Krzysztof Koehler w liście otwartym do Obywateli Kultury: “Hitler, Stalin czy Lenin byli światowej sławy bandziorami, czy ten fakt jakoś ich rozgrzesza?”

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot: youtube
fot: youtube

Hitler, Stalin czy Lenin byli światowej sławy bandziorami, czy ten fakt jakoś ich rozgrzesza? To, że ktoś jest „światowej sławy”, jest dosyć prostackim zastosowaniem argumentu ad verecundiam. Ktoś może być wszak światowej sławy zbirem.

pisze w liście otwartym do Obywateli Kultury były dyrektor TVP Kultura, poeta i eseista Krzysztof Koehler.

List został opublikowany na łamach dziennika “Rzeczpospolita”. Koehler odpowiada w ten sposób na list, skierowany przez Obywateli Kultury do prezydenta Bronisława Komorowskiego w sprawie odwołanego w Poznaniu spektaklu Golgota Picnic w reżyserii Rodriga Garci.

Na początku listu przytacza słowa nowej minister kultury opublikowane w “Gazecie Wyborczej”, która twierdzi, że dzieje się coś bardzo ważnego, wracając tym samym do tematu granic i wolności jaką mogą posługiwać się artyści. Minister zwraca uwagę na prawo do autonomii twórców oraz prawo do wypowiedzi artystycznej.

Na tak postawione słowa Koehler odpowiada w liście następująco:

Przedstawionej przez panią minister wizji nadrzędności autonomii twórców i kuratorów można bowiem przeciwstawić w sposób naturalny prawo odbiorców sztuki do oporu wobec propagowania przez artystów i ich kuratorów wartości, które naruszają dobro tychże odbiorców.

— czytamy w liście opublikowanym w dzienniku “Rzeczpospolita”.

Jak dodaje wolność artysty nie może być bezwzględna i nieograniczona. Były dyrektor TVP Kultura zaznacza, że Urząd Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie jest powołany do stania na straży wolności artystycznej oraz nie powinien być rzecznikiem lobby artystycznego

Sądzę, iż jego funkcja powinna być bardziej pojemna, szersza, uwzględniająca horyzont społeczny odbioru sztuki.

— czytamy.

Artysta podkreśla, że linię dyskusji wyznaczyła “Gazeta Wybiorcza”.

Medium to ma swój polityczno-kulturowy program i go realizuje. Ma do tego prawo. Robi, co uważa za stosowne.

— stwierdza Kolehler.

Pyta konkretnie redakcję GW, czy gdyby jakieś dzieło artystyczne naruszało wartości gejowskie czy inne, to redakcja “Gazety Wyborczej” równie stanowczo stawałaby w obronie artysty.

Poeta wyjaśnia również dlaczego nie podpisze się pod stale podsuwanym mu apelem:

Nie wiem ilu, ale pewnie sporo, może i większość z Was, którzy ów list podpisali, w chwili jego podpisywania – podobnie zresztą jak wasi adwersarze – „Golgoty Picnic” nie widziało.

— czytamy.

Dodaje, że po obejrzeniu spektaklu zmienia się pogląd i wiele osób nie ma już szans, by swój podpis wycofać.

Krzysztof Koehler podkreśla, że nie ma znaczenia - jak podkreślają protestujący - że reżyserem spektaklu jest światowej sławy artysta:

“Przepraszam za dosadność tego porównania, ale Hitler, Stalin czy Lenin byli światowej sławy bandziorami, czy ten fakt jakoś ich rozgrzesza? To, że ktoś jest „światowej sławy”, jest dosyć prostackim zastosowaniem argumentu ad verecundiam. Ktoś może być wszak światowej sławy zbirem.

— odpowiada.

Pyta znane mu osoby, które podpisały się pod listem w obronie spektaklu:

Czemu podpisaliście się pod tym listem. Skąd mieliście pewność, że dobrze czynicie?

Dodaje również, że nie rozumie postawy osób popierających spektakl, które mówią o sobie “chrześcijanie”:

Jeśli jednak znajdują się wśród Was osoby przyznające się do bycia chrześcijanami, zastanówcie się, przemyślcie, czy w imię wolności wypowiedzi, wolności ekspresji artystycznej nie idziecie za daleko.

— polemizuje artysta.

Koehler stawia również bardzo ważne słowa dla ateistów, którzy nie rozumieją czym dla wierzących jest obraza Jezusa Chrystusa:

Dla nas, chrześcijan, ingerowanie w tajemnicę zbawienia, w Golgotę, jest niezwykle krzywdzące, bolesne. Cóż z nas byliby za chrześcijanie, gdybyśmy pozwalali bezrefleksyjnie na to, by Go profanowano?

— pyta.

Na koniec podkreśla:

Chrześcijaństwo od zawsze polegało też na dawaniu świadectwa, że się jest uczniem Chrystusa. Czemu dzisiaj miałoby być inaczej?

— czytamy w liście.

Rzeczpospolita, lz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych