Mali, chorzy pacjenci i rodzice śpiący na korytarzu, przy windach, byle tylko być przy dziecku. Twarde zasady panujące w warszawskiej klinice neurochirurgicznej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Pobyt dziecka w szpitalu, to dramat dla całej rodziny, więc wiadomo, że rodzice chcą przy nim być i to cały czas. Dziecko również tej obecności i pomocy rodzica potrzebuje. A jednak w Centrum Zdrowie Dziecka, na oddziale neurochirurgii rodzice są na cenzurowanym.

Rodzice małych pacjentów, nawet tych najmłodszych śpią na podłodze koło windy, czasem, aby tylko zostać na oddziele chowają się w łazience przed pielęgniarkami. Dla dzieci zniosą wszystko, tym bardziej, że nie tak łatwo tu się dostać. Klinika Neurochirurgii CZD jest najlepszym - jeśli chodzi o możliwości diagnostyki i kwalifikacje lekarzy - oddziałem w Polsce. Trafiają tu bardzo ciężko chore dzieci z całego kraju, lekarze operują maluchy z wodogłowiem, rozszczepieniem kręgosłupa i nowotworami. Oficjalnie mówi się o tym, że rodzice nie mogą zostać na oddziale, bo stwarza to zagrożenie epidemiologiczne.

Drzwi neurochirurgii są na noc zamykane. Kiedy dziecko płacze lub domaga się karmienia, pielęgniarki wychodzą i proszą rodzica, aby je uspokoił. Kiedy maluch zaśnie, matka lub ojciec wracają pod windę na podłogę. Śpią na karimatach, materacach albo przyniesionych leżakach. (…) Jeśli pojawi się ochrona, to rodzice mogą być zmuszeni do opuszczenia budynku

—czytamy w serwisie wyborcza.pl.

W szpitalu, nie tylko w CZD, panem i władcą jest ordynator. On ustala zasady i wymaga ich przestrzegania.

Szefem neurochirurgii CZD jest profesor Marcin Roszkowski, wybitny chirurg i świetny lekarz - z jego wolą pacjenci mogą zapoznać się tuż przy dyżurce. Na tablicy ogłoszeń wisi regulamin, w którym ordynator obwieszcza, że ze względów epidemiologicznych nie zezwala rodzicom na pobyt na oddziale nocą. Tuż obok ktoś przypiął plakat zawierający postulaty Europejskiej Karty Praw Dziecka. Jeden z nich brzmi: „Dzieci powinny mieć prawo do tego, aby cały czas przebywali z nimi w szpitalu rodzice, a opiekunom należy stwarzać warunki pobytu razem z dzieckiem i pomagać w pozostawaniu przy nim”

—informuje portal.

Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej w artykule 19 zobowiązuje nawet szpital do zapewnienia matce pobytu z chorym dzieckiem karmionym piersią lub sztucznie i nie uznaje tego za świadczenie ponadstandardowe.

Dlaczego w Centrum Zdrowia Dziecka, na oddziale neurochirurgii jest inaczej?

Decyzja kierownika kliniki jest zawsze podyktowana tylko i wyłącznie dobrem dziecka. Pacjenci przebywający na tym oddziale to dzieci, u których w każdym momencie może wystąpić nagłe pogorszenie zdrowia i spowodować konieczność walki o życie. W warunkach nocnych, kiedy na dyżurze jest mniejsza obsada lekarska i pielęgniarska, dostęp do łóżka pacjenta musi być natychmiastowy. W nocy, jeśli przy łóżku byłoby łóżko rodzica, jego walizki, często także wózek dziecka, ewentualna reakcja medyczna i ratowanie bardzo ciężko chorego nie byłoby możliwe

—powiedziała Joanna Komolka, rzeczniczka CZD.

A jednak jak się okazuje na sąsiednich piętrach, na innych oddziałach leżą również poważnie chore dzieci z poważnymi wadami serca, po operacjach i przeszczepach - nikt stamtąd rodziców nie wyprasza i nie muszą ukrywać się w łazienkach. Rodzice skarżą się także na brak informacji o stanie dziecka, leczeniu i podawanych lekach, ale czekając na skomplikowane operacje godzą się na upokarzające spanie na korytarzu, przy windzie i na forach internetowych dzielą się radami jak przetrwać w szpitalu i nie dać się wyrzucić.

Rzecznik praw dziecka Marek Michalak na pytanie „Wyborczej”, czy nie należy zareagować na sytuację rodziców nocujących pod windą w klinice neurochirurgii, odpowiada:

Do decyzji lekarza prowadzącego należy wydanie zgody co do długości przebywania osób niebędących personelem medycznym na oddziale.

Udało się jednak rodzicom odnieść „mały sukces”. Rafał Błoszczyński z biura Rzecznika Praw Pacjenta wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie naruszenia przez CZD praw rodziców. Ordynator będzie musiał wyjaśnić, dlaczego nie przestrzega ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.

ann/wyborcza.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych