"Baba z brodą" szantażuje Europę. Za dwa tygodnie wybory, czy uda się postawić tamę "eurodziwactwu"?

PAP/EPA
PAP/EPA

Eurovision Song Contest, czyli Konkurs piosenki Eurowizja od dawna nie jest już konkursem piosenki, bardziej polityczno - światopoglądowym plebiscytem, w którym muzyka schodzi na dalszy plan. Właśnie dlatego propozycja austriacka była od razu skazana na sukces. Niestety.

Kiedy na scenę wyszła „baba z brodą”, było trochę śmiesznie. Strasznie zaczęło być kiedy okazało się, że 26 - letnia drag queen po prostu Europę zaszantażowała. Ten występ to podobno miała być walka o tolerancję. Prąc ku dziwacznej poprawności, Europa przyjęła go euforycznie, ale z powodu tego szantażu pozostał niesmak. Poziomu tolerancji to nie podniesie, wręcz przeciwnie, na panią Wurst już wylał się wodospad hejtu. Bo piosenka była taka sobie, a wykonanie słabe - „artysta” postawił na skandal i się opłaciło. Gdyby Conchita Wurts nie wygrała, to podniósłby się krzyk, że to z powodu jej/jego odmienności. Wygrała, a ja mam poczucie, że właśnie z powodu swojej odmienności. Tylko i wyłącznie, a to nie jest fair.

Punkty przyznawano na podstawie głosów jurorskich połączonych z głosami telewidzów. Austria została umieszczona przez polskich sędziów na 19. miejscu, telewidzowie widzieli wykonanie Conchity Wurst na czwartym miejscu. W efekcie, austriacka propozycja od Polski punktów nie dostała.

Polska piosenka, „My, Słowianie” Donatana i Cleo dotarła do finału, co już jest sukcesem, ale w ostatecznej rozgrywce przepadła. Tu też od samej piosenki ważniejsza była oprawa. Licho zawiązane kaftany odsłaniały słowiańskie piersi, ale to okazało się za mało. Z tym utworem i tą stylizacją można by pewnie odnieść sukces, ale nie dziś i nie w tej Europie.

Jedno jest na pewno dobre, że ten konkurs został rozegrany właściwie tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Związek pozornie luźny, ale zobaczyliśmy jakie są trendy na starym kontynencie, jakie wartości są w cenie. Dwadzieścia pięć lat temu Conchita Wurst też by nie wygrała, tak właśnie zmienia się Europa. To ostatni moment na refleksję, czy do tej już zawłaszczonej przez poprawność wspólnoty chcemy dołożyć swoją cegiełkę i jaka to ma być cegiełka. Aby postawić tamę „eurodziwadłom”, które stają się normą trzeba przede wszystkim pójść na wybory i swojego głosu nie zmarnować.

P.S. Od teraz innego, europejskiego formatu nabiera kwestia z Misia: „A ja ogolić się nie pozwolę. Noszę zarost od przed wojny!”. Wojna o naszą cywilizację dopiero się zaczyna. Przy naszej bierności może rozegrać się błyskawicznie.

Marcin Wikło

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.