„Mój ojciec i mój prezydent Lech Kaczyński niezależnie od tego, jaki Polak by w ten sposób zginął, na pewno zrobiliby wszystko, by tragedia została wyjaśniona, a ciała należycie wróciły na miejsce” - powiedziała w audycji „W otwarte karty” (Program I Polskiego Radia) Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, córka śp. Zbigniewa Wassermanna.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rodziny ofiar katastrofy 10/04 umówione w prokuraturze! Wassermann nie ukrywa: „Mam nadzieję, że czegoś się dowiemy”
Dehumanizacja przeciwników politycznych
Nie sądziłam, że małość tych ludzi może być tak olbrzymia, że oni pozwolą na bezczeszczenie ciała swojego prezydenta
— przyznała parlamentarzystka.
Wassermann zwróciła uwagę na działania władz tuż po katastrofie.
Donald Tusk wraz ze swoją ekipą wprowadził element dyskredytacji politycznego rywala
— przypomniała.
Odczłowieczanie członków Prawa i Sprawiedliwości, szyderstwa i manipulacje trwały już kilka miesięcy przed katastrofą i trwa to do dzisiaj
— zaznaczyła posłanka.
Milczenie elit
Małgorzata Wassermann zwróciła uwagę na postawę środowisk prawniczych po katastrofie.
Profesorowie uczelni wyższych i biegli sądowi, to są ludzie, którzy wiedzą, jakie przepisy obowiązują. Stała się jednak rzecz niebywała. Uznali oni, że nie będą zabierać głosu, mimo pogwałcenia wszystkich procedur wypracowanych przez lata, których sami nas uczyli na studiach, aplikacjach i wszelkich innych kursach. To było i jest dla mnie niebywałe
— mówiła córka śp. Zbigniewa Wassermanna.
Gdyby w Smoleńsku nie zginęli ludzie związani z tą opcją polityczną, to wiele środowisk nie milczałoby. Przecież oni w prywatnych rozmowach doskonali zdawali sobie ze wszystkiego sprawę
— dodała.
Jak zaznaczyła:
Niezależnie od tego czy prokuratorzy wojskowi, Donald Tusk i osoby z jego kancelarii poniosą odpowiedzialność, będą musieli się z tym mierzyć do końca swoich dni.
gah/Polskie Radio
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/546641-gorzkie-slowa-wassermann-nie-sadzilam-ze-na-to-pozwola