Jerzy Owsiak otwarty na różnorodność. A reszta? "Boję się, że Polacy sobie z tym by nie dali rady, gdyby nagle w Warszawie powstała dzielnica chińska"

Jerzy Owsiak przewiduje, że „kobieta z brodą” to jeszcze nie wszystko i że prawdziwa różnorodność jest dopiero przed nami. Obawia się jednak, że Polacy są zbyt mało tolerancyjni, aby zaakceptować wszystkie jej przejawy w swoim kraju. Jako przykład podaje kibiców, którzy odstraszają „niektóre środowiska czy osoby” przed przyjazdem do Polski.

Ludzie pragną różnorodności, są na nią otwarci, chcą tego. Komu to przeszkadza i będzie zamknięty, to jest jego sprawa. Ale Polacy chłoną to. Ja myślę, że to nam bardzo ubarwia życie i czyni lepszym, ciekawszym, bardziej efektywnym

— mówił Owsiak podczas panelu poprzedzającego galę „Złotej Setki Pomorza i Kujaw 2013”.

Całkiem rozsądnie zauważył, że zbyt duża różnorodność jest ryzykowna i może prowadzić do zachwiania proporcji gospodarz - gość. Ale problemu dopatruje się wyłącznie w postawie „gospodarzy”.

Boję się, że u nas Polacy sobie z tym tak nagle by nie dali rady, gdyby nagle w Warszawie powstała dzielnica chińska. Nie do końca tak wierzę, żeby to było ok, że też może byśmy się zaczęli boksować, że tego jest za dużo. My nie jesteśmy tacy tolerancyjni. Wydaje mi się, że Polacy dosyć rasistowsko się potrafią zachować

— ubolewał.

I chyba jest mu nieraz wstyd za swoich rodaków, bo przyznaje:

Nawet ludzie mówią mi ze świata, gdy dyskutujemy: wasze zachowania niektóre rasistowskie, chociażby kibiców, powstrzymują nieraz niektóre środowiska czy ludzi, żeby tutaj przyjeżdżać. Tak jakby trochę straszą. To niedobrze, że tak właśnie o nas myślą.

Według Owsiaka można to zmienić.

Ale trzeba próbować i trzeba to robić, żeby nie stanąć w miejscu. Bo wtedy byłoby najgorzej. Właśnie ta różnorodność zaczynając od jedzenia, kończąc na tym, jak możemy się zachowywać, jak możemy się zmieniać. Musimy się uczyć. Im więcej będziemy przywozili ze świata, tym bardziej będziemy wiedzieli, co jest grane

— poucza Jerzy Owsiak.

Znowu ta pedagogika wstydu. A może po prostu Polacy rozumieją, że nie każda różnorodność, jaka idzie „ze świata” jest dobra i w trosce o swoją przyszłość niektóre jej przejawy odrzucają? Czy jako gospodarze nie mamy do tego prawa?

bzm/pomorska.pl