Podkomisja do ponownego zbadania wypadku lotniczego zaprezentuje „Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154-M nr 101 nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj na terenie Federacji Rosyjskiej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: J. Kaczyński: Naszym celem jest postawienie wszystkich sprawców zamachu w Smoleńsku przed sądem. Musimy to zrealizować
CZYTAJ TAKŻE: Co doprowadziło do tragedii? Macierewicz: Przyczyną techniczną były przynajmniej dwie eksplozje, które zniszczyły samolot
„Raport końcowy”
Już po zakończeniu prezentacji i konferencji prasowej Antoni Macierewicz niespodziewanie zabrał głos…
TVN ma taki system, iż próbuje za wszelką cenę sprawić, aby opinia publiczna została wprowadzona w błąd. Otóż informuję raz jeszcze: raport który państwo dzisiaj otrzymaliście, który został upubliczniony, jest raportem końcowym w zakresie analizy faktu przyczyny, która doprowadziła do zbrodni smoleńskiej. Jest raportem w tym zakresie końcowym
— podsumował szef podkomisji.
TAWS w kokpicie?
System TAWS na statku Tu-154M nie wypełniał swojej roli, ponieważ nie mógł w żaden sposób rozpoznać lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj. Nie miał w swoim mechanizmie planu lotniska, w związku z tym, nie mógł zidentyfikować miejsca zbliżania się terenu. Mógł podawać różne dźwięki niezależnie od przelotu
— mówił Antoni Macierewicz.
Dźwięki, które pan przywołuje i niestety także osoby, które powołują się na swoje kompetencje lotnicze - co jest żenujące, albo przestępcze, były niezależne od przelotu samolotu
— dodał.
Jak ładunki znalazły się w samolocie?
Komisja nie jest w stanie precyzyjnie stwierdzić, w jaki sposób te ładunki się znalazły i nie podejmowała tych działań, ponieważ to nie jest przedmiotem prac komisji. Ten obiekt, ta problematyka jest w sposób oczywisty przedmiotem organów śledczych, a nie komisji badającej przyczyny katastrofy
— odpowiadał były szef MON.
Ale oczywiście takie możliwości istniały przed wylotem i na to wskazuje cała operacja służb specjalnych, która przekazała w sposób odmienny od tego, co się działo w poprzednich latach, remont do firmy Aviator (…) Aby to się stało, podejmowano działania ze strony rosyjskich służb, za zgodą służb podległych panu Tuskowi. Były to działania, które wywołały oburzenie także w szeregach rządu Donalda Tuska w szczególności pana ministra Grada, który ostrzegał ministra obrony narodowej, iż przekazanie samolotu do remontu firmie Aviator może zagrażać bezpieczeństwu najważniejszych osób w państwie
— relacjonował. Przewodniczący dodał, że wspomniany list ministra Grada do miasta Klicha znajduje się w załączniku do raportu.
„Nie było żadnego uderzenia w brzozę”
Po pierwsze, samolot nie uderzył w brzozę, także ta pana teza jest nieprawdziwa. A czyja, jeśli nie pana?
— mówił Macierewicz, odpowiadając na kolejne pytania dziennikarzy.
„Przez 12 lat jest mowa o brzozie”
— stwierdził reporter.
Tak, tak, to że TVN od 12 lat mówi o brzozie, to ja wiem. Ale to nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie było uderzenia skrzydłem w brzozę. Nie było takiego wydarzenia
— podkreślał szef podkomisji.
Jak zaznaczył, symulacja „oparta na danych rosyjskich pokazuje, że do eksplozji doszło, które jest definiowane jako uderzenie przez materiały rosyjskie, na 100 metrów gdzie rosła brzoza Bodina”.
To nie jest nasza hipoteza. To stan faktyczny
— dodał.
„To rzeczywiście było pytanie TVN-owskie”
Dziennikarka TVN powołała się na głosy m.in. biegłych z prokuratury czy byłych członków podkomisji, mające podważać eksperyment ws. zniszczenia lewego skrzydła Tu-154 M.
