„Prokuratura Ziobry: pod Smoleńskiem wybuchu nie było”. To kłamstwo „Gazety Wyborczej”, a konkretnie Agnieszki Kublik podpisanej w piśmie Michnika pod tekstem (dez)informacyjnym o takim tytule. „Międzynarodowi biegli: w ciałach ofiar katastrofy w Smoleńsku brak obrażeń wskazujących na wybuch”. To manipulacja TVN24, a konkretnie Piotra Świerczka i Roberta Zielińskiego – tylko ciut mniejsza.
Ale w świat poszło. Jedna i druga redakcja pominęły kluczowe w tej sprawie informacje. Gdyby tego nie zrobiły, nie mogłyby stawiać tytułowych tez, bo jasne by było, że są one kompletnie nieuprawnione.
O co tu chodzi?
Powołani przez prokuraturę międzynarodowi biegli (z Polski, Danii, Portugalii, Szwajcarii, Francji) rzeczywiście we wrześniu przysłali opinię podsumowującą swoje prace. Rzeczywiście napisali w niej, że „w żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność jakichkolwiek obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych”.
Sęk w tym, że biegli nie badali wszystkich ciał. Ich opinia dotyczy 83 ofiar katastrofy, a więc pozostaje otwartym pytanie o obrażenia pozostałych 13 ofiar. Czy o tym niuansie Wiertnicza i Czerska poinformowały swoich odbiorców? Nie.
I właśnie dlatego polscy śledczy wystąpili o opinię uzupełniającą, która ma odpowiedzieć na fundamentalne pytania, a zwłaszcza: czy taki wniosek można zastosować do obrażeń wszystkich ofiar – również tych, którymi biegli się nie zajmowali, a otrzymali jedynie dokumentację ich dotyczącą?
Dlaczego to kluczowa kwestia? Materia tego wątku jest niezwykle delikatna. Zaznaczmy więc jedynie, że część pasażerów TU-154M miała tak poważne obrażenia, że nie tylko ich identyfikacja stanowiła wielki problem, ale nawet nie sposób było logicznie wytłumaczyć rozrzutu fragmentów ciał na wrakowisku, czy faktu odnalezienia ich we wraku samolotu w takich miejscach,w których nie powinny były się znaleźć bez działania wielkiej siły wewnątrz kadłuba.
Szczegóły nie powinny być ujawniane opinii publicznej. I zapewne nie będą, o czym doskonale wiedzą również ci, którzy dziś domagają się upublicznienia opinii biegłych (podkreślmy: jeszcze nie ostatecznej).
O tym, że są tu poważne niejasności, świadczy właśnie postanowienie prokuratury o zasięgnięciu uzupełniającej opinii biegłych. Śledczy wysłali je rodzinom ofiar. Któraś postanowiła przekazać je dziennikarzom TVN24, a ci zrobili z niej taki użytek, jaki był im wygodny w trwającym od 12,5 roku festiwalu manipulacji wokół katastrofy.
W tej sprawie powinniśmy się już dawno nauczyć, by pewne źródła informacji traktować z najwyższą ostrożnością. Jest nim m.in. TVN 24, a red. Świerczek w szczególności. To on przecież promował kompletnie zmyśloną historię o rzekomej kłótni gen. Błasika z kpt. Protasiukiem tuż przed odlotem tupolewa z Okęcia. To kłamstwo miało uprawdopodobnić hipotezę o naciskach ważnych pasażerów na załogę, która zmuszona do lądowania w niekorzystnych warunkach popełniła szkolne błędy. Tak nie było.
To samo tyczy się Joanny Komolki, koleżanki redakcyjnej Świerczka, która przyniosła rewelację o słowach, które miały paść z ust jednego z pilotów: „Jak nie wyląduję (-,y), to mnie zabije (-ją)”. Cel tego kłamstwa był dokładnie ten sam. TVN24 rozkręcił z tego „newsa” aferę na cały dzień, powtarzali to w nieskończoność. A gdy poznaliśmy zapisy z czarnej skrzynki, nawet nie przeprosili.
Teraz obserwujemy kolejny odcinek tej samej paskudnej gry.
Brutalna prawda jest taka, że to zakładnicy swoich własnych kłamstw, które kolportowali od pierwszych minut po katastrofie oraz politycznego zaangażowania, które nie pozwala obiektywnie relacjonować śledztwa ws. naszej największej powojennej tragedii narodowej. I żadne Grand Pressy ani inne błyskotki od towarzystwa wzajemnej adoracji tego nie zmienią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/624979-klamstwa-o-1004-maja-juz-we-krwi-co-stwierdzili-biegli