Pragnę Państwu gorąco polecić nowy numer tygodnika „Sieci”, w którym znajdą Państwo poświęconą katastrofie smoleńskiej moją rozmowę z Markiem Sołoninem, rosyjskim historykiem wojny, autorem wielu poczytnych (również w Polsce) książek. Z wykształcenia Sołonin jest inżynierem lotnictwa, przez sześć lat pracował jako konstruktor samolotów. Często mówi się o nim „drugi Suworow” - zresztą b. oficer GRU, a późniejszy wielki wróg ZSRR powiedział o Sołoninie: „Godny jest, by kłaniać mu się do ziemi”. To pierwszy taki jego wywiad dla polskich mediów.
Sołonin mówi w „Sieci”:
Nigdy nie myślałem o tym jako o „polskiej tragedii”. To znaczy tak, ma pan całkowitą rację, ale takie sformułowanie nigdy nie przyszło mi do głowy. Dla mnie to, co się stało w Smoleńsku, jest zbrodnią popełnioną na terytorium Rosji, przynajmniej przy współudziale rosyjskich struktur państwowych. A to, że taki horror ma miejsce 30 lat po tym, co wydawało się nam „upadkiem reżimu komunistycznego”, czyż nie jest to tragedia Rosji?
Mój rozmówca zainteresował się tragedią z 10 kwietnia 2010 r. dopiero po kilku latach. Zapoznał się z raportami (MAK oraz komisji Millera) i nie mógł nadziwić się, co tam nawypisywano. Ku swojemu zdziwieniu znalazł też w Sieci inny raport, stworzony przez grupę blogerów, który – w odróżnieniu od tych oficjalnych – nie drwił z fizyki i nie zamykał oczu na wiele elementarnych faktów.
Postanowił opowiedzieć o tym widzom swojego kanału na YouTube. Filmy poświęcone katastrofie smoleńskiej biją rekordy popularności (wśród Rosjan), ich widownię liczy się już w milionach.
Dlaczego? Czy Sołonin mówi coś, czego dotychczas nikt nie powiedział? Nie. Po prostu zderza twierdzenia rosyjskiego i polskiego dokumentu z wiedzą naukową na poziomie maksymalnie szkoły średniej. Mówi niezwykle przystępnym, obrazowym językiem, używa klarownych porównań i zachęca do tego, by niezgadzający się z nim podważyli jego słowa. Bezskutecznie.
Mark Sołonin opowiada nam więc i o innych, podobnych katastrofach lotniczych, które nie kończyły się ani takim rozczłonkowaniem samolotu, ani tak tragicznie jeśli chodzi o ofiary. Wskazuje na fundamentalne kwestie – obrażenia pasażerów, miejsca ich znalezienia, analizując narrację o brzozie, która miała przeciąć skrzydło tupolewa mówi o absurdzie i kpinie. W swoich filmach drobiazgowo dowodzi, dlaczego niemożliwy był taki przebieg dramatu, jak opisano w raportach MAK i komisji Millera.
W wywiadzie dla „Sieci” skrótowo opisał te wątki m.in. tak:
Można się spierać do woli – kto co myślał, kto czego chciał, kto na kogo moralnie naciskał. Można w nieskończoność rekonstruować trajektorię ostatnich sekund lotu. W całym tym chaosie, mgle informacyjnej jest tylko jeden oczywisty, niepodważalny fakt. Niestety, jest on bardzo smutny: 80-tonowy samolot długości 48 m zamienił się w 10 tys. kawałków (w rzeczywistości jest ich więcej, 10 tys. to tylko to, co zostało znalezione). Ani mgła, ani „pijany generał w kokpicie”, ani błędy załogi – czymkolwiek one były (jeżeli w ogóle były!), nie mogły być przyczyną rozpadnięcia się 80-tonowej konstrukcji. W przyrodzie nie ma takiej mgły. Destrukcja jest powodowana przez jakąś siłę. Siła, jak się uczy nas w szkole, to wynik wzajemnego oddziaływania ciał. Zniszczenie lub odkształcenie elementów konstrukcyjnych wymaga wydatkowania znacznej energii, energia ta nie może spaść z księżyca. Co zaskakujące, te elementarnie proste myśli dostępne uczniowi szkoły średniej są odbierane przez opinię publiczną jako sensacyjne ujawnienie.
(…) Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła.
(…) Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Przygotowałem go dla waszych czytelników. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.
To tylko fragmenty obszernego wywiadu, jaki znajdą Państwo w aktualnym wydaniu „Sieci”.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Polaków, Sołonin przygotował polskie wersje językowe dwóch głównych filmów. Gorąco polecam Państwu ich obejrzenie.
„Katyń-2. Dlaczego rozbił się samolot prezydenta Kaczyńskiego?”
Niestety w tym filmie wskutek błędu technicznego wycięta została oryginalna ścieżka dźwiękowa. Dlatego zamieszczam tutaj link do oryginalnej, rosyjskojęzycznej wersji tego filmu.
I drugi film: „Katyń-2. Samolot prezydenta Kaczyńskiego eksplodował w powietrzu”
Oryginalna wersja znajduje się tutaj.
Sołonin stroni od polityki. Nie wyciąga wniosków personalnych, nie szuka winnych zamachu. Opowiada „jedynie”, jakie dowody wskazują na fakt, że samolot rozpadł się w powietrzu i dlaczego oficjalnie podawane przyczyny katastrofy są próbą gwałtu na nauce i zdrowym rozsądku.
Na zakończenie jeszcze jeden fragment wywiadu z Markiem Sołoninem. Zapytany o popularność jego filmów i stosunek Rosjan do tragedii z 10/04, odpowiedział:
W Rosji ukształtował się twardy reżim autorytarny. W takich krajach nie ma „narzędzi” do oceny nastawienia mieszkańców (obywateli już nie ma) do jakichkolwiek wydarzeń. Media są kontrolowane, wybory i badania opinii publicznej fałszowane, sieci społecznościowe pełne wynajętych trolli. Dlatego wszelkie rozumowania na takie tematy są chwiejnymi spekulacjami. W ZSRR było 20 mln komunistów. Żaden z nich nie wystąpił w obronie swojej partii w sierpniu 1991 r. Rosja znów stała się „czarną dziurą”, tam nie ma czego wypatrywać. Najważniejsze jest to, żeby ona do was nie zajrzała.
Pozostawiam Państwa z tym cytatem, ważnym zwłaszcza dziś, gdy Moskwa coraz mocniej pręży muskuły i próbuje wracać do starego porządku. A cennym o tyle, że mówi nam to Rosjanin, znawca rosyjskiej historii i człowiek przyjaźnie do Polski nastawiony.
Do namysłu. I ku przestrodze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/555860-rosyjski-historyk-i-inzynier-o-smolensku-to-byl-akt-terroru