„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
Klich leci, dziękuje prezydentowi i wyraża satysfakcję
24 maca 2010 roku minister obrony Bogdan Klich w piśmie do szefa KPRP Władysława Stasiaka informuje, że „zamierza towarzyszyć Panu Prezydentowi w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej”, dodając, że „z satysfakcją przyjął propozycję Kancelarii Prezydenta RP(…), dotyczącą zaproszenia tam najważniejszych dowódców Wojska Polskiego” (pismo w tej sprawie minister Stasiak wystosował 17 marca). Według Klicha „takie wzmocnienie polskiej delegacji podkreśli wagę obchodów i jednocześnie będzie dowodem szacunku, jakim Siły Zbrojne RP otaczają historię”.
Jak wiemy, Bogdan Klich ostatecznie do Smoleńska nie poleciał. Poinformował o tym kancelarię prezydenta 8 kwietnia, nie podając powodów rezygnacji. Wiemy jednak, że szef MON był na bieżąco informowany przez KPRM o zarezerwowanych na ten dzień samolotach, musiał więc akceptować swój przelot wraz z najważniejszymi dowódcami na tym samym pokładzie. Mimo to później wielokrotnie krytykował kancelarię prezydenta za umieszczenie wszystkich dowódców rodzajów wojsk w jednej maszynie.
Rekonesans w Smoleńsku. Dziwne tłumaczenia Rosjan
24 marca grupa przygotowawcza (urzędnicy z KPRM, MSZ, KPRP, MON, BOR) o 5 rano wyjechała z Moskwy, by przeprowadzić rekonesans miejsc planowanego pobytu prezydenta i premiera RP w Smoleńsku i Katyniu (tu dołączyli do nich producenci telewizyjni z TVP), jednak z wyłączeniem lotniska, którego nie ujęto w planach rozpoznania.
Oprócz części wspólnej rekonesansu (na cmentarzu w Katyniu oraz spotkania z władzami lokalnymi) grupy organizujące uroczystości 7 i 10 kwietnia realizowały własne programy. Urzędnicy z KPRP wizytowali filharmonię oraz restaurację w Smoleńsku, w której Prezydent miał jeść obiad. Jej członkowie nie mieli wiedzy o programie rekonesansu grupy z KPRM.
Jak się okazało, do Smoleńska nie dotarli tego dnia przedstawiciele rosyjskich władz centralnych (wiceszef Protokołu Dyplomatycznego Rosji W. Kitajew, a także Zastępca Dyrektora Służby Prasowej Rządu FR, naczelnik Wydziału Polskiego w rosyjskim MSZ J. Aleksiejew i przedstawiciele Federalnej Służby Ochrony). Przyczyną odwołania ich lotu na Siewiernyj były złe warunki atmosferyczne. Grupa rekonesansowa była zdziwiona tym uzasadnieniem, bo przypuszczała, że lotnisko jest trwale zamknięte (tak tłumaczyli to Rosjanie). Na pytanie, czy odwołany przylot oznacza, że lotnisko jednak jest czynne, przedstawiciele administracji lokalnej nie byli w stanie odpowiedzieć.
Idzie za tym drugi wniosek – dlaczego grupa przygotowawcza musiała dzień wcześniej lądować w Moskwie, skoro jednak była możliwość skorzystania z lotniska w Smoleńsku? Chyba że Rosjanie od początku planowali nie przysyłać przedstawicieli administracji centralnej, a „atmosferyczny” powód ich absencji 24 marca był tylko jakimś fortelem.
Wiemy też, że Rosjanie nie zgodzili się na powitanie premiera Tuska przez premiera Putina na Siewiernym, co oznaczało, że na lotnisku nie przewidywano obecności dziennikarzy, obsługujących wizytę, a zatem Centrum Informacyjne Rządu nie było zainteresowane zobaczeniem lotniska w czasie rekonesansu. Dlatego też grupa przygotowawcza z KPRM analizowała jedynie możliwość obsługi medialnej wizyty od momentu wyjazdu delegacji z lotniska do Katynia. Z tego też powody w marcu po stronie polskiej (również w BOR) nie podjęto starań, aby dokonać wizji lokalnej samego lotniska.
Jak wynika z zeznań świadków – uczestników rekonesansu, 24 marca strona rosyjska nie była w stanie powiedzieć, kto będzie reprezentował władze centralne Rosji w czasie uroczystości 10 kwietnia.
Niewiadome po spotkaniu
We wrześniu 2010 r. o. Marek Kwieciński z Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, który uczestniczył w wyjeździe przygotowawczym zezna w prokuraturze m.in.:
W związku z lądowaniem na lotnisku pod Smoleńskiem Tu-154M przedstawiciel Guberni Smoleńskiej poinformował, że lotnisko jest na etapie zamykania, czy likwidacji, dlatego też proponuje, by lądowano na innych pobliskich lotniskach: Mińsk i Moskwa. On wtedy nie wiedział, czy będzie możliwe, aby obsługa lotniska, zorganizowana na lądowanie samolotu z premierem Putinem i premierem Tuskiem będzie mogła pozostać te trzy dni, by przyjąć samolot polski z prezydentem dnia 10 kwietnia 2010 r. (…) Po tych ustaleniach w ratuszu z dnia 24 marca 2010 r. wiedzieliśmy,że na lotnisku pod Smoleńskiem lądować będzie w dniu 7 kwietnia 2010 r. premier Tusk i premier Putin. Jednak nie było pewne, czy lotnisko będzie w stanie przyjąć prezydenta Polski w dniu 10 kwietnia 2010 r. Katarzyna Doraczyńska prosiła stronę rosyjską, aby pozostawić obsługę lotniska na lądowanie samolotu prezydenckiego w dniu 10 kwietnia 2010 r.
Wszystko, co od ponad tygodnia mówią Rosjanie na temat lotniska jawi się jako kompletnie niezrozumiałe w kontekście rozkazu dotyczącego przyjmowania polskich samolotów na Siewiernym, wydanego 13 marca. Dotyczył on zapewnienia obsługi lotniska zarówno 7, jak i 10kwietnia.
CZYTAJ WIĘCEJ: 10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ. 13.03 – Rosjanie szykują lotnisko. Jakie przepisy złamali?
Komorowski zapowiada wyjazd do Ostaszkowa
24 marca 2010 r. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział wyjazd na Wschód z rodzinami katyńskimi – prawdopodobnie do Ostaszkowa – w celu uczczenia pamięci ofiar zbrodni katyńskiej.
W tym roku przesuwam ten wyjazd, bo interes Polski polega na tym, by uwaga była skupiona na cmentarzu katyńskim i na obecności premiera Putina i premiera Tuska
— wyjaśnił Komorowski i zapowiedział, że Sejm przyjmie specjalną uchwałę w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Chciałem zapowiedzieć inicjatywę Sejmu, przyjęcie odpowiedniej uchwały sejmowej w rocznicę zbrodni katyńskiej, ale także ze względu na niesłychanie ważne, doniosłe wydarzenie, jakim jest szansa na wspólne obchodzenie rocznicy tej zbrodni przez premiera Polski, premiera Rosji, występujących razem nad grobami polskich oficerów.
O uroczystościach 10 kwietnia organizowanych przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i wyjeździe delegacji na czele z głową państwa nie wspominał.
Prof. Szaniawski: gestu dobrej woli nie będzie
Na stronach Radia Maryja 24 marca 2010 r. ukazuje się tekst prof. Józefa Szaniawskiego „Odpowiedzialność za Katyń”, w którym czytamy:
Zbliżająca się siedemdziesiąta rocznica wymordowania kilkudziesięciu tysięcy bezbronnych polskich jeńców przez państwo rosyjskie pokazuje, że sprawa tego mordu nie jest zamknięta. Nie jest to dla nas tylko polityka historyczna czy zaszłości II wojny światowej, dotyczące likwidacji elit II Rzeczypospolitej. Polska podczas II wojny światowej była państwem, które zostało zaatakowane przez dwóch agresorów jednocześnie! Były to Niemcy nazywane wtedy III Rzeszą oraz Rosja nazywana Związkiem Sowieckim. Niemcy przyznali się do swych zbrodni, w tym do ludobójstwa, ponieśli odpowiedzialność, okazali skruchę jako państwo i jako społeczeństwo. Najważniejsi zbrodniarze III Rzeszy zostali ukarani. To wszystko było oczywiście niewspółmierne do skali zbrodni, ale jednak nastąpiło. Tymczasem Rosja jako państwo i Rosjanie jako społeczeństwo kłamali przez pół wieku w sprawie Katynia, niektórzy wciąż kłamią jeszcze dzisiaj, a na temat odpowiedzialności za zbrodnie ludobójstwa nie chcą nawet rozmawiać.
Prof. Szaniawski zwraca uwagę na fakt, że decyzja o wymordowaniu kilkudziesięciu tysięcy polskich generałów, oficerów i innych funkcjonariuszy zapadła na najwyższym szczeblu rosyjskich (zwanych wówczas radzieckimi) władz.
Przywołuje też mało znany fakt, że masowe egzekucje sowieckie każdego roku rozpoczynały się na początku kwietnia, gdy rozmarzła już zupełnie ziemia po ciężkiej rosyjskiej zimie.
