„Celem strategicznym było w tym ujęciu merytorycznym potwierdzenie wybuchu, a w celu politycznym dalsze budowanie podziału społecznego i niszczenie wspólnoty narodowej, sianie kłamstwa i nieprawdy” - powiedział podczas konferencji w MON wicepremier Wladysław Kosiniak-Kamysz. Wraz ze swoim zastępcą Cezarym Tomczykiem minister obrony narodowej zaprezentował raport z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji do zbadania przyczyn Katastrofy Smoleńskiej powołanej w 2016 r. przez ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza. Kosiniak-Kamysz zarzucił podkomisji, że dążyła do „potwierdzenia swojej hipotezy”, odrzucając „wszystkie inne argumenty, ekspertyzy”, które jej nie potwierdzały. Odważne stwierdzenie, zważywszy na fakt, że niewiele ponad miesiąc po przejęciu władzy przez Koalicję 13 Grudnia, bo pod koniec stycznia 2024 r., na stronach MON pojawił się raport Komisji Millera, a kierownictwo resortu podkreślało, że to „jedyny wiążący dokument” dotyczący Katastrofy Smoleńskiej.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że specjalny zespół negatywnie ocenił działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich badanych aspektach: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności. Zapowiedział wnioski do prokuratury. Cezary Tomczyk, sekretarz stanu w resorcie obrony, grzmiał, że zawiadomień będzie w sumie 41, w tym 25 dotyczy podkomisji, a 10 - Mariusza Błaszczaka, szefa MON w latach 2018-2023.
Minister obrony narodowej zaznaczył, że powołany w styczniu zespół nie badał tragedii z 10 kwietnia 2010 r. i jego przyczyn, tylko oceniał działanie podkomisji, która działała w latach 2016-2023.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że zespół przygotował raport liczący 790 stron.
Wniosek generalny płynący z tego raportu odnosi się do funkcjonowania komisji i zespół negatywnie ocenia działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich badanych aspektach: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności
— oświadczył.
Jak dodał, blisko 800-stronicowy raport stanowi podstawę do wyciągnięcia konsekwencji i działań organów ścigania.
„Potwierdzenie tylko jednej hipotezy”
Kosiniak-Kamysz w swoim wystąpieniu uderzał w posła PiS i byłego szefa MON Antoniego Macierewicza.
Prawdziwym celem działania podkomisji, po analizie tego raportu, tak to oceniam, było potwierdzenie tylko jednej hipotezy o wybuchu i odrzucanie wszystkich innych argumentów, ekspertyz, które tej hipotezy nie potwierdzały. Czyli ten cel był ściśle określony od początku, nie wyjaśnienie katastrofy, tylko potwierdzenie swojej hipotezy
– powiedział wicepremier na konferencji w siedzibie MON, zapominając, że krótko po tym, jak objął resort obrony, na stronie internetowej pojawił się raport komisji Millera, a kierownictwo MON, w czym najgorliwszy był sekretarz stanu Cezary Tomczyk z PO, przekonywało, że to „jedyny wiążący dokument” jeśli chodzi o Katastrofę Smoleńską.
Celem strategicznym było w tym ujęciu merytorycznym potwierdzenie wybuchu, a w celu politycznym dalsze budowanie podziału społecznego i niszczenie wspólnoty narodowej, sianie kłamstwa i nieprawdy. To Antoni Macierewicz, bo on jest tutaj odpowiedzialny od samego początku do końca, przewodził, zanim jeszcze powstała podkomisja, a podkomisja miała służyć osiągnięciu tego celu
— mówił dalej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jeśli chodzi o raporty w sprawie tragedii z 10 kwietnia 2010 r., wspomnieć należy także o likwidacji podkomisji powołanej przez Antoniego Macierewicza.
Ten krok obecny minister obrony wykonał jeszcze szybciej, bo 15 grudnia 2023 r., a więc zaledwie dwa dni po objęciu urzędu. Co symboliczne, kiedy Kosiniak-Kamysz komentował swoją decyzję na konferencji po posiedzeniu Rady Naczelnej PSL, za jego plecami stał senator Waldemar Pawlak, przewodniczący wspomnianej Rady, a także - były wicepremier w rządzie Donalda Tuska, odpowiedzialny za skandaliczną umowę gazową z Rosją. Młodziutki figurant z „Nocnej Zmiany” 4 czerwca 1992 r., który po obaleniu rządu Jana Olszewskiego miał zostać nowym premierem i z widocznym przerażeniem mówił do „panów liczących głosy”, że „to jest trochę gangsterski chwyt”, nie miał już takich skrupułów kilkanaście lat później, gdy arogancko odpowiadał dziennikarzowi: „A co, rosyjski gaz źle się panu pali w kuchence?”. W kontekście walki z Antonim Macierewiczem i jego działalnością, warto przypomnieć także o tym, że wraz z powrotem Donalda Tuska do władzy, do łask wróciły takie postacie jak Pawlak.
