Król bezczelności znów przemówił. Zdaniem Donalda Tuska mówienie o prawdziwych przyczynach katastrofy smoleńskiej to „gra pod te nuty, które właśnie pisze Moskwa od wielu lat”. A także, że „konflikt wokół Smoleńska wywoływany fałszywymi oskarżeniami był najlepszym prezentem dla kremlowskich strategów”. Czy z Tuskiem jest już zupełnie tak jak z Rosją? Czy każdą jego wypowiedź trzeba czytać à rebours?
Moskwa mówi, że nie zaatakuje Ukrainy, a za kilka dni wjeżdża nań ze swoimi wojskami i morduje cywilów. Zapowiada, że będzie dążyć do denazyfikacji tego kraju, by za moment zacząć stosować właśnie nazistowskie metody. Ogłasza, że w pełni współpracuje z Polską ws. wyjaśnienia katastrofy, a tak naprawdę torpeduje śledztwo, łamiąc prawo międzynarodowe.
Gdy Tusk zapowiada walkę o fundusze unijne dla Polski, to wiadomo, że będzie je blokował. Gdy mówi, że czas na jedność, to znak, że będzie eskalował napięcie polityczne. Gdy domaga się „deputinizacji”, trzeba to czytać jako obawę o własny los, skoro sam przez długie lata chodził na kremlowskim pasku – hojnie sponsorował Putina w obszarze energetyki i był skłonny uzależnić nasz kraj od surowców z Rosji na ćwierć wieku!
Na temat Smoleńska powinien zamilknąć i modlić się przed domowym ołtarzykiem, by w najlepszym razie podzielić los swojego kapciowego, Tomasza Arabskiego.
Tusk jest ekspertem od gry pod nuty z Moskwy, w sprawie smoleńskiej widać to niestety najdobitniej. Rosjanie zagrali melodię „rozdziel wizyty” – Tusk do niej zatańczył. Zagrali „podpieprzymy wasz wrak i czarne skrzynki” – Tusk pląsał i jeszcze śpiewał o dobrym Moskalu, z którym współpracuje się perfekcyjnie. Zagrali „lutujemy trumny”, Tusk niezmordowany przebierał nóżkami. I tak na każdym kroku, co chwilę, co dzień, co tydzień, co miesiąc. Do ostatniego tchu. Niczym w czasie weselnych oczepin – gazeta coraz bardziej złożona, a Tusk wciąż tańcuje, bo melodia z Kremla nie przestaje płynąć. Moskiewska prasa mogła śmiało pisać: „nasz tancerz w Warszawie”.
Panie przewodniczący, te czasy odeszły bezpowrotnie. Przyszły zaś takie, w których o zbrodniach Rosji mówi się głośno i odważnie, nie tylko w Polsce. Lepiej się temu nie sprzeciwiać, bo gawiedź gotowa jeszcze uznać, że nie tylko ruski maczał w tym paluchy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/592103-tuska-trzeba-czytac-a-rebours-jak-moskwe