Przecież pani uczestniczyła chyba od początku w tej dzisiejszej prezentacji. Teza, że skrzydło nie jest zniszczone, poza jego oderwaniem, jest jakąś fikcją TVN-owska. To skrzydło jest zniszczone. Nie tylko jest zniszczone, ale podczas prezentacji na wrakowisku są wyszczególnione części tego skrzydła, które się rozpada i znajduje się na poszczególnych fragmentów wrakowiska
— mówił A. Macierewicz.
Powiem szczerze, że to rzeczywiście było pytanie TVN-owskie
— spuentował.
Wnioski do prokuratury?
Wszystkie kwestie, które zostały podjęte przez podkomisję, zostały skierowane natychmiast do prokuratury, począwszy od roku 2017, kiedy na wniosek komisji jako minister obrony narodowej skierowałem do prokuratury wniosek o ściganie z art. 129, czyli zdrady dyplomatycznej, pana Donalda Tuska
— odpowiadał na pytania dziennikarzy Antoni Macierewicz.
MOŻLIWA SKARGA DO EUROPEJSKIEGO TRYBUNAŁU PRAW CZŁOWIEKA
Raport podkomisji jest podstawą do działań na arenie międzynarodowej; możliwa skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - przekazał Antoni Macierewicz.
Z raportem oraz z załącznikami, które liczą ponad 10 tys. stron, możecie się państwo zapoznać w internecie. Rodziny ofiar otrzymały raport jak i wszystkie materiały przed naszą konferencją; duża część rodzin zapoznała się z raportem po jego zatwierdzeniu przez komisję 10 sierpnia zeszłego roku
— dodał szef podkomisji.
Macierewicz dziękował również członkom komisji i współpracującym z nią ekspertom za - jak mówił - gigantyczną pracę, poświęcenie, wytrwałość, odwagę i olbrzymią wiedzę. Podkreślił też, że katastrofa smoleńska to „największa tragedia, jaka miała miejsce w Polsce po II wojnie światowej”.
ZALECENIA podkomisji dla MON i służb
Na koniec prezentacji Macierewicz przedstawił „zalecenia profilaktyczne” zawarte w tym opracowaniu.
Zabezpieczać i nadzorować w trybie ciągłym remonty wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP, przeprowadzać gruntowne sprawdzenie pirotechniczne wojskowych transportowych statków powietrznych Sił Zbrojnych RP po każdym remoncie
— wyliczał przewodniczący podkomisji dodając, że adresatem tych zaleceń są MON oraz służby wywiadu i kontrwywiadu: SKW, SWW, AW i ABW. Jak dodał należy także „przeprowadzać obowiązkowe rozpoznanie kontrwywiadowcze miejsc remontu” wojskowych samolotów transportowych.
Macierewicz mówił, że konieczna jest także ochrona kontrwywiadowcza osób „biorących udział w przetargach na remonty, czy zakup wszystkich statków powietrznych Sił Zbrojnych RP”.
I wreszcie punkt ostatni: objąć rozpoznaniem kontrwywiadowczym firmy biorące udział w tychże przetargach w celu wykrycia potencjalnej infiltracji przez wywiad obcych służb specjalnych
— podkreślił.
Wobec Kancelarii Prezydenta, KPRM i SOP podkomisja zaleciła zaś m.in. „wprowadzić obowiązek każdorazowego rekonesansu miejsca lądowania statku powietrznego przewożącego najważniejsze osoby w państwie, zarówno na etapie organizacji, jak i w dniu przylotu” przez SOP we współpracy ze służbami specjalnymi.
Wprowadzić po dokonanym rekonesansie wymóg akceptacji warunków zapewnionych przez państwo przylotu, w tym zabezpieczenia medycznego
— dodał Macierewicz.
Jednocześnie - jak kontynuował Macierewicz - należy „wypracować rozwiązania prawne umożliwiające obecność polskiego kontrolera lotów w organie zapewniającym kontrolę zbliżania na lotnisku docelowym”.
Powołać osobną jednostkę koordynującą pozyskiwanie informacji i ochronę lotów najważniejszych osób w państwie, włącznie z osłoną kontrwywiadowczą załóg, pasażerów, osób towarzyszących, miejsc lądowania i pobytu, jednostki będącej dysponentem statku powietrznego, za szczególnym uwzględnieniem zagrożenia aktem bezprawnej ingerencji
— mówił o kolejnym zaleceniu.