Model Tupolewa
Minister obrony narodowej poinformował, że koszty działania podkomisji smoleńskiej to 34,5 mln zł.
Do tego trzeba doliczyć nieodwracalne uszkodzenie, w efekcie zniszczenie samolotu Tu-154 nr 102, którego wartość wyceniono na 47 mln zł. Razem to daje ponad 81 mln zł, które Skarb Państwa poniósł na rzecz działania komisji pana Macierewicza
— powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zarzucił, że członkowie podkomisji m.in. omijali lub nie stosowali prawa zamówień publicznych, wypłacali „gigantyczne pensje i wynagrodzenia bez nadzoru”, czy zawierali umowy eksperckie z osobami nie mającymi doświadczenia i kompetencji.
Szef MON zwracał też uwagę, że podkomisja smoleńska opublikowała swój raport 10 sierpnia 2021 r., a jednak działa do końca rządów PiS. Jak ocenił, legalność działania podkomisji już po publikacji raportu była „żadna”.
Przypomniał, że jego poprzednik, Mariusz Błaszczak wydał decyzję o zakończeniu pracy podkomisji, ale po 9 dniach ją wycofał.
Pewnie gdyby nie zmiana rządu, nigdy nie doszłoby do zakończenia działań tej podkomisji
— powiedział Kosiniak-Kamysz.
„Muzykolog, akustyk, psycholog”, a co z Artymowiczami?
Podczas konferencji prym wiódł jednak sekretarz stanu w MON Cezary Tomczyk, który przez większość wydarzenia mówił podniesionym głosem, wyraźnie wzburzony wszystkim, o co oskarżał Macierewicza. Według części komentatorów, to właśnie 40-letni polityk PO nieformalnie sprawuje faktyczną władzę w resorcie.
Wiceszef MON Cezary Tomczyk poinformował, że pięć elementów części Tupolewa ze Smoleńska zostało zniszczonych, a 19 zagubiono. Według Tomczyka, ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak był szczegółowo informowany przez SKW o nieprawidłowościach w działalności podkomisji smoleńskiej.
Tomczyk na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie podkreślał, że przygotowanie merytoryczne wielu członków podkomisji smoleńskiej nie było stosowne do prowadzonych działań, a jej członkami byli m.in.: muzykolog, akustyk, psycholog oraz Antoni Macierewicz, „który z wykształcenia jest historykiem, a jego praca magisterska dotyczy Inków”.
Żadna z tych specjalizacji (…) nie jest ujęta w prawie lotniczym jako wymagana do pracy w komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego
— zaznaczył, zapominając o artykule Anne Applebaum, żony obecnego szefa MSZ i jej zachwycie nad działalnością braci Artymowiczów. Jeden z braci, Paweł, astrofizyk z Kanady, znany był w internecie jako bloger You Know Who aktywny w serwisie Salon24. Jak pisał na łamach portalu wPolityce.pl redaktor Marek Pyza w październiku 2016 r., to właśnie Artymowicz miał zacząć w sieci kolportaż informacji o rzekomej wypowiedzi pilotów tupolewa, że teraz wszyscy zobaczą „jak lądują debeściaki”.
Co pisał nasz dziennikarz o drugim z braci?
Andrzej to producent dźwięku. Skończył Wydział Reżyserii Dźwięku warszawskiej Akademii Muzycznej. Na stronach Warszawskiej Szkoły Filmowej czytamy o nim: „Pionier komputerowego zapisu i montażu dźwięku w Polsce”. W swoim zawodowym CV ma m.in. tworzenie teledysków, reklamówek i innych produkcji audio i wideo, a także pracę przy wielu filmach fabularnych cenionych reżyserów. Blogerzy analizujący jego karierę zwracali uwagę na spektakl „Rozmowy przy wycinaniu lasu”, do którego Artymowicz został zatrudniony, by dokonać komputerowej realizacji dźwięku. Być może ta produkcja zdecydowała o powierzeniu mu ważnego zadania w śledztwie, obejmującego analizę odgłosów zderzenia samolotu z brzozą?
Tomczyk uderza też w Błaszczaka
Według Tomczyka, podkomisja „pracowała w bałaganie i chaosie”.
