Nie wierzcie Państwo, gdy będą ten materiał bagatelizować, rozmywać, minimalizować jego znaczenie. Agentura będzie to robić, bo nie ma innego zadania jak osłabianie Polski. Tymczasem „Magazyn śledczy Anity Gargas”, w którym zapoznajemy się z fragmentem taśm z tajnego spotkania Donalda Tuska oraz kilku jego ministrów, z Edmundem Klichem, to prawdziwa bomba, która rozwiewa wszelkie wątpliwości co do zdrady polskiej racji stanu.
CZYTAJ TAKŻE:
Nieznany materiał z narady Tuska po katastrofie 10 kwietnia!
Klich jako marionetka, Tusk jako wielki nieobecny
Obraz, jaki wyłania się z tego materiału, jest oczywisty: Premier Rzeczpospolitej Donald Tusk wysunął Edmunda Klicha jako kozła ofiarnego, który miał być dzieckiem we mgle, ogranym przez Rosjan i ich najbardziej bezwzględne służby. Gdy Edmund Klich zorientował się na jaką minę został wpakowany, skrytykował rząd w rozmowie z TVN24. Dopiero odsłonięcie w mediach rąbka tajemnicy przeraziło Tuska, który zorganizował nocne spotkanie, by spacyfikować akredytowanego. Słuchając nagrania z rozmowy słychać ten drżący głos Edmunda Klicha i jego ciężki oddech, wskazujący na przerażenie ogromem odpowiedzialności, którą próbował na niego zrzucić Donald Tusk.
PROGRAM ANITY GARGAS DOSTĘPNY TUTAJ
Z ujawnionego nagrania wynika, że przez 13 dni od katastrofy smoleńskiej nikt z rządu nie znalazł nawet minuty (sic!), by porozmawiać z będącym w Moskwie Edmundem Klichem, choć ten na różne sposoby próbował, ba, błagał (!) o kontakt.
Przyleciałem na własną rękę przedwczoraj, bo wiedziałem że wszystkie moje próby kontaktu z panem premierem, pierwsze były 15 kwietnia, kiedy wysłałem, no można powiedzieć, błagalne pismo, zapewniono mnie że pójdę bezpośrednio do pana premiera. (…) Nie miałem zamiaru nawet informować mediów, ale widzę, że nie ma szans na spotkanie, w związku z tym podjąłem ten dramatyczny krok.
— mówi na nagraniu Edmund Klich. Z opisu sytuacji widzimy, że otoczenie Tuska, wraz z nim samym, jest przerażone, ale nagrywa spotkanie i formułuje zdania tak, by uniknąć jakiekolwiek odpowiedzialności: dziwi się nieprawidłowościom i gani Edmunda Klicha za jego narzekania. Tymczasem polski akredytowany, nikomu nieznany Edmund Klich, który ma się bezpośrednio konfrontować z Władimirem Putinem, nie dysponuje w Rosji nawet tłumaczem, samochodem, finansami, ani odpowiednimi pełnomocnictwami. Dramatycznie brzmią jego słowa z wieczornej rozmowy:
Czy nie stać państwa polskiego na to, żeby wysyłając mnie w taką misję, nie zapewnić mi chociażby jednego tłumacza z uprawnieniami tłumacza?
Po dojmującej pauzie, Klich dodaje:
Nie wiem, może nie stać.
Tusk w strachu przed Polakami
Edmundowi Klichowi odebrano łączność kryptograficzną z krajem, ale Donald Tusk bardziej oburzony jest czymś innym:
Pan publicznie zasugerował, że przez błąd polskiego rządu Rosjanie mają przewagę.
— gani swojego rozmówcę. Klich właściwie to przyznaje, bo wierzył, że trwają jakiekolwiek rządowe negocjacje z Rosjanami, na temat podstawy prawnej, o którą będzie oparte śledztwo, gdy tymczasem nic takiego się nie odbywało - całą moc państwa polskiego miał prezentować pozbawiony jakiegokolwiek zaplecza i władzy Edmund Klich. Tusk udaje zdziwionego i stwierdza, że to rekomendacje E. Klicha przyjął za podstawę oparcia śledztwa o załącznik 13 Konwencji Chicagowskiej. Żeby było jasne, sam Klich nie wypada tu jako mąż stanu, bo sam przyznaje się, że pacyfikuje polskich ekspertów, którzy chcą zadawać pytania Rosjanom:
Mam jednego tego ADHD, który co chwilę wstaje i chce pytania zadawać i przerywa. Drugi ambitny, bo uważa że im więcej pytań zada tym jest mądrzejszy.
Przy różnych wątpliwościach wobec szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, to Donald Tusk jest odpowiedzialny za to, że Edmund Klich musiał sobie radzić sam z całą machiną rosyjskich służb specjalnych. Nawet zorganizowanie podróży do Moskwy opierało się o łaskę rosyjskich funkcjonariuszy:
Dzwonię do Morozowa i mówię: „Aleksiej, potrzebuję samochód, środek transportu do Moskwy”. „Dobra, za godzinę zgłosi się do ciebie kierowca”.
Dezercja Tuska, wejście Rosjan
Czyli człowiekowi, odpowiedzialnemu za śledztwo w największej polskiej tragedii po II wojnie światowej, nie zorganizowano nawet budżetu na taksówkę czy, szerzej, dojazdu do Moskwy. Edmund Klich był zdany na „opiekę” rosyjskich służb specjalnych. W materiale Anity Gargas widać to wyraźnie - wokół katastrofy w Smoleńsku pracuje około tysiąc stu funkcjonariuszy rosyjskich i zaledwie około trzydziestu polskich. Przy czym tryb pracy w Rosji przy standardowej współpracy zagranicznej oznaczał, że co dziesiąty Rosjanin jest pracownikiem lub współpracownikiem tajnych służb Już przecież sam Władimir Putin czy Tatiana Anodina byli gwarantem zaangażowania rosyjskiej razwiedki. (por. opracowania Johna Barrona na temat KGB lub Amy Knight nt. FSB) - ilu więc było agentów FSB w tak nadzwyczajnej sprawie jak smoleńska tragedia, skoro aż 1100 ludzi formalnie ją obsługiwało?
Prawdziwe źródło niepokojów w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie, to są te najgroźniejsze spekulacje (…)
— mówi Donald Tusk w wieczornej rozmowie z Edmundem Klichem. Jedyne więc, co martwiło Donalda Tuska, to reakcja Polaków na dezercję władz RP ze sprawy smoleńskiej.
Tak niesłychana ucieczka od odpowiedzialności (13 dni bez kontaktu z delegowanym do Moskwy przedstawicielem RP!) to wystarczająca podstawa, by słowo „Tusk” zastąpiło w języku polskim obelżywe określenia. Historia zdrady w naszych dziejach narodowych zyskała miano nie mniej mocne niż „Targowica”. Ale tutaj Donald Tusk pewnie nie będzie tak buńczucznie komentował, jak to ma w zwyczaju, na Twitterze. Ten jego strach, który powstał po 10 kwietnia na widok milionów Polaków opłakujących śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do dziś go nie opuścił.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/543697-jak-tusk-wydal-polske-na-lup-rosyjskich-tajnych-sluzb
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.