Według podkomisji w strukturze Sił Zbrojnych powinna bowiem zostać utworzona jednostka „zajmująca się wyłącznie lotami najważniejszych osób w państwie i dysponująca specjalnie wyszkoloną kadrą wszystkich specjalności związanych z lotnictwem, od prawnych, technicznych, po lotnicze, bojowe i związane z bezpieczeństwem operacji lotniczych”.
Lewe skrzydło samolotu rozerwane ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina
Lewe skrzydło samolotu TU-154M „zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina” - powiedział prof. Wiesław Binienda, prezentując w poniedziałek wnioski raportu podkomisji smoleńskiej.
Binienda, porównując symulację katastrofy z rzeczywistym rozrzutem szczątków samolotu, oświadczył, że „założenia przyjęte przez Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod kierunkiem Jerzego Millera, które zostały użyte w badaniach NIAR (National Institute for Aviation Research) i WAT (Wojskową Akademię Techniczną) dają rezultaty, które nie odpowiadają stanowi faktycznemu odnalezionych dowodów na polu szczątków w Smoleńsku”.
Lewe skrzydło zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina
— uważa Binienda. W jego opinii „znaczna część statecznika pionowego wraz ze statecznikiem poziomym została oderwana przed szosą Kutuzowa”.
Jak mówił, w raporcie podano, „że gródź ciśnieniowa została oderwana od części pasażerskiej w momencie rozerwania dachu kadłuba jeszcze w powietrzu”, a „lewe drzwi pasażerskie 823 zostały wystrzelone na metr głęboko w ziemię wraz z fragmentami tkanki ludzkiej, gdy samolot był jeszcze nad ziemią”.
We wnioskach raportu - według Biniendy - zaznaczono ponadto, że „zbiornik balastowy został rozerwany pod trzecią salonką centropłata przez znaczny wybuch”.
Kadłub został rozerwany wzdłuż lewej burty; pasażerowie oraz załoga Tupolewa ponieśli śmierć w wyniku wybuchów
— podkreślono.
Jak dodał, „naukowe analizy i rezultaty eksperymentów niektórych ekspertów katastrofy smoleńskiej po oddaniu eksperckiej recenzji zostały opublikowane w międzynarodowych pismach profesjonalnych”.
Eksperyment weryfikujący możliwość umieszczenia ładunków wybuchowych w samolocie
Szef podkomisji zrelacjonował eksperyment polegający na zweryfikowaniu możliwości umieszczenia ładunków wybuchowych w samolocie oraz zdalnym ich zdetonowaniu.
Nie ma bowiem wątpliwości, że miał miejsce wybuch. Ale często jest pytanie, w jaki sposób ten wybuch został zainicjowany. Komisja podjęła w tej sprawie badania i eksperymenty
— mówił.
Wytypowano m.in. możliwe miejsca do ulokowania ładunków wybuchowych w lewym skrzydle.
Należy podkreślić, że dostęp do tej przestrzeni był możliwy jedynie przy wysunięciu slotów i wykręceniu 18 śrub mocujących.
ZNISZCZENIA CIAŁ
Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar istniała możliwość do identyfikacji obrażeń będących wynikiem eksplozji (…). Lokalizacja ciał oraz ich fragmentów w korelacji z ustalonym przez podkomisję mechanizmem zniszczenia konstrukcji samolotu są w pełni spójne z charakterem poniesionych obrażeń. Do największych obrażeń połączonych z całkowitą fragmentaryzacją ciał doszło w rejonie salonki nr 3, zlokalizowanej w okolicach centropłatu
— przekazał przewodniczący podkomisji.
Lokalizacja ciał i fragmentaryzacja świadczą o tym, że do eksplozji w kadłubie samolotu doszło w momencie, gdy znajdował się on jeszcze w powierzchni. Urazy oparzenia występują we wszystkich strefach samolotu (…) oraz obejmują nie mniej niż 47 proc. ofiar
— dodał.
Macierewicz mówił także o zerwaniu ubrań z pasażerów.
Tylko w przypadku 26 proc. ciał ubrania nie zostały zerwane. W pozostałych przypadkach, czyli w 74 proc. zwłoki były całkowicie lub częściowo nagie, spalone lub rozkawałkowane.
