Janusz Korwin-Mikke spoliczkował Michała Boniego. Do zdarzenia doszło w siedzibie Ministerstwa Spraw Zagranicznych podczas spotkania polskich eurodeputowanych.
Tweet byłego ministra administracji i cyfryzacji rządu Donalda Tuska wstrząsnął polskim światem internetowym:
Potem Boni na antenie TVP Info relacjonował:
Jesteśmy w MSZ na takim spotkaniu, które MSZ zorganizowało dla posłów do parlamentu Europejskiego na początek kadencji. Powiedziałem panu Korwin-Mikkemu „dzień dobry”. Pan poseł Korwin-Mikke zapowiadał wcześniej jakieś agresywne zachowania wobec mnie, ale ostatnie dwa tygodnie byliśmy na posiedzeniach, mijaliśmy się – może nie patrząc sobie w oczy, ale też bez jakiejś agresji.
Uznałem, że powiedzenie „dzień dobry” jest jakąś normą kulturową, w odpowiedzi pan poseł Korwin-Mikke podszedł i uderzył mnie w twarz Odpowiedziałem, że za różne rzeczy, które można mi zarzucić, przeprosiłem w swoim oświadczeniu dotyczącym lat 80. i czuję się uwolniony, czuję się oczyszczony po tym, co powiedziałem i nie zamierzam robić tego w nieskończoność.
Pan poseł ma swoje zastrzeżenia, czuje się dalej obrażony, ja nigdy nie mam w pamięci, żebym go jakoś specjalnie atakował. Bardzo dziękuję kolegom z MSZ, panu ministrowi Serafinowi, że tu wszyscy nie akceptują takiego sposobu postępowania i to spowodowało, że pan Korwin-Mikke opuścił salę spotkania. Dopytywany o szczegóły zdarzenia precyzował:
Stoją dwie grupy osób. W jednej ja, w drugiej pan poseł Korwin-Mikke, odwracam głowę i mówię: „dzień dobry”, bo uważam, że tak należy robić, nawet wobec osób, z których poglądami się nie zgadza. Pan poseł podchodzi i uderza mnie w twarz, tak to wyglądało.
Stoję bezradny i bezbronny, bo chyba nigdy nie jest się na coś takiego przygotowanym. Następuje krótka wymiana zdań, pan poseł usiłuje zbudować uzasadnienie dla tego zachowania. Ja uważam, że wtedy, kiedy publicznie przyznałem się do różnych rzeczy, przeprosiłem. To nie jest tak, że mogę w nieskończoność to robić. Nie mam wrażenia, bym kiedykolwiek obrażał pana posła. Wszystkie rzeczy z początku lat 90. były niejasne, wtedy kiedy ta lista była osób podejrzewanych o współpracę z SB. Szczerze mówiąc ja nie wiedziałem… bo to podpisanie nie oznaczało bycia agentem. Nie chcę wchodzić teraz w historię. Ja już ja przepraszałem. Nie podjąłem współpracy, już to wyjaśniałem, czuję się oczyszczony, a pan Korwin-Mikke ma jakiś z tym problem
Boni dodał, że „zgłasza informację do prokuratury” i będzie „rozważał, jak dalej postępować”.
Na swoim profilu na facebooku Korwin-Mikke przyznał, że faktycznie uderzył „z liścia” polityka Platformy Obywatelskiej:
Zgodnie z zapowiedzią spoliczkowałem właśnie p.Michała Boniego. Zrobiłem to w miejscu dyskretnym, w saloniku MSZ, w obecności kilkunastu osób na poziomie - by oszczędzić p. Boniemu wstydu publicznego. Ku mojemu zdumieniu ta gnida, zamiast przysłać mi sekundantów żądając satysfakcji, natychmiast się tym pochwaliła!!!
Gdyby wiedział, to bym, zamiast policzkować, napluł mu w twarz… Dla nieświadomych: jestem autorem Uchwały Lustracyjnej - która ujawniła nazwiska byłych agentów SB i UB (tych, co nadal pracowali dla bezpieki III RP, Antoni Macierewicz niestety nie ujawnił…). Po tej Uchwale p.Boni pojawił się w telewizji, publicznie mnie zbeształ, zwymyślał od ostatnich - i oświadczył, że muszę być niespełna rozumu. Po czym po kilku latach przyznał się, że agentem był - i nigdy mnie za te słowa nie przeprosił.
Dla TVP Info lider Nowej Prawicy powiedział:
Wreszcie wykonałem swój obowiązek. Przykro mi, że sobie pobrudziłem rękę
Czy Korwin-Mikke spełni także resztę swoich obietnic? Przypominamy, że zapowiedział zrobienie z Parlamentu Europejskiego domu publicznego (użył innej nazwy) i pozamykanie ministrów rządu Tuska wraz z nim, gdy dojdzie do władzy.
Jest też pytanie, dlaczego dopiero teraz Korwin-Mikke dokonał swego czynu, skoro obiecywał to już wiele lat temu i miał wiele okazji, aby swój zamiar zrealizować?
Slaw/ znp/ „Twitter.pl”/ Facebook.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/204600-korwin-mikke-zaatakowal-z-liscia-boniego-to-spelnienie-obietnicy-sprzed-lat-sprawa-trafi-do-prokuratury