Albo grzecznie płacisz mandaty, albo zwiększasz ryzyko utraty prawa jazdy

fot. PAP/ Jacek Kaczmarczyk
fot. PAP/ Jacek Kaczmarczyk

Rząd szykuje nowy bat na niezdyscyplinowanych kierowców. Ci, którzy nie chcą dobrowolnie płacić mandatów - nie będą mieli po roku „zerowanych” punktów karnych.

Dziś punkty karne anulowane są kierowcy automatycznie po roku.
Nowy pomysł rządu ma być sposobem na niską ściągalność mandatów. Jak przypomina „Rz” ubiegłoroczny raport NIK, wykazał, że zaledwie 
47 proc. ukaranych płaci je dobrowolnie. 23 proc. kwot odzyskują organy egzekucyjne (m.in. skarbówka), a pozostałe 30 proc. jest nie do ściągnięcia.
Propozycje nowych rozwiązań opracowuje MSW. Gdy zaczną obowiązywać kierowca stanie przed wyborem - uiścić zdobyte w danym roku mandaty, aby mieć pewność ,że wszystkie dotychczas dobyte punkty kasowane są mu po 12 miesiącach, albo zwlekać z rozliczeniem się i gromadzić punkty bezterminowo. Według ekspertów – to sprytny pomysł, który może poprawić ściągalność mandatów. W dodatku nie wymaga wielkiego zachodu ani nakładów.

Mandaty, nawet te najwyższe, nie działają na wyobraźnię kierowców tak jak punkty karne i możliwość utraty uprawnień po wyczerpaniu limitu

-– ocenia prof. Ryszard Stefański, specjalista od prawa wykroczeń.
Według Inspekcji Transportu Drogowego na 2,5 mln zarejestrowanych przez fotoradary wykroczeń inspekcja wysłała 772 tys. zdjęć i wystawiła 262 tys. mandatów. Ale zaledwie połowa z nich została zapłacona dobrowolnie.
Czy planowane zmiany mogą znacząco podnieść ściągalność mandatów? Zdaniem dr. Tomasza Tomczyka, psychologa transportu, tak, 
i to nawet do 100 procent. 


Dla wielu kierowców wyegzekwowanie kary przez urząd skarbowy kosztuje tak niewiele (ok. 20 zł), że sami z siebie nigdy jej nie zapłacą

-– uważa.

A trzymanie ponad rok punktów karnych na koncie, gdy każdego dnia mogą wpaść kolejne, nie pozwoli im spokojnie zasnąć

-– twierdzi ekspert.
ansa/ Rz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych