Orzeczenie warszawskiej sędzi, która nie zgodziła się na skierowanie wniosku o areszt wobec Pawła Plusnina, to poważny skandal, którego skutki sięgną nie tyle śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, ile relacji międzynarodowych. Pani sędzia Edyta Snastin-Jurkun sprawiła wspaniały prezent administracji Kremla, rosyjskiej prokuraturze i tamtejszemu aparatowi propagandy. Materiał dowodowy w tej sprawie jest znany od dawna. Pomijanie go w rozumowaniu pani sędzi oznacza decyzję sprzeczną z polskim interesem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratura zaskarży decyzję sądu: Jest rażąco błędna w świetle ustaleń dowodowych
Ten werdykt oznacza, że za Plusninem, który swoimi świadomymi decyzjami przyczynił się do katastrofy, w której zginął prezydent RP, nie można wysłać listu gończego. Czy taki list oznaczałby możliwość zatrzymania kontrolera? To mało prawdopodobne, bo Rosja nigdy tego nie zrobi, a on sam zapewne nie opuści ojczyzny lub sąsiadujących z nią obszarów z jego punktu widzenia bezpiecznych.
Ale po pierwsze, obowiązkiem państwa polskiego jest podjęcie próby zatrzymania podejrzanego (na podstawie mocnych dowodów, o których za chwilę). A po drugie, nie wolno dawać pretekstu rosyjskiej propagandzie do zakomunikowania światu: „proszę, nawet niezależny polski sąd stwierdził, że na naszych kontrolerów nic nie macie”. Przede wszystkim dlatego, że to nieprawda.
Sąd stanął na stanowisku, że materiał dowodowy, dotychczas zgromadzony w aktach postępowania przygotowawczego nie jest wystarczający do przyjęcia wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanego Pawła P. zarzuconego mu czynu, charakteryzującego się zamiarem ewentualnym
— zakomunikowała rzecznik sądu.
Inaczej uważają polscy prokuratorzy, prokuratorzy wojskowi zajmujący się tym postępowaniem do 2016 r., eksperci lotniczy, członkowie państwowej komisji badania wypadków lotniczych i podkomisji.
A kto podziela stanowisko sędzi Snastin-Jurkun? Bez wątpienia Maria Zacharowa, rzeczniczka MSZ Rosji, która znów może wezwie do „przerwania nagonki na rosyjskich kontrolerów”. Na pewno komisja MAK, no i cały rosyjski aparat państwowy, który chroni swoich kontrolerów od początku.
Oto fakty:
1) Plusnin – wbrew rosyjskim przepisom – nie wydał decyzji o zamknięciu lotniska z powodu warunków pogodowych i odesłaniu polskiego samolotu na lotnisko zapasowe.
2) Wprowadzał w błąd załogę polskiego samolotu odnośnie odległości od pasa startowego i kursu, a tym samym naprowadzał ją na lądowanie poza pasem.
3) Plusnin sam zeznał, że podawał załodze nieprawidłowe dane odnośnie widzialności na lotnisku. Protokoły z jego (oraz drugiego kontrolera – Wiktora Ryżenki) pierwszych zeznań Rosjanie sporządzili dwa różniące się między sobą. Rozbieżności dotyczyły komunikacji z załogą samolotu oraz badań lekarskich kontrolerów przed rozpoczęciem pracy.
4) Rosyjska prokuratura „unieważniła” pierwsze zeznania kontrolerów (obie wersje) i przysłała nowe, zmienione, sporządzone w sierpniu. Wbrew stanowi faktycznemu kontrolerzy twierdzą w nich m.in., że sprowadzali załogę wg procedur cywilnych (co oznacza dla obsłuigi naziemnej mniejsza odpowiedzialność). Oznacza to że Plusnin kłamał w czasie przesłuchań.
5) Strona rosyjska po katastrofie ogłosiła, że awarii uległ system nagrywający obraz z wnętrza „wieży” kontroli lotów dokumentujący pracę kontrolerów i wskazania ich przyrządów.
6) Na stawianie kontrolerom zarzutów od początku nie zgadza się rosyjska prokuratura, która (wbrew prawu międzynarodowemu) odrzuca wnioski o pomoc prawną i nawet nie doręcza kontrolerom wezwań do stawiennictwa przed polskimi śledczymi.
W liczących wiele tomów aktach tej sprawy dowodów na powyższe i inne mataczenia samych kontrolerów, jak i szerzej: strony rosyjskiej – jest multum. Jak więc sąd może stwierdzać że (tu znów słowa pani rzecznik):
lektura akt postępowania przygotowawczego nie prowadzi do wniosku, że podejrzany w jakikolwiek sposób do tej pory utrudniał, albo będzie utrudniał w przyszłości przebieg niniejszego postępowania.
Taki wniosek to obraza dla inteligencji każdego, kto zapoznał się z podstawowymi faktami w tej sprawie.
Nie ma tu co mówić o dobru postępowania, o rzetelnej ocenie materiału dowodowego, o zasadach sprawiedliwości, o interesie państwa.
Czym więc kierowała się sędzia dopuszczając się takiego działania?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/552706-sedzia-wbrew-rozsadkowi-prawu-i-interesom-panstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.