Osobom, które od jedenastu lat są blisko sprawy tragedii smoleńskiej umyka jedna rzecz. Że wchodzą właśnie w dorosłość ci, którzy wówczas mieli po 8-10 lat. I nie mają prawa znać ówczesnych realiów, zarówno politycznych, jak i społecznych. Naszym obowiązkiem jest opowiadać o Smoleńsku od nowa.
To przykra świadomość, ale wśród dzisiejszych dwudziestolatków trudno znaleźć osoby żywo przejęte tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. Trudno mieć do nich o to żal. Dla nich to prehistoria, szczególnie, że czasy zrobiły się naprawdę błyskawiczne. Słuchają o tej tragedii jakby słuchali o lądowaniu na księżycu. Tak to jest dla nich odległe.
Jeśli do kogoś możemy mieć pretensje, to do siebie. Że niedostatecznie dużo o tym przypominamy, że Smoleńsk staje się w mediach tematem w zasadzie tylko przed kolejną rocznicą.
Upływ czasu zrobił swoje i na to nie ma co się obrażać. Gorzej, że przez te jedenaście lat niezwykle konsekwentnie sprawa największej narodowej tragedii po II Wojnie Światowej jest zohydzana. Trudno pojąć wszystkie wątki toczących się śledztw, więc umysł reaguje obronnie, każe odwracać głowę. Dodatkowo pracuje machina dezinformacyjna, działa na różnych poziomach. Nie wiem dlaczego, ale są środowiskam, które czują się niejako w obowiązku przy okazji jakiejkolwiek, nawet poważnej dyskusji włączać w nią wątki sensacyjne. To stwarza szum, który w naturalny sposób odpycha. Czy o to chodzi?
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MICHAŁA KARNOWSKIEGO: Gdy chodzi o szczucie na obchody rocznicy tragedii smoleńskiej, każdy paszkwil jest w mediach III RP dopuszczalny i dozwolony
Zadzwonił do mnie młody chłopak, mniejsza o szczegóły. W chwili katastrofy miał 12 lat. Nie ma prawa pamiętać, jak wtedy w Polsce było. Zadawał mi pytania, które z jednej strony wprawiały w osłupienie, a z drugiej rozumiałem go doskonale.
Jak tuż po katastrofie traktowany były rodziny ofiar? Kto i jak je podzielił? Kto wprzągł je w przemysł dezinformacyjny? Skąd wzięła się nagonka na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pomysł pochowania go na Wawelu? Jaką rolę odegrały w tym media?
Porozmawialiśmy kilkanaście minut. To dla mnie spory materiał do przemyśleń. W opowiadaniu o Smoleńsku nie można przypuszczać, że coś jest oczywiste lub wiadome wszystkim. Tę opowieść trzeba prowadzić od nowa. Tylko tak, mówiąc prawdę i opierając się na sprawdzonych źródłach możemy mieć nadzieję (to i tak wiele), że pogłębiony upływającym czasem szum informacyjny nie pochłonie nas w całości. Może to jeszcze kogoś obchodzi?
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MARKA PYZY: Trotyl w Smoleńsku, czyli kto, czego i dlaczego się boi? O obowiązkach wobec Polski i 96 Ofiar tej tragedii
CZYTAJ TAKŻE CAŁY ARTYKUŁ Z NAJNOWSZEGO NUMERU „SIECI”: Marek Pyza, Marcin Wikło: Rzym potwierdza: to trotyl! Jest także nowa opinia fonoskopijna nagrania z czarnej skrzynki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/546261-o-tragedii-1004-trzeba-ludziom-mlodym-opowiadac-od-nowa