Ocieranie się genitaliami o krucyfiks nie jest według prokuratury czynem zabronionym. Czy oznacza to, że Muzeum Narodowe może nadal udostępniać obiekty sztuki sakralnej w celu profanacji? Szkoda, że nikt nie zadał tego pytania.
Jeśli pan Zenek obsika przystanek, zajmie się nim policja. Jeśli jednak pan Zenek posiada dyplom ASP i rzeczonej czynności dokona w galerii, będzie to działanie o charakterze artystycznym. Można uznać, że jest przejaw tzw. „sztuki krytycznej”.
Panem Zenkiem polskiej sztuki jest Jacek Markiewicz, tzw. artysta, który zbulwersował opinię publiczną instalacją „ Adoracja”. Jest to film, na którym nagi Markiewicz ociera się o krucyfiks z naturalnej wielkości postacią Chrystusa. Skandal wybuchł, gdy „Adorację” pokazano na ubiegłorocznej wystawie w Centrum Sztuki Współczesnej.
Od samego początku dręczyło mnie pewne pytanie. Jak to możliwe, że Muzeum Narodowe w Warszawie udostępniło średniowieczny krucyfiks, by tak zwany artysta mógł się o niego poocierać?
Film „Adoracja ” powstał w 1992 jako praca dyplomowa. Jacek Markiewicz był wtedy studentem ASP.
Jak to się wszystko stało? Student przyszedł do dyrektora Muzeum Narodowego i powiedział, że chciałby się trochę pocierać o krucyfiks, najlepiej średniowieczny? Ależ proszę bardzo, odparł dyrektor, niech się pan nie krępuje, zaraz znajdziemy stosowny obiekt.
To zdumiewające. Nie tylko dlatego, że ochoczo pozwolono na profanację. Beztrosko narażono też średniowieczne dzieło sztuki na uszkodzenie. Goły Markiewicz ocierał się i lizał krucyfiks, którego konserwatorzy ostrożnie dotykają w rękawiczkach.
Warszawska prokuratura w uzasadnieniu umorzenia postępowania napisała, że Markiewicz nie zdawał sobie sprawy, że uraża uczucia religijne i nie miał takich intencji. Można uznać. że tak zwany artysta Markiewicz jest wyjątkowo mało rozgarnięty. Jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że jest po prostu żałośnie tchórzliwy i nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Jacek Markiewicz ma w swym dorobku jeszcze kilka z założenia odważnych i nowatorskich dzieł. Nie chcę spłycić ich głębi, więc odwołam się do niezawodnego, finansowanego przez Ministerstwo Kultury portalu. Otóż prace Markiewicza są sztuką ‚czystą formalnie ” i stanowią „dojmującą demonstrację ludzkiej samotności”.
Gdyby państwo nie wiedzieli, o co chodzi, to dodam, że te „artystyczne działania ” pana Zenka polskiej sztuki polegają na wystawieniu w galeriach własnych ekskrementów i moczu .
Z tej całej żałosnej i obrzydliwej historii wynika, że warszawska prokuratura odrobiła lekcje z tak zwanej „sztuki krytycznej”. W uzasadnieniu umorzenia postępowania szeroko rozpisuje się o działaniach artystycznych „sztuki krytycznej”, które komentują rzeczywistość i z nią polemizują. Powiedzmy szczerze: zgodnie z definicją, idealnym przykładem „sztuki krytycznej” jest podpalanie tęczy na Placu Zbawiciela.
To spontaniczny performance, który zdecydowanie jest polemiką i komentarzem. Ciekawe, czy prokuratura przyjęłaby podobną wykładnię…
Maja Narbutt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/196379-maja-narbutt-ocieranie-sie-genitaliami-o-krucyfiks-nie-jest-wedlug-prokuratury-czynem-zabronionym-a-co-z-innym-przykladem-sztuki-krytycznej-podpaleniem-teczy-na-pl-zbawiciela