dobrej rasy zabierzemy jej dziecko do Niemiec. Jeśli dziecko nie pogodzi się z tym, musimy je zabić ponieważ jako potencjalny przywódca będzie stanowiło dla nas niebezpieczeństwo
– tak przemawiał Heinrich Himmler w Poznaniu w 1943 roku.
Na ścianie budynku przy ul. Piotrkowskiej 113 w Łodzi jest tablica z napisem „W tym budynku w latach 1940-1944 Niemcy dokonywali badań i selekcji rasowej polskich dzieci w celu ich germanizacji”.
Musiałyśmy stawić się tam z babcią - wspomina Barbara Paciorkiewicz, której ojciec został rozstrzelany a matka zesłana do obozu koncentracyjnego.
Byłyśmy badane, mierzone, opisane na gestapo a po jakimś czasie wezwane. Musiały się zgadzać długości uszu, nosa, ustawienia kończyn.
Dzieci poczęte przez żołnierzy Wermachtu (wysyłano ich np. do Norwegii na odpoczynek, z „rasowymi” Norweżkami spłodzili 20 000 dzieci) lub zabrane na rozkaz Hitlera, od najmłodszych lat przygotowywano do służenia Rzeszy.
Jedzenie, picie, spanie, wszystko robiliśmy na komendę, chodziło o to, by nas złamać i zmusić do posłuszeństwa. To, że byliśmy ludźmi nikogo nie interesowało, nie widzieli we mnie dziecka, byłam własnością państwa
– to wspomnienia dzieci, które dorastały w takim ośrodku.
Film „Children of the master race” jest opowieścią o tragedii dzieci z ośrodków, wychowywanych po wojnie w niemieckich domach i szukających po 70 latach swoich prawdziwych ojców. Zidentyfikowany ojciec jednego z bohaterów filmu to wojenny zbrodniarz, skazany w procesie norymberskim na śmierć. Powiedział swoim żołnierzom: jesteście rasą panów, bądźcie bezlitośni, zniszczcie wszystko co nie jest niemieckie. Z jego rozkazu w październiku 1939 roku zamordowano 4 tys. Polaków w tzw. Dolinie Śmierci, w pobliżu Bydgoszczy. Polacy mieli stać się niewolnikami rasy panów, Hitler kazał wymordować polską arystokrację, duchowieństwo i inteligencję.
Film „Dziewczęta z Auschwitz” to również opowieść o wyselekcjonowanych kobietach i dzieciach.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ci Niemcy, którzy otwierali te wagony, którzy robili te selekcje, że oni są w stanie tam stać i dokonywać tego wiedząc, że kiedy wskazują ręką w tę stronę, to tam wysyłają ludzi do gazu…
— to słowa młodziutkiej narratorki stojącej przy niemieckim wagonie kolejowym, w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
Leokadia Rowińska przywieziona została z Warszawy do Auschwitz wraz z mamą, była w 3 miesiącu ciąży. Porody odbywały się w urągających warunkach, miało to pokazać, że kobiety na własne życzenie stały się ofiarami. Dzieci były na oczach matki zabijane, topione w beczce lub rozbijano im główki o mury baraku. Był to okrutny teatr , pokazanie, że dzieci te nie przedstawiają żadnej wartości ponieważ nie były to dzieci kobiet „określonego typu rasowego”. Przywożone w kolejnych transportach dzieci, 2-3 latki z wręczoną przez oprawców kromką chleba przyciskaną do piersi, prowadzone były parami do komór gazowych.
Okrucieństwo nie jest dziełem szaleńców, sprawcy doskonale wiedzą co robią i uważają swoje postępowanie za słuszne
– tym stwierdzeniem zaczyna swą opowieść Daniel Johan Goldhagen badający przyczyny ludobójstwa i składający wizytę byłemu esesmanowi, Otto Ernst Duscheleit.
Podobnie jak większość Niemców z jego pokolenia, Otto Ernst dorastał w przekonaniu, że należy do rasy panów podczas gdy inni do kategorii podludzi.
Należałem do Hitlerjugend, za podludzi uważaliśmy Rosjan, Polaków i Cyganów. Do tej kategorii zaliczały się także osoby upośledzone umysłowo, niegodne by żyć. Były bezwartościowe, nie miały prawa stąpać po ziemi. Po wojnie przeczytałem dziennik Anny Frank. Napisała, że ci, którzy dzielą bliźnich na lepszych i gorszych tylko z powodu ich wyglądu sami wykluczają się z grona ludzi. Na tym polegał największy problem w Niemczech? Przestaliśmy dostrzegać człowieczeństwo w niektórych ludziach
– podsumował były esesman.
Zadziwiające, że były esesman przywołuje Annę Frank. To nieumiejętność dostrzegania człowieczeństwa u ofiar sprawia, że mordercy popełniają takie zbrodnie. Ja dodam tylko, że to właśnie przekonanie, że ci inni stanowią zagrożenie, skłania oprawców do mordowania z takim zapałem.
Zmiana stosunku do ludobójstwa wymaga czegoś więcej niż tylko wysiłku intelektualnego, musimy zrozumieć, że zbrodnia ta jest częścią o wiele szerszego problemu – konkluduje Daniel Johan Goldhagen.
Do aktów ludobójstwa nigdy nie dochodzi spontanicznie na skutek głęboko zakorzenionych antypatii i konfliktów etnicznych. W willi na przedmieściach Berlina niemieccy zbrodniarze omawiali plany eksterminacji europejskich żydów. W pisanych na maszynach notatkach wymienia się kraje, w których ma zginąć 11 milionów Żydów. Kiedy długo podsycana nienawiść znajduje wreszcie ujście, mordom towarzyszy niemal euforyczne uniesienie.
Ilekroć dostrzegamy jakiekolwiek przejawy polityki dążącej do eliminacji określonej grupy, powinniśmy bić na alarm bez względu na to czy już giną ludzie.
Działania te przyjmują różne formy, w Luandzie przebiegały inaczej niż w Bośni a te w Kambodży inaczej niż w Turcji. Również niemieckie postępowanie wyglądało inaczej, ich celem byli wszyscy żydzi. W świecie nazistów nie było miejsca na niedoskonałości czyli zepsute geny. Nazistowska propaganda szerzyła nienawiść.
Nazywali niepełnosprawnych „brzemieniem” i umyślnie pokazywali ich w obrzydliwy sposób, to działało. Coraz więcej ludzi popierało sterylizację kalek
— kontynuuje Daniel Johan Goldhagen.
Czy powinniśmy bić na alarm po decyzji prezydenta stołecznego miasta odwołującego lekarza broniącego zgodnie z etyką i przysięgą ludzkie życie?
Uważam, że już czas. Sterylizacja była wstępem do eksterminacji a jesienią 1939 Hitler zatwierdził tajny program eutanazji. Na jego rozkaz wymordowano miliony ludzi.
Czas przemyśleć, co może nam przynieść powielanie sposobu myślenia i działania, które doprowadziły do wymordowania przez totalitaryzm nazistowski (niemiecki) 6 milionów tylko Polaków, wymordowanie przez totalitaryzm komunistyczny (sowiecki) 50 milionów różnych narodowości i przesiedlenie 20 milionów, osierocenie, okaleczenie, zniszczenie fizyczne i psychiczne kolejnych milionów, grabież i zniszczenie mienia oraz dziedzictwa narodowego?
Bożena Ratter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/205200-ilekroc-dostrzegamy-jakiekolwiek-przejawy-polityki-dazacej-do-eliminacji-okreslonej-grupy-powinnismy-bic-na-alarm-bez-wzgledu-na-to-czy-juz-gina-ludzie