Wtedy można było dopiero kopać ogromne doły śmierci, nad którymi tysiącami NKWD rozstrzeliwało swe ofiary. Tak właśnie było m.in. w Katyniu na początku kwietnia 1940 roku. W miesiącach zimowych przetrzymywano skazańców w łagrach albo więzieniach, stosunkowo nielicznych mordowano strzałem w tył głowy w piwnicach NKWD, pozostali czekali na swoją kolej aż do nadejścia wiosny. Jeżeli to nie była zbrodnia ludobójstwa totalitarnego państwa rosyjskiego, to czym był ten masowy mord na elitach Rzeczypospolitej?
–- pyta Szaniawski. I zauważa, że naiwnością jest traktowanie jako formalne przez polskie media i polityków zaproszenia premiera Tuska do Katynia przez Putina
Brak zaproszenia z Moskwy dla prezydenta RP to ewidentna prowokacja Kremla, gorzej – to udana próba antagonizowania Polaków i cyniczne mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski. Pod względem formalnym i protokolarnym władze Rosji miały obowiązek zaprosić do Katynia zarówno Lecha Kaczyńskiego, jak też Donalda Tuska. Warto przypomnieć, że zarówno prezydent RP, jak i premier polskiego rządu właśnie zgodnie z protokołem dyplomatycznym 1 września 2009 r. na Westerplatte witali Putina. Tylko że prezydent Polski odrzucił wtedy pomówienia Putina dotyczące Polski, jakie miał on czelność wygłosić.
Historyk przypomina, że Władimir Putin jest zarazem funkcjonariuszem KGB, zaś jego ojciec – również Władimir – był oficerem specbatalionu NKWD i w 1940 r. pacyfikował Estonię pod wodzą gen. Sierowa. Również dziadek obecnego premiera Rosji Spiridion Putin też był w NKWD, „wprawdzie jedynie podoficerem, ale za to najwyższego zaufania, gdyż służył m.in. w kuchni Kremla, szykując posiłki Stalinowi i najważniejszym sowieckim oprawcom”. Oraz że podobne rodowody ma wielu obecnych czołowych polityków z otoczenia Putina. A takie rodowody w dzisiejszej Rosji sprawiają, że traktuje się tych ludzi niczym arystokrację.
Niech to będzie powiedziane jasno: większość Rosjan potępia NKWD za rozstrzelanie marszałka Michaiła Tuchaczewskiego i całego dowództwa Armii Czerwonej w 1937 r., bo to osłabiło potęgę imperium sowieckiego. Natomiast rozstrzelanie kilkudziesięciu tysięcy polskich jeńców: generałów, oficerów – ewidentnych wrogów komunistycznej Rosji, umacniało jej potęgę. Dlatego tylko nieliczni Rosjanie, tacy jak Wiktor Suworow czy Władimir Bukowski, potępiają zbrodnię w Katyniu. Ogromna większość społeczeństwa rosyjskiego nigdy tego nie uczyni.
Według prof. Szaniawskiego nie jest przypadkiem, że „wspaniały, monumentalny grób zbrodniarza, mordercy i ludobójcy Stalina znajduje się w najbardziej prestiżowym, honorowym miejscu w Rosji”.
Pod murem Kremla na placu Czerwonym w Moskwie codziennie Rosjanie oddają cześć komunistycznemu dyktatorowi, a nawet kilka razy do roku odbywają się tutaj ceremonie wojskowe i państwowe. Stalin był oprócz Hitlera największym zbrodniarzem nie tylko XX wieku, ale w całych dziejach ludzkości. Liczba jego ofiar oraz długość jego krwawego panowania znacznie przekracza ludobójstwo Hitlera. Co byśmy powiedzieli, jakie byłyby nasze stosunki z Niemcami w XXI wieku, gdyby w centrum Berlina nieopodal Bundestagu znajdował się grób Hitlera, a politycy RFN i młode pokolenie Niemców kładli stosy kwiatów führerowi? To byłoby dla Polski nie do przyjęcia! Dlatego więc naiwne politycznie jest oczekiwanie na gest dobrej woli ze strony Putina czy jakiegoś innego władcy Kremla. Tego gestu nie będzie, ponieważ współczesna Rosja nadal nie poczuwa się ani do winy, ani do odpowiedzialności za zbrodnie na Polakach. Za wszystkie zbrodnie, a wśród nich mord w Katyniu, gdzie nad dołami śmierci zgładzonych zostało „tylko” niecałe pięć tysięcy generałów i oficerów Wojska Polskiego.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/492779-1004-dekade-pozniej-2403-rekonesans-i-dziwne-opowiesci