Tomczyk przypomniał ponadto, że „na stan podkomisji, zgodnie z zarządzeniem o udostępnienie materiałów śledztwa, z prokuratury od roku 2016 przesyłano dowody”.
Dowody, czyli części Tupolewa, tego, który roztrzaskał się pod Smoleńskiem, oraz tego Tupolewa, który do dzisiaj, a właściwie jego szczątki, znajdują się w Mińsku Mazowieckim. Dokumenty zdeponowano w zamkniętych kopertach (…) przyjęto je bez żadnego protokołu
— powiedział Tomczyk.
Podkreślił, że Macierewicz przekonywał, że w sprawie katastrofy smoleńskiej nie zostały zniszczone żadne dokumenty ani materiały dowodowe.
Pięć elementów części Tupolewa ze Smoleńska zostało zniszczonych, a 19 z tych elementów bezpowrotnie zagubiono. Pan minister Macierewicz (…) mówi, że to nieprawda, że żadne dowody nie zostały zagubione, żadne dowody nie zostały zniszczone. (…) To jest pismo Antoniego Macierewicza do zastępcy prokuratora generalnego Krzysztofa Urbaniaka z dnia 6 grudnia 2023 roku (…) W tym piśmie Macierewicz przyznaje, że nie tylko zgubił dowody, ale też oskarża Glenna Jorgensena, jednego z członków podkomisji, że ten jest w posiadaniu materiałów dowodowych
— powiedział Tomczyk.
Wiceszef MON przekazał ponadto, że z korespondencji podkomisji z NIAR (National Institute for Aviation Research) wynika, że dowody w sprawie trafiły do MON - „na Klonową”, a po przeprowadzce „na Kolską” - już ich nie było. Według niego są dowody pokazujące, że „w sposób świadomy przed prokuraturą i przed opinią publiczną starano się ukryć kluczowe fakty, które dotyczyły dowodów, pochodzących wprost z prokuratury”.
Według Tomczyka, ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak „był przez prokuraturę o wszystkim informowany”, w tym był szczegółowo informowany przez SKW o nieprawidłowościach w działalności komisji.
Tomczyk: Tu nie chodzi o prawdę, lecz o przekaz
Wiceszef MON oskarżał Antoniego Macierewicza także o wywieranie wpływu na członków podkomisji smoleńskiej i samodzielnie zmieniał treść ekspertyz tak, aby zgadzały się z postawioną przez niego hipotezą.
Nie chodzi o prawdę. Tu chodzi o przekaz. Tu chodzi o to, żeby te elementy z poszczególnych ekspertyz zgadzały się z hipotezą (…), która została przyjęta na samym początku. Jeżeli przeczyły temu dowody albo fakty, to tym gorzej dla dowodów i faktów
— zaznaczył.
Tomczyk przedstawił też fragment wiadomości, którą miał napisać ekspert, świadczącą o tym, że podkomisja miała nie zapłacić za ekspertyzy niepasujące do przyjętych założeń.
Wiosną 2020 r. stało się coraz bardziej oczywiste, że Macierewicz nie zapłaci, jeśli nie zgodzimy się na teorię podkomisji o materiałach wybuchowych i nie tylko
— odczytał wiceszef MON.
Tomczyk dodał, że Macierewicz miał też samodzielnie zmieniać treść ekspertyz, prosząc o ich uznanie przez ekspertów.
Mówiąc wprost, Macierewicz wywierał wpływ na członków podkomisji
— zaznaczył.
Trzeba przyznać, że wiceminister trochę nieudolnie sparafrazował słynne stwierdzenie dziennikarki „wolnych mediów”, Katarzyny Kolendy-Zaleskiej: „Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią”.
Cezarego Tomczyka wyraźnie bardziej niż modernizacja polskiej armii interesuje ściganie Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka. Jeżeli chodzi o „zniszczenie drugiego Tupolewa”, warto przypomnieć, że wrak maszyny z Katastrofy Smoleńskiej leży i niszczeje w Rosji. Wreszcie - jeżeli zarzuca się adwersarzom politycznym wykorzystywanie tragedii z 10 kwietnia 2010 r. do „budowania podziałów”, to pytanie, czemu służy wyciąganie tego tematu - po wielu latach wciąż budzącego emocje - w sytuacji, gdy nie jest to temat numer jeden, wiele mówi się za to o drożyźnie, inflacji, spadku sprzedaży detalicznej czy dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia. Czy nie wygląda to trochę jak próba skierowania negatywnych emocji Polaków na Macierewicza i Smoleńsk?
CZYTAJ TAKŻE:
jj/PAP, wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/710878-atak-na-macierewicza-i-podkomisje-sianie-nieprawdy