Stwierdzono też występowanie ciał obcych w ciałach ofiar, część z nich miała charakter odłamkowy, które penetrowały tkanki z dużą siłą.
Jak podkreślił szef podkomisji, charakter obrażeń ofiar świadczy o tym, że doszło do nich na skutek eksplozji.
U co najmniej jednej z ofiar wystąpiła stożkowatość w kości, które stanowi jeden z istotniejszych dowodów, markerów eksplozji
— zaznaczył.
To dramatyczne badanie pokazuje, co naprawdę zdarzyło się nad Smoleńskiem i jakie były tego skutki
— podsumował
Oderwanie ogona i zniszczenie silników
Ogon został zniszczony przez ścięcie nitów łączących z konstrukcją (…). Łączna siła potrzebna do ścięcia tych nitów to 1,5 mln kilograma siły (…) Nie jest możliwe więc, aby silniki w jakikolwiek sposób mogły przyczynić się do oderwania ogona
— przekazano.
Wskazywano przy tym na ogromne zniszczenie lewego silnika, w tym oderwanie i rozpad korpusu sprężarki niskiego ciśnienia.
Rozerwane poszycie samolotu i epicentrum wybuchu
Podkomisja wykazywała zdjęcia przedstawiające charakterystyczne rozerwanie i zagięcia poszycia samolotu.
11 kwietnia 2010 roku w godzinach wieczornych funkcjonariusze Federacji Rosyjskiej za pomocą szlifierki kątowej oraz nożyc hydraulicznych odcięli dach wywiniętej na zewnętrz lewej burty, następnie odcięty dach rozcięto na dwa mniejsze fragmenty, tak by było trudno lub wręcz niemożliwe zidentyfikowanie śladów eksplozji
— mówił były szef MON.
Jak podkreślał, analiza kształtów odłamków i ich rozrzut na polu szczątków wskazuje na epicentrum wybuchu znajdujące się w początkowej, lewej części zbiornika balastowego.
Rozległy wybuch wewnątrz kadłuba spowodował powstanie fali uderzeniowej, która rozerwała konstrukcję Tu-154M. W miejscach, w których fala uderzeniowa przechodziła z największą prędkością i ciśnieniem (…) na niektórych odłamkach loki i płatki powybuchowe zostały wywinięte na zewnętrz konstrukcji
— usłyszeliśmy.
ŁADUNEK TERMOBARYCZNY
Poinformowano również o badaniach pierwiastków z przedmiotów pasażerów. Stwierdzono obecność kopolimerów tlenku etylenu, z reakcją zainicjowaną pentrytem, a także nadmiarową ilość glinu do krzemu.
Ta podwyższona zawartość glinu w stosunku do krzemu, wskazuje na obecność innego źródła, z którego pochodzi glin. Tym innym źródłem był ładunek termobaryczny
Antoni Macierewicz wtrącił, że w raporcie technicznym podkomisja wskazywała już na to, że był to najprawdopodobniej wybuch termobaryczny.
Wówczas wielu polityków opozycji i wspierające je media, żartowały sobie z podkomisji, mówiąc, że nie ma czegoś takiego jak wybuch termobaryczny. Myślę, że po atakach Federacji Rosyjskiej na Ukrainie, gdzie ładunki termobaryczne są używane do niszczenia dużej ilości ludzi i ich mordowania, przyjdzie na tych ludzi pewna refleksja, jak można tak bezczelnie kłamać
— mówił.
Obecność materiałów wybuchowych
Podkomisja poinformowała, że badania laboratoryjne wykazały na wraku samolotu obecność materiałów wybuchowych takich jak pentryt, trotyl, heksogen i nitroglicerynę.
W 190 przypadkach, w tym jednoczesne wskazanie dwóch detektorów, wystąpiło w ponad 160 pakietach
— przekazał.
Materiały wysokoenergetyczne zostały stwierdzone również w miejscach niedostępnych dla pasażerów, załogi i techników. Miejsca te były zamknięte od czasu remontu w Samarze, wobec czego pochodzenie materiałów nie może być przypisane pasażerom, załodze lub polskim żołnierzom
— podkreślał.
Nagranie z kokpitu - wybuch
Podkomisja smoleńska zaprezentowała materiały, w tym nagrania z kokpitu, świadczące o odgłosie wybuchu. Pokazano również nagrania z eksperymentów.
