Dziwny to kraj, w którym Pomnik Światła dla upamiętnienia ofiar narodowej tragedii smoleńskiej niby „kłóci się z otoczeniem”, a tandetna i kontrowersyjna parabola ze sztucznych kwiatów współgra z zabytkowym, istniejącym od 1767 r. Placem Zbawiciela i urasta do rangi dobra narodowego.
Parafrazując twórców z filmowego „Misia”, można rzec: „Prasłowiańska tęcza chroni w swym łuku…” - no, właśnie, kogo chroni? Czemu służy? Jakąż to tajemną wartość posiada, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wydaje publiczne pieniądze na jej piąty z rzędu remont i - jak zapowiedziała - wydawać będzie, gdyby znów się coś tej tęczy przytrafiło. Pomijam już fakt, że gdyby nawet prezydent HGW zapłaciła z własnego konta za te kwiatki z wodotryskiem, kamery i służby pilnujące owego „dobra publicznego”, byłoby to nic innego jak tylko usankcjonowanie bezprawia, gdyż ustawienia tej instalacji w tym miejscu i to na zawsze nie poprzedziły żadne stosowe procedury, ani konsultacje. W filmie Stanisława Barei nazywało się to „taką nową, świecką tradycją” - „to jest tęcza na miarę naszych możliwości, my tą tęczą otwieramy oczy niedowiarkom, mówimy: to jest nasza tęcza, przez nas zrobiona, i to nie jest nasze ostatnie słowo!” Miała być gotowa przed pierwszomajowym świętem ludu pracy i jest. Niech lud się cieszy. Czy lud mnie słyszy? Ten ściągnięty z esplanady przed Parlamentem Europejskim w Brukseli wykwit Julity Wójcik, którego po upływie naszej prezydencji w UE tam nie chcieli, stał się, obok sztucznej palmy na rondzie Charlesa De Gaulle’a, nowym symbolem stolicy. Teraz, zamiast lampek w chodniku dla upamiętnienia śmierci prezydenta Polski i wszystkich ofiar podsmoleńskiej tragedii, brak tylko postawienia figurek Tinky-Winky, Dipsy, Laa-Laa i Po przed Pałacem Namiestnikowskim…
Można kpić do woli, ale sprawa nie jest wcale śmieszna. Oto jesteśmy świadkami kształtowania nowego znaczenia takich słów jak narodowa tożsamość. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce możemy spodziewać się pomników byłych, sowieckich apologetów w Polsce z czasów PZPR. Wszak, co podkreśla w kampanii eurowyborów Leszek Miller, dawniej działacz Związku Młodzieży Socjalistycznej, sekretarz Komitetu Zakładowego partii, absolwent Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym PZPR, szef Wydziału do spraw Młodzieży, a przed upadkiem komunizmu, sekretarz i członek politbiura KC, to… jego partia „wprowadziła Polskę do Europy”. A, że przed zmianą nazwy na SLD jego partia kazała Polakom wierzyć w rosyjską wersję „niemieckiej zbrodni” na polskich oficerach w Katyniu i nie tylko? Że sama dokonywała zbrodni na polskich patriotach nawet tuż przed upadkiem jej systemu zniewolenia? Że wpisała do polskiej konstytucji nadrzędna rolę Moskwy i skazała nas na półwiecze deprawacji, z której będziemy leczyć się jeszcze przez wiele lat…? A któż o tym pamięta, kogo to obchodzi? Niech żyje tęcza! - radosny symbol nowych czasów, parabola wielobarwnego porozumienia ponad podziałami… Chrzanić historię! Radujmy się, weselmy się! Jeśli dzieci i wnuki zamordowanych w Katyniu, Starobielsku, Ostaszkowie itd. nie wiedziały, teraz już wiedzą, że nie cierpieli z powodu śmierci swych ojców i dziadków, bo „nawet ich nie znali”. Taki kuriozalny wniosek postawił niejaki Gieorgij Matiuszkin, wiceminister sprawiedliwości i przedstawiciel Rosji w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Aż dziw bierze, że nasi lewicowi „patrioci” jeszcze nie przyjęli tego, jako swojej wykładni. Rosjanie mają własną miarę ocen zbrodni i historii. Pół roku temu, a dokładnie 4 listopada obchodzili swój Dzień Jedności Narodowej - zamiennik dla święta Rewolucji Październikowej, ustanowiony w rocznicę wygnania z Moskwy w 1612 r. „polskich okupantów”. Niech świat wie, że to miłujący pokój naród rosyjski był ofiarą, a swe istnienie zawdzięcza tylko zbrojnemu zrywowi przeciw polskim najeźdźcom. Co tam niemiecka okupacja, Stalingrad itd., w końcu Rosjan i Niemców więcej łączy w historii niż dzieli, że wspomnę carycę Katarzynę II, z domu Sophie von Anhalt-Zerbst, która wymazała Polskę z mapy Europy. Podczas, gdy Rosjanie i Niemcy akcentują i rozpamiętują swe krzywdy, jak rocznicę nalotu aliantów na Drezno, świętują Dzień Wypędzonych i budują im muzeum, gdy Ukraińcy drukują znaczki pocztowe z podobizną Stepana Bandery, my, Polacy, mamy wstydzić się za wysysaną z mlekiem matek antyrosyjskość, antyniemieckość, antyukraińskość, za nasze wszystkie „anty”, za haniebne czyny z przeszłości, za holokaust, za klerykalizm, ksenofobię, homofobię i inne fobie. Niech żyje tęcza, „pozytywne wezwanie do tolerancji, poszanowania godności ludzkiej i prawa do posiadania własnych przekonań i poglądów”!
Właściwie, po co nam obchody Święta Konstytucji 3 Maja, notabene słusznie zakazanych przez władzę „ludową” aż do 1990 r. To jakaś pomyłka wymagająca pilnej korekty. Proponuję przywrócić zakaz wywieszania tego dnia flag narodowych! A orła z godła należałoby zastąpić tęczą! Przecież to znak przymierza z Pisma Świętego - w pierwszej księdze widział ją Noe, w Księdze Apokalipsy święty Jan, czyli, wszystko będzie po chrześcijańsku i jak Bóg przykazał…
Piotr Cywiński
—————————————————————————————-
Polecamy wSklepiku.pl:„Konstytucja 3 Maja|”
Pełny tekst Ustawy Rządowej z 3 maja 1791 roku w wersji audio i wersji drukowanej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/193745-polska-tozsamosc-w-barwach-teczy-po-co-nam-obchody-swieta-konstytucji-proponuje-przywrocic-zakaz-wywieszania-3-maja-flag-narodowych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.