W programie „Magazyn śledczy Anity Gargas” (TVP 1) zaprezentowano nieznany wcześniej fragment narady z Kancelarii Premiera z 23 kwietnia 2010 roku. Jej tematem były kwestie związane z katastrofą smoleńską.
Edmund Klich, polski akredytowany przy rosyjskim MAK mówił, że nie miał wsparcia ze strony polskiego rządu.
„Podjąłem ten dramatyczny krok”
Przyleciałem na własną rękę przedwczoraj, bo widziałem że wszystkie moje próby kontakty z panem premierem, pierwszy to był 15-go kwietnia, kiedy wysłałem, no można powiedzieć, błagalne pismo. Zapewniano mnie, że pójdzie bezpośrednio do pana premiera. Nie wiem, czy pan premier otrzymał, czy nie? Nie miałem zamiaru informować mediów. Ale widzę, że nie ma szans na spotkanie, w związku z tym podjąłem ten dramatyczny krok. Bo ja czuję na sobie wielką odpowiedzialność za to, co robię. Natomiast w tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem
— mówił.
„Czy nie stać państwa polskiego…”
Czy nie stać państwa polskiego na to, żeby wysyłając mnie w taką misję nie zapewnić mi chociażby jednego tłumacza z uprawnieniami tłumacza? Nie wiem, może nie stać
— pytał.
Pierwszy pański monit, mówiący o potrzebie akredytacji i przywrócenia łączności kryptograficznej, załatwiłem od ręki. (…) Podjąłem decyzję o pozostawieniu tej łączności. Ja pomijam fakt, że nikt nie umiał wytłumaczyć, dlaczego została przerwana
— odpowiadał Donald Tusk. Po tych słowach Edmund Klich wypowiadał się przez 2 godziny.
Ze względu na pańską wypowiedź publiczną, byłoby istotne, żebyśmy mieli jasność co do tej pierwszej kwestii, czyli załącznika. Bo pan dzisiaj publicznie zasugerował, że przez błąd polskiego rządu Rosjanie mają przewagę
— powiedział Tusk.
Jeśli działamy według załącznika 13., to jest wszystko jasno, precyzyjnie określone i nie można wybiegać za tę procedurę. Ja po prostu miałem nadzieję, że w Polsce ktoś oceni to wszystko dobrze i zaproponuje Rosjanom jakieś alternatywne rozwiązanie
— zaznaczył Klich.
Wybór procedury badania tragedii bez konsultacji w prawnikami
W programie zaznaczono, że procedurę badania tragedii oraz śledztwa wybrano bez konsultacji z polskimi prawnikami i specjalistami od stosunków międzynarodowych.
Ja przedstawiałem panu ministrowi Grabarczykowi propozycję rosyjską, natomiast, jeśli ktoś by przeanalizował, może by inaczej po prostu sformułował pytania czy wnioski do strony rosyjskiej. (…) Ja byłem u pana ministra Grabarczyka, miałem cichą nadzieję, że poprosi mnie na posiedzenie Rady Ministrów, żebym w krótkich słowach, po prostu prawną sytuację przestawił
— powiedział Edmund Klich.
Pan jako przewodniczący komisji, jadąc tam, lecąc do Smoleńska, nie miał wyrobionej opinii na temat tego, na podstawie jakich przepisów międzynarodowych byłoby najlepiej prowadzić dochodzenie?
— pytał Tusk.
To jest prawda, dlatego, że ja działam w lotnictwie cywilnym. Wiedziałem coś o procedurach natowskich. (…) o tym, że jakieś porozumienie jest chyba z 93 roku, dowiedziałem się od pana ministra Parulskiego
— odpowiedział Klich.
Tusk krytykuje Klicha
Donald Tusk skrytykował Klicha. Przy tym przyznał, że rząd nie wiedział, że lepsza dla Polski może być inna opcja prowadzenia dochodzenia niż poprzez konwencję chicagowską.
Świadomość Rady Ministrów i moja po relacji ministra Grabarczyka była jednoznaczna, że z punktu widzenia naszej wiedzy, znaczy władzy resortowej i pańskiej rekomendacji, konwencja chicagowska jest tym, czym będziemy się kierować. I nie słyszałem do dzisiaj, do dzisiaj to znaczy do pańskiego wystąpienia telewizyjnego, nie słyszałem od nikogo – począwszy od pana – jakiejkolwiek sugestii, że istniała możliwość wypracowania formuły prawnej lepszej niż konwencja chicagowska. I dlatego jestem zaskoczony, że sformułował pan ten pogląd w sposób taki drastyczny w wywiadzie telewizyjnym
— powiedział Tusk.
Klich: Czy ja nie mogę liczyć na 3 minuty rozmowy?
Czy ja postawiony na tak ważne i zaszczytne stanowisko, ale bardzo odpowiedzialne, czy ja nie mogę liczyć, że przy całym ogromie obowiązków, stresów pana premiera, na 3 minuty rozmowy albo minuta rozmowy w czasie jazdy samochodem. (…) Czy nie stać członka rządy – to nie musiał być pan premier, mógł być pan minister Boni czy inny – na kontakt z człowiekiem, który pracuje tam w stresie, walczy o to, żeby stosunku z Federacją Rosyjską, które… (…) jest szansa, żeby te wszystkie złe chwile przeszły w niepamięć
— zaznaczył z kolei Edmund Klich.
Obawiam się, że uzyskamy efekty drastycznie odmienne od oczekiwanych przez pana, i że to co jest najgroźniejsze, i niestety uważam, że to wystąpienie nam utrudni, a nie ułatwi wyjaśniania tej sprawy od strony obalania różnych spiskowych teorii
— mówił Tusk.
Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie. To są te najgroźniejsze spekulacje, i dlaczego wszystko jest… znaczy, ponieważ oczekiwania są z reguły naiwne i najbardziej takimi oczywistymi, chociaż nie zawsze racjonalnymi, oczekiwaniami, to pełna transparencja i jak najszybsze zakończenie śledztwa
— stwierdził.
tkwl/Twitter/TVP 1
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/543687-nieznany-material-z-narady-u-tuska-po-katastrofie-z-1004