Zdaniem podkomisji lewe skrzydło samolotu zostało zniszczone przez wybuch, co ilustrować ma porównanie dźwięków z CVR oraz z eksperymentu przeprowadzonego przez podkomisję.
Podczas konferencji zaprezentowano grafikę przedstawiającą pozycję samolotu w momencie wybuchu naniesioną na zdjęcie satelitarne z 10 kwietnia 2010 r.
Widać, że samolot znajdował się wówczas ponad 100 metrów przed brzozą
— podano.
Wymieniono pięć argumentów potwierdzających wybuch w skrzydle: „kopie nagrań z rejestratorów CVR, MŁP, ATM; wyniki eksperymentów IL i WAT z modelami Tu-154; analiza numeryczna milisekundowego dźwięku wybuchu; stenogram z nagrań CVR wykonany przez IES i ABW w 2021 r. oraz eksperymenty wybuchowe wykonane przez komisję” - przekazano.
Antoni Macierewicz zaapelował do ekspertów, naukowców i dziennikarzy, żeby szczególnie zapoznali się z tym materiałem dowodowym.
Żeby go zweryfikowali, żeby zdali sobie sprawę, że jest to bezsporny, niepodważalny dowód na eksplozję, która rozpoczęła katastrofę smoleńską, która zainicjowała wybuchy, które doprowadziły do śmierci całej polskiej delegacji.
Zeznania świadków, w tym Rosjan, mówią o 2 wybuchach
Podkomisja dysponuje zeznaniami i relacjami świadków, będących 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w tym przede wszystkim Rosjan. Wielu z nich słyszało eksplozję zanim samolot uderzył w ziemię
— przekazał A. Macierewicz. Jak podkreślił, to ponad 200 relacji świadków z tamtego dnia.
Wielu z nich, ponad 20, słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i widziało rozpad samolotu, zwłaszcza jego ogonowej części
— dodał.
Załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności
Załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności podejścia do lotniska w Smoleńsku; samolot zmienił swoje kąty pochylenia oraz kąty natarcia i zaczął odchodzić na drugi krąg - powiedział przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz.
Potwierdzenie tych faktów zawarte jest nie tylko w dokumentach rosyjskich kontrolerów lotu (…), ale także w analizach rejestratorów pokazujących kolejne fazy lotu. Powtarzam raz jeszcze, w ostatnim momencie zostały zmienione kąty pochylenia i kąty natarcia i samolot zaczął odchodzić na drugi krąg
— podkreślił przewodniczący podkomisji.
Trzeba sobie zdać sprawę, że żaden pilot, żadna załoga, nie doprowadzi samolotu do lądowania lub odejścia na drugi krąg, kiedy w samolocie zostanie odstrzelone pięć metrów skrzydła i wybuch doprowadzi do rozerwania w powietrzu kadłuba na 65 tysięcy części, a tak właśnie stało się nad lotniskiem w Smoleńsku
— mówił Macierewicz. Jak dodał na wrakowisku właśnie 65 tysięcy części zostało odnalezionych i zidentyfikowanych przez polskich archeologów.
Macierewicz ocenił, że „materiały wskazujące na błędy załogi zostały w dużej części zmanipulowane”.
Dotyczy to zarówno zapisów rejestratora parametrów lotu, jak i zapisów w rejestratorze rozmów, tzw. CVR, gdzie stwierdzono liczne ślady ingerencji. Zostały one spreparowane dla potrzeb zafałszowanych teorii o „pancernej brzozie”
— powiedział.
WAŻNE! PRZYCZYNĄ KATASTROFY BYŁA INGERENCJA ZEWNĘTRZNA I WYBUCH W LEWYM SKRZYDLE
10 kwietnia 2010 roku samolot odbywał lot wojskowy (…). Przyczyną katastrofy był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP. Głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przez minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód
— przekazał Antoni Macierewicz.
Podkomisja precyzyjnie zidentyfikowała miejsce, czas i dźwięk eksplozji, która zniszczyła skrzydło i zapoczątkowała katastrofę. Jej kontynuacją była następna eksplozja w centropłacie kilkanaście metrów nad ziemią, która zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację
— dodał.
