W opublikowanym na naszym portalu wywiadzie z Ewę Stankiewicz pytam, po co jej zdaniem wracać do tematu tragedii smoleńskiej po dekadzie? Reżyserka i społeczna aktywistka odpowiada, że dlatego iż jeśli my zapomnimy, a nasze państwo nie wskaże i nie ukarze winnych, to będzie to przyzwoleniem na kolejne zbrodnie.
Miara suwerenności
Reżyserka dodaje:
Odwołam się do słów śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z przemówienia, które miał wygłosić w Katyniu: że przez wiele lat miarą polskiej suwerenności było to, czy można było mówić o zbrodni w Katyniu, o tym kogo tam zamordowano i kto to zrobił. Uważam, że analogicznie dziś miarą autentycznej suwerenności instytucji naszego państwa jest to, czy możemy mówić o tym jak zginęła nasza państwowa i narodowa elita 10 kwietnia 2010 roku.
Ma rację.
Ale jej najnowszy film „Stan zagrożenia” (TVP 1 pokazała go w niedzielę 18 kwietnia) wymyka się utartym schematom.
Nowe materiały
Wiele niepublikowanych wcześniej zdjęć i nagrań.
Precyzyjna, chirurgiczna wręcz narracja, pokazująca jak nagonka urządzona przez ówczesnych (a i dzisiaj potężnych) władców III RP w porozumieniu z siłami zewnętrznymi doprowadziła do tej tragedii.
Szereg niewytłumaczalnych z pozoru zdarzeń, które stworzyły możliwość wydarzenia się tej zbrodni. Krew także po tragedii.
Dramatyczne pytania o padające tuż po katastrofie relacje iż trzy osoby przeżyły tragedię i zostały przewiezione do szpitala - potem wymazane z obiegu informacyjnego.
Najważniejsze
Ewa Stankiewicz ma o sprawie ogromny zasób wiedzy. Ale widzowi pokazuje to, co naprawdę najważniejsze. Dotyka istoty sprawy w każdym wątku.
Ujawniła też szokujące zdjęcia radosnej Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium.
Autorka prowadzi nas od detalu do tła geopolitycznego, pokazując, jak śmierć śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wielkiego i odważnego męża stanu, otworzyła drogę do szkodliwych dla Polski decyzji, złych rządów, katastrofy w obszarze bezpieczeństwa energetycznego. I jak ówczesne polskie władze sprzedały narodowy interes, bo jedyne o czym myślały, to osobiste kariery tutaj i w Brukseli.
Ta hańba boli do dzisiaj.
Mocny głos, by nie odpuszczać, by przyspieszyć dochodzenie prawdy.
Efekt 10 lat pracy
Autorka filmu napisała:
Film „Stan zagrożenia” to efekt 10 lat gromadzenia materiałów i dziennikarskiego śledztwa na temat śmierci polskiego Prezydenta oraz 95 osób kluczowych dla suwerenności Polski na terenie Federacji Rosyjskiej a także próba ujęcia problemu „w pigułce” w sposób zrozumiały dla międzynarodowego widza. Do kwietnia film nie będzie dostępny w sieci internetowej, także telewizyjna premiera to jedyna okazja.
Największym atutem filmu w mojej ocenie jest podanie źródeł - bardzo poważnych źródeł – informacji. To odpowiedź na potrzebę ustalenia i uporządkowania faktów w sytuacji intensywnych kampanii dezinformacji dotyczących tragedii w Smoleńsku.
W przygotowaniu jest książka i druga część filmu z szokującymi materiałami, których źródłem są instytucje państwa polskiego, a także niepublikowane wywiady z technikami obsługi samolotu tuż przed wylotem oraz świadkami inwigilacji tzw. „seryjnych samobójców” na miesiące przed śmiercią.
Dobry warsztat
Tak, to nie samochwalstwo. Tak właśnie jest. Film szczególnie warto pokazać młodszym, ludziom, którzy 10 kwietnia 2010 roku byli jeszcze dziećmi, a dziś są dorośli. Jeśli obejrzą, zrozumieją naszą bitwę o prawdę. Nowoczesny montaż i dobra dynamika filmu są jego dodatkowym atutem.
Wielkie brawa dla Autorki i dla TVP.
Warto zauważyć, że film „Stan zagrożenia” został już obsypany nagrodami na zagranicznych festiwalach
PS. > Film nie powstałby gdyby nie talent i wysiłek: Pawła Suchty - montażysty i współtwórcy filmu, Roberta Kaczmarka - producenta wykonawczego oraz dobrych opiekunów w TVP: Anny Ferens i Dawida Wildsteina
— podkreśla Ewa Stankiewicz.
(mk)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/547486-mocny-glos-by-przyspieszyc-dochodzenie-prawdy