„Kiedy modliliśmy się pod pomnikami za ofiary zamachu smoleńskiego, to słyszeliśmy wyzwiska. Wrzeszczeli, przeklinali i przeszkadzali w sposób wyjątkowo bluźnierczy. Zachowywali się jak polityczny neandertalczyk” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Jan Mosiński. Polityk PiS jest zdumiony biernością policji, która toleruje wulgarne zachowania w miejscu publicznym. „To może być pewna przygrywka do tego, co wydarzy się jutro w czasie Święta Niepodległości. A może jeszcze dziś wieczorem w czasie przemówienia prezesa” - uważa poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Po raz kolejny uczestnicy miesięcznicy smoleńskiej spotkali się z wulgarnymi okrzykami na pl. Piłsudskiego. Grupa osób próbowała zakłócać składanie wieńców pod pomnikami Ofiar Tragedii Smoleńskiej oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Nie potrafią uszanować ciszy i modlitwy. Kiedy modliliśmy się pod pomnikami za ofiary zamachu smoleńskiego, to słyszeliśmy wyzwiska i dzikie wrzaski. Wrzeszczeli, przeklinali i przeszkadzali w sposób wyjątkowo bluźnierczy. Zachowywali się jak polityczny neandertalczyk. Trudno utrzymać nerwy na wodzy, dlatego podziwiam prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że podchodzi do tego z takim spokojem
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Jan Mosiński z PiS.
To nie koniec, „będą prowokować w dalszym ciągu”
Poseł Mosiński uważa, że organizowane prowokacje wpisują się w politykę Rosji, która od samego początku zakłamywała prawdę o katastrofie smoleńskiej.
Z dzisiejszych prowokacji pod pomnikiem upamiętniającym wszystkie ofiary zamachu smoleńskiego się cieszyć może Putin. Widzi, że są w naszym kraju ludzie, którzy takimi zachowaniami wpisują się w jego scenariusz marzeń mieszania w Polsce. Putin, który ma swoich łapach krew ofiar tragedii smoleńskiej cieszy się z takiego przebiegu zdarzeń
— stwierdza polityk Prawa i Sprawiedliwości.
To, co dziś widzieliśmy na pl. Piłsudskiego, będzie przez tę ekipę kontynuowane. Mają na takie zachowanie przyzwolenie ze strony Donalda Tuska i policji, która jest wyjątkowo bierna. Funkcjonariusze powinni odsunąć tych ludzi z tego miejsca. W przestrzeni publicznej nie wolno używać słów wulgarnych nie tylko werbalnie, ale także w formie pisanej. To, co mają wymazane na swoich transparentach, jest ohydne. Policjanci wykonują oczywiście rozkazy, ale istnieją pewne granice i to zachowanie nie może być sprzeczne z pełnioną służbą
— ocenia Mosiński.
Mosiński nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia ze szczególnym wzmożeniem agresji w przeddzień Święta Niepodległości.
Podejrzewam, że będą prowokować w dalszym ciągu. To może być pewna przygrywka do tego, co wydarzy się jutro w czasie Święta Niepodległości. A może jeszcze dziś wieczorem, kiedy będziemy uczestniczyć o godzinie 19.00 w Mszy św. w archikatedrze, skąd przejdziemy pod pomnik Józefa Piłsudskiego, gdzie wysłuchamy przemówienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. My jednak nie damy się sprowokować
— podkreśla poseł klubu PiS.
Możemy się różnić, co do oceny tego, co się zdarzyło pod Smoleńskiem. Ja mówię o zamachu, a oni mogą twierdzić, że samolot rozbił się o brzozę średnicy 5 cm. Proszę bardzo, niech sobie w to wierzą. Niestety to przyjmuje już pewną formę barbarzyństwa. Istnieją pewne granice zdziczenia. Mam na myśli m.in. wieniec z bezwzględnie kłamliwym napisem o prezydencie Rzeczpospolitej Polskiej. To powinno być zabierane przez policję, a nie chronione przez kilkudziesięciu policjantów. Ten kłamliwy wieniec powinien zostać zabrany. Przypisuje prezydentowi państwa polskiego czyny, które nie zostały przez niego dokonane. Nie powinno być zgody na takie działania ze strony policji. Tymczasem policja broni tego wieńca, który chcą co miesiąc złożyć pod pomnikiem, czyli broni kłamstwa
— podsumowuje poseł Jan Mosiński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/712570-mosinski-zachowywali-sie-jak-polityczny-neandertalczyk