Działania te poprzedzone zostały dwoma operacjami dezinformacyjnymi. Wprowadzającymi chaos wśród kontrolerów lotu Federacji Rosyjskiej i utrudniającymi polskiej załodze odejście na zapasowe lotnisko w Witebsku. Chodzi o dokonaną przez Rosjan w ostatnim momencie i ukrytą przed polskimi pilotami zamianę lotnisk zapasowych z Witebska na Domodiedowo i Szemerietiewo oddalone od Smoleńska o godzinę lotu i o błędne sprowadzanie samolotu tak, by groziło mu uderzenie w ziemię
— powiedział Macierewicz.
Jak mówił, „mimo tych działań rosyjskich polscy piloci już blisko 40 minut przed Smoleńskiem oświadczyli i przekazali to stronie rosyjskiej, że lądowanie nie będzie możliwe, po minięciu stu metrów nad lotniskiem podjęli decyzje o odejściu na drugi krąg”.
Potwierdzili to rosyjscy kontrolerzy i dyspozytorzy lotu Smoleńsk-Północny i Smoleńsk-Południowy, których komendy zostały zanotowane w relacjach rozmów z bliższego punktu startowego zwanych w dokumentach „wieżą”
— powiedział Macierewicz.
I tak właśnie zostało to jasno wtedy sformułowane przez kontrolerów lotu na temat tego, co dzieje się z samolotem, cytuję: „Odszedł na drugi krąg i spadł”. Wszystkie te wydarzenia zostały odnotowane w wiarygodnych i dostępnych wszystkim poprzednim komisjom dokumentach relacjonujących na bieżąco przebieg lotu.
Zafałszowanie materiału dowodowego
Antoni Macierewicz podkreślił, że największym wyzwaniem, przed jakim stanęła podkomisja, było zafałszowanie materiału dowodowego.
Materiały dowodowe nie tylko zostały pozostawione przez rząd Tuska w dyspozycji Federacji Rosyjskiej, ale były także ukrywane, niszczone i fałszowane
— powiedział.
Były szef MON zaznaczył, że strona rosyjska jasno wyraziła się, że nie przekaże Polsce materiałów dowodowych.
Dopóki Polska nie poprzez raportu pani Anodiny, dopóty nie otrzyma materiałów dowodowych które zostały przejęte przez stronę rosyjską za zgodą rządu Donalda Tuska
— dodał.
Co więcej, strona rosyjska blokowała polskim śledczym dostęp do szeregu dokumentów.
Badania przeprowadzone przez podkomisję
Poinformowano, że podkomisja przebadała historię wydobycia i odczytała zapis rozmów z kokpitu z rejestratorów, oraz zapisy rejestratorów lotu, a także odtworzyła trajektorię lotu, uderzenie w ziemię wg komisji Anodiny i komisji Millera.
Została przebadana ścieżka kontrolnego podejścia i odejścia na drugie zejście pilotów Tu-154 M, czego dotychczas nie czyniono
— powiedział szef podkomisji.
To właśnie ostatnie 20 sekund lotu przesądziło o tragedii smoleńskiej
— dodał.
A. Macierewicz podkreślał, że ogromną rolę w pracach komisji zajęły symulacje, w tym wybuchów.
Zrekonstruowano także rozkład części samolotu nad całym obszarem zniszczenia oraz rozmieszczenia ciał i fragmentów ciał poległych pasażerów
— mówił.
Przygotowano także symulację lotu oraz uderzenia w ziemię oraz przeprowadzono badania dot. pozostałości śladów materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu.
Antoni Macierewicz prezentuje ustalenia podkomisji
Podkomisja określiła przyczyną zdarzenia lotniczego z udziałem statku powietrznego Tu-154 M (…) jako wynik aktu bezprawnej ingerencji
— przekazał A. Macierewicz.
Komisja podtrzymała decyzję zawartą w raporcie technicznym o unieważnieniu raportu końcowego (…) z dn. 29 lipca 2011 roku (komisji Millera)
— dodał.
Punktem wyjścia prac komisji była analizy decyzji dot. remontu Tu-154M a następnie przygotowań do wizyty polskiej delegacji w Katyniu
— podkreślał.
olnk/wPolityce.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/593950-relacja-podkomisja-smolenska-prezentuje-raport