Nie ma numeru PESEL, nie ma człowieka. Przez bezduszną biurokrację półroczna Anastazja z Gdańska formalnie nie istnieje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.freeimages.com
Fot.freeimages.com

Mama półrocznej Anastazji z Gdańska od stycznia 2014 roku walczy o nadanie córce numeru PESEL. Na razie przegrywa z urzędniczą bezduszną machiną. A jak nie ma numeru PESEL, to nie ma człowieka.

Bez PESEL-u nic nie załatwię, bo to jakby człowieka nie było. Ostatnio płaciłam 300 zł za szczepienie córki. Nie mogę nawet wystąpić o alimenty, choć żyjemy tylko z 440 złotych mojej renty

—opowiada w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim mama półrocznej dziewczynki.

Pani Katarzyna sama wychowuje dziecko. Ma drugą grupę inwalidzką, jest podopieczną MOPR w Gdańsku. Kobietę wspiera asystent rodziny, który pomaga jej w załatwianiu spraw i pisze w jej imieniu pisma do urzędów.

Teoretycznie kobieta nie powinna mieć żadnego problemu z załatwieniem formalności. Według przepisów dzieci urodzone w Polsce dostają numer PESEL z urzędu. Wystarczy zgłosić fakt narodzin dziecka do Urzędu Stanu Cywilnego ( mogą to zrobić rodzice, personel medyczny, a nawet administracja szpitala, w którym dziecko przyszło na świat). USC sporządza wtedy akt urodzenia dziecka, a gmina występuje do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o numer identyfikujący.

Od obowiązujących przepisów jest jednak pewien wyjątek. Dziecko musi zostać wcześniej gdzieś zameldowane. Pani Katarzyna nie ma ani stałego, ani czasowego meldunku w mieszkaniu, które zajmuje z córeczką. Jest to lokal socjalny.

Najemcą lokalu był mąż pani Katarzyny. Jako sprawca przemocy domowej został on zmuszony do opuszczenia mieszkania

-jak pisze Dziennik Bałtycki z tego właśnie wynikają kłopoty pani Katarzyny z meldunkiem.

Wystarczy sprawdzić, czy rzeczywiście tam mieszka. Jeśli tak - zameldujemy ją

—-mówi Halina Stobierska z Referatu Ewidencji Ludności.

To rozwiązałoby urzędniczą gehennę kobiety.

Powiedziano mi, że muszę wysłać prośbę o PESEL Anastazji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Potem poradzono, bym poprosiła ZUS, by oni, jako wypłacający mi rentę socjalną, zwrócili się do ministra. Z ZUS odpisali, że nie mogą tego zrobić.

Wszystkie pisma jakie dostaje kobieta naszpikowane są niezrozumiałą urzędniczą terminologią i żądaniami, które dotyczą kolejnych dokumentów.

Departament Ewidencji Państwowych MSW domaga się np.od niepełnosprawnej kobiety, by wykazując,

że numer PESEL jest jej niezbędny na podstawie innych przepisów, wskazała konkretny przepis prawa.

I tak od Annasz do Kajfasza… trwa półroczna walka o pesel dla dziecka. Sprawa na razie nie znalazła swojego szczęśliwego zakończenia. Jednak po interwencji gazety urzędnicy obiecują pomóc z załatwieniu formalności meldunkowych, co rozwiąże problemy kobiety

ann/dziennikbaltycki.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych