Piotr Skwieciński: Ślązacy jak Żydzi, bo nie z dworków, czyli pisarz Twardoch w poszukiwaniu konfitur

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Maciej Wójcik / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0
fot. Maciej Wójcik / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0

Szczepan Twardoch (dość znany pisarz, który przeszedł ciekawą drogę ideologiczną – od związków z „Frondą” i pisywania nowel o dobrych Żołnierzach Wyklętych walczących ze złymi ubekami oraz o jeszcze lepszych księżach walczących z jeszcze gorszym szatanem, do utożsamienia się ze ślązakowcami z RAŚ-u i wzniesienie sławetnego hasła „pie…l się, Polsko”) napisał w „Polityce” esej o Śląsku.

Esej jak esej, bardzo przewidywalny, część tez oczywistych a część dokładnie takich, jakich można się spodziewać po okołoślązakowskim intelektualiście. Śląsk wiecznie krzywdzony przez Polskę (i komunistyczną i przedwojenną, ta ostatnia jak się od Twardocha dowiadujemy prowadziła wobec Ślązaków politykę „szowinistyczną i pogardliwą” – dotyczy to okresu, w którym województwo to jako jedyne w II Rzeczpospolitej dysponowało bardzo szeroką autonomią…), Ślązacy rzekomo nie akceptowani w polskiej wspólnocie, odkrywanie po raz kolejny jako „nowości” , że w czasie okupacji przymusowo służyli oni w Wehrmachcie, itd.itp. To wszystko znane aż do bólu, banalne w przewidywalności i zgodności z propagandowym schematem. Więc nie byłoby o czym pisać, gdyby nie pewien zastosowany przez Twardocha chwyt, dość jednak nowatorski.

Twardoch powtarza otóż tezę, wymyśloną i upowszechnianą ostatnio przez duet Strzępka – Demirski, zespół „R.U.T.A”,„Krytykę Polityczną” i stale poszukujących nowych metod dekonstrukcji polskości publicystów „Wyborczej”, jakoby owa polskość polegała na wykluczaniu tych, którzy nie mogą się wylegitymować „dworkiem, herbem, szablą po dziadku.”

Nawiasem mówiąc bardzo bawi mnie ta teza, bo już nawet pomijając inne jej intelektualne niedostatki to gdzie w jej ramach mieszczą się tacy np. górale – jako żywo nie posiadający wymienionych wyżej atrybutów, a przecież od pokoleń uważani za żywą emanację polskości…?

W wywodzie Twardocha pojawił się tu jednak nowy element. Otóż pisze on (tak niby raczej au passant, mimochodem…) że

dla Polaków idealną pozycją Ślązaka jest aspirowanie do polskości, co zresztą przypomina bardzo sytuację polskich Żydów. Warunkowo za Polaków uznanych, ale jednak podejrzanych, bo gdzie dworki, herb, szabla po dziadku?

Ten chwyt erystyczny zasługuje na uwagę. Bo przecież Twardoch dobrze wie, że jeśli część etnicznych Polaków odmawiała niestety Polakom pochodzenia żydowskiego prawa do bycia Polakami, to zupełnie nie ze względu na brak dworku i szabli. Że w ogóle antysemityzm cechował bardziej polskie masy plebejskie i chłopów (też bez dworków i herbów), niż szlacheckie elity. Że w ogóle nie o to chodziło w przeszłości, i nie o to chodzi obecnym antysemitom.

Twardoch wie o tym doskonale, ale tworzy fałszywą paralelę „Ślązacy-Żydzi” bardzo świadomie. Przecież wprowadzenie jej do obiegu intelektualnego to doskonały sposób na zwiększenie i utrwalenie wsparcia dla ślązakowców ze strony środowisk emocjonalnie filosemickich. Bardzo, dodajmy, wpływowych.

W dodatku upowszechnienie tej fałszywej paraleli pozwala liczyć na to, że w jakimś zakresie Ślązaków (przepraszam Ślązaków za używanie tego określenia, ja wiem oczywiście że ich większość nie utożsamia się z ideologią lansowaną przez RAŚ; chodzi tu jednak o „Ślązaków” – wymyślony konstrukt z fantasmagorycznych rojeń ślązakowców) może objąć status ofiary. A status ofiary bardzo we współczesnym świecie jest pożyteczny. Pozwala na wiele, przynosi wymierne korzyści. Symboliczne „przytulenie się” do Żydów (od których, na skutek bezprecedensowych zbrodni Holocaustu i prowadzonej później polityki historycznej  ta kariera statusu ofiary się zaczęła) może bardzo ułatwić pozyskanie tegoż statusu.

Wprowadzenie do świadomości liczących się ośrodków tezy, iż „Ślązacy są jak Żydzi” (choćby ta tożsamość opierała się jedynie na niezwykle abstrakcyjnych i oderwanych od wszelkiego konkretu pseudointelektualnych spekulacjach) otwiera wiele interesujących możliwości.

Wobec tych świetlanych perspektyw można śmiało podeptać fakty historyczne i elementarne zasady logiki.Bo przecież dobrze wiadomo, gdzie leżą najsłodsze konfitury.

Piotr Skwieciński

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych