„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
15 marca 2010 r. urzędnicy kancelarii prezydenta dowiadują się, że rząd wciąż nie notyfikował wyjazdu prezydenta do Katynia. Wynika to z wywiadu, jakiego dziennikowi „Wriema Nowostiej” udzielił rosyjski ambasador w Polsce.
Grinin o „szlachetnym geście” Rosjan
Władimir Grinin zaprzeczył, jakoby Rosja, zapraszając premiera Donalda Tuska do Katynia, chciała odnieść jakieś korzyści z konfrontacji między szefem polskiego rządu a prezydentem Lechem Kaczyńskim. Dodał też, że strona rosyjska nie otrzymała oficjalnych informacji o planowanym przyjeździe prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia do Katynia, a bez nich Rosjanie nie mogą rozpocząć przygotowań do tej wizyty.
Z goryczą czytamy opinie, że zaproszenie Tuska, to „intryżki” Moskwy, jakaś głęboko przemyślana akcja, mająca na celu „poróżnienie” prezydenta i premiera Polski. Świadczy to albo o niezrozumieniu tego, co się dzieje, albo o chęci zaszkodzenia rozwojowi stosunków rosyjsko-polskich, oczernienia szlachetnego gestu strony rosyjskiej.
Ambasador wskazał, że strona rosyjska traktuje uroczystości 7 kwietnia jako doniosłe wydarzenie w relacjach między Rosją i Polską.
Uważamy, że będzie to ogromny krok na drodze umacniania wzajemnego zrozumienia i zbliżenia dwóch narodów. (…) W Rosji, jak w żadnym innym kraju, rozumie się ból i cierpienia narodu polskiego związane z Katyniem, a także przeżywa się to razem z Polakami. Uroczystości zostaną zorganizowane tak, aby godnie uczcić pamięć ofiar totalitarnych reżimów - zarówno Polaków, jak i obywateli ZSRR.
Dyplomata zwrócił uwagę, że do przygotowań do uroczystości w Katyniu aktywnie włączyła się rosyjska Cerkiew prawosławna i Kościół katolicki w Polsce, a także działająca od 2008 roku rosyjsko-polska Grupa ds. trudnych.
Jeśli zaś chodzi o uroczystości 10 kwietnia, to ich organizatorem jest strona polska, a główną rolę - jak rozumiemy - odgrywa polska Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pragnę przypomnieć, że podróże wysokich rangą polskich przedstawicieli do Katynia i Miednoje, w tym na czele dużych delegacji, odbywają się często. Strona rosyjska i polska od dawna tutaj współpracują.
Grinin podkreślił, iż strona rosyjska traktuje uroczystości 7 kwietnia jako doniosłe wydarzenie w relacjach między Rosją i Polską.
Uważamy, że będzie to ogromny krok na drodze umacniania wzajemnego zrozumienia i zbliżenia dwóch narodów. Chodzi o to, aby poprawić jakość naszych stosunków.
Ambasador mówił też o tym, że strona rosyjska „kieruje się pragnieniem sprawienia, by temat katyński dłużej nie dzielił, lecz jednoczył Polaków i Rosjan; by wypadł z politycznego porządku dziennego”.
Niestety jest wielu takich, którzy chcą wykorzystać te wydarzenia, zbić na nich polityczny kapitał, a w pojedynczych przypadkach wykorzystać je do celów komercyjnych.
Grinin oświadczył też, że bez oficjalnych informacji na temat planowanego przyjazdu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia do Katynia strona rosyjska nie może uruchomić procedury przygotowań do tej wizyty.
Oczywiście gdyby chciała, to by uruchomiła. Ale formalnie ambasador miał rację. Rosjanie wciąż nie otrzymali oficjalnej notyfikacji, więc mogli nie robić nic. Być może polskiemu MSZ to pasowało, skoro od 27 stycznia (a zwłaszcza od 23 lutego – szczegóły w poprzednich wpisach) nie resort Radosława Sikorskiego nie zrobił tego, co do niego należało.
Odpowiedź MSZ
Wywołany do tablicy resort spraw zagranicznych odezwał się ustami swojego rzecznika. Piotr Paszkowski zapowiedział, że niebawem zaległości zostaną naprawione:
Cały czas trwają rozmowy, strona rosyjska zostanie poinformowana formalnie w momencie ustalenia wszelkich kwestii szczegółowych. W ciągu kilku dni możemy się spodziewać, iż formalna notyfikacja, wraz z listą uczestników i innymi informacjami, które w takich przypadkach się przekazuje, zostanie stronie rosyjskiej przekazana.
Zaś szef kancelarii prezydenta Władysław Stasiak komentując wypowiedź Władimira Grinina odpowiedział, że „sprawę pilotuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych”.
Jestem przekonany, że będzie to zrobione w sposób należyty. Rozmawiałem z ministrem Andrzejem Kremerem, który potwierdza, że wszystko jest w toku, że są prowadzone działania, MSZ to pilotuje i tyle.
To nie pierwszy raz, gdy Stasiak powstrzymuje się przed uderzaniem w MSZ, choć ma do tego poważne powody. Trzyma klasę, by pokazać, że polskie władze nie dadzą się rozegrać ws. Katynia. Nie wie jednak, że w tej sprawie przedstawiciele rządu nie grają w jednej drużynie z ekipą prezydenta.
Pałac naciska na Sikorskiego
W zaistniałej sytuacji prezydencki minister Mariusz Handzlik jeszcze 15 marca pisze do Radosława Sikorskiego i kolejny raz (po trzech tygodniach od pisma, które pozostało bez odpowiedzi) potwierdza:
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Lech Kaczyński będzie przewodniczył polskiej delegacji podczas uroczystości 70. rocznicy mordu polskich jeńców wojennych w Katyniu w dniu 10 kwietnia br. (…) W związku z pojawiającymi się wypowiedziami MSZ Federacji Rosyjskiej, jak i spekulacjami, zwracam się z uprzejmą prośbą o niezwłoczne notyfikowanie przyjazdu Prezydenta RP stronie rosyjskiej.
Dopiero po tym piśmie MSZ notyfikuje wyjazd Lecha Kaczyńskiego. Stanie się to następnego dnia, 16 marca.
Arabski szykuje się do Moskwy
15 marca 2010 r. na spotkaniu w KPRM został poruszony temat wyjazdu na rozmowy do Federacji Rosyjskiej szefa kancelarii premiera. Do dziś nie wiemy, jak ważne było spotkanie, bo owiane jest mgłą tajemnicy. Ale więcej o nim dopiero za dwa dni.
W naradzie z 15 marca wzięli udział ministrowie: Arabski, Cichocki, Graś, Ostachowicz i Przewoźnik, Agnieszka Wielowieyska, Emilia Surowska i Marek Bogacki z KPRM, oraz dyr. Bratkiewicz z MSZ. Jak wynika z notatki Agnieszki Wielowieyskiej z 18 marca, na spotkaniu omówiono program rozmowy T. Arabskiego z Jurijem Uszakowem, zaplanowanej na 17 marca. Ponadto MSZ został zobowiązany do przygotowania informacji dotyczącej udziału w obchodach 7 kwietnia 2010 roku Polonii zamieszkałej w Federacji Rosyjskiej oraz zapewnienia, za pośrednictwem Ambasady w Moskwie, odpowiedniej opieki na miejscu.
Andrzej Przewoźnik przedstawił informację na temat budowy cerkwi w sąsiedztwie cmentarza w Katyniu. Zapowiedział również wyjazd grupy przygotowawczej w dniach 24-26 marca 2010 roku. Na koniec spotkania do rozmowy dołączyli przedstawiciele rodzin katyńskich. Tomasz Arabski zapewnił ich, iż strona rządowa jest otwarta na wszelkie sugestie i uwagi dotyczące przebiegu uroczystości.
Coraz więcej pism
Im bliżej do uroczystości, tym więcej krąży pism między urzędnikami zaangażowanymi w przygotowania.15 marca 2010 roku Agnieszka Wielowieyska zwróciła się z prośbą do Moniki Bonieckiej, zastępcy dyrektora Biura Dyrektora Generalnego o zarezerwowanie samolotu specjalnego Tu-154 M na potrzeby dziewięciu wylotów Donalda Tuska w okresie od 24 marca do 17 czerwca 2010 roku, w tym w dniu 7 kwietnia 2010 roku do Katynia, z zaznaczeniem lądowania na lotnisku w Smoleńsku. Pismo zostało również wysłane do wiadomości Dowódcy 36 specpułku.
Katarzyna Doraczyńska z gabinetu szefa kancelarii prezydenta wysłała pismo do dyrektora Zespołu Obsługi Organizacyjnej Prezydenta RP Janusza Strużyny z prośbą o rezerwację samolotu Tu-154 i Jak-40 na przelot 10 kwietnia 2010 roku na trasie Warszawa – Smoleńsk – Warszawa oraz podanie czasu przelotu i maksymalnej ilości miejsc w samolotach. Poinformowała też, że 19 marca zostanie podana ostateczna liczba osób towarzyszących prezydentowi oraz zwróciła się z prośbą o zabezpieczenie organizacyjne i logistyczne wizyty w Katyniu.
Następnego dnia Strużyna odpowie, iż maksymalna liczba pasażerów Tu-154 to 85 pasażerów oraz 6 osób personelu pokładowego, a czas przelotu Tu-154 to około 1 godzina 15 min.
Media w Polsce dywagują o pobudkach Grinina
Wywiad rosyjskiego ambasadora i jego słowa o tym, że „bez oficjalnych informacji o planowanym przyjeździe prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia do Katynia strona rosyjska nie może uruchomić procedury przygotowań do tej wizyty” w „Gazecie Wyborczej” komentuje Marcin Wojciechowski (późniejszy rzecznik MSZ):
Polski prezydent nie jest ulubieńcem Moskwy (i vice versa), a Rosjanie doskonale zdają sobie sprawę z jego emocjonalnego charakteru. Ambasadorzy nie są z kolei zbyt wylewni, a rosyjscy szczególnie. Jeśli więc pan Grinin mówi coś gazecie, to ma w tym cel. Czyżby chodziło o sprowokowanie prezydenta lub kogoś z jego ludzi, by ostro zaatakowali Rosję, co im się nieraz zdarzało?
Mam nadzieję, że prezydent i jego ludzie nie dadzą się wciągnąć w tę grę, a MSZ jak najszybciej dopełni formalności w sprawie uroczystości katyńskich.
Co do postawy prezydenta i jego otoczenia Wojciechowski się nie mylił. Inaczej niż w sprawie celu, jaki przyświecał Grininowi. Bo tym razem prowokowanie Lecha Kaczyńskiego było na drugim planie. Główny problem leżał w postawie polskiego MSZ, nieprzyjaznej głowie państwa. To jednak publicyście nie przyszło do głowy.
Wywiad Grinina komentuje też na łamach „Polski the Times” Piotr Zaremba:
Komentarz na temat łamańców wokół wyjazdu Lecha Kaczyńskiego do Katynia trzeba zacząć od końca. Od oczywistego wniosku, że wywiad ambasadora Grinina, który wciąż nie może się dowiedzieć, czy prezydent jedzie, to próba rozgrywania naszej polityki wewnętrznej przez Rosjan.
Nie twierdzę, że Putinowi nie zależy na polepszeniu stosunków z Polską. Wiele poszlak wskazuje na to, że zaproszenie dla Donalda Tuska to coś więcej niż sztuczka. Ale przy okazji Rosjanie postanowili ukarać Kaczyńskiego, którego od lat, a już zwłaszcza od pamiętnej interwencji w konflikt rosyjsko-gruziński w 2008 r., uważają za wroga. Stąd kłopoty z jego wyjazdem.
Zaremba stawia też tezę, że prezydent sam się Rosjanom podkłada:
Ale jeśli Rosjanie rozgrywają, to jak zachowują się rozgrywani? Zacznijmy od prezydenta. Nie dziwię się, że chce do Katynia pojechać. To w końcu nie tylko wyprawa dyplomatyczna. Czy jednak przeprowadził to wszystko jak należy? Poręczniej byłoby, aby swoje starania o wyjazd zaczął nie od publicznego oświadczenia, ale od zakulisowych rozmów z ośrodkiem rządowym. Że tego nie zrobił, kładę to na karb chronicznego braku zaufania między nim a Tuskiem i szefem MSZ Sikorskim.
To akurat nieprawda. Bo, jak wiemy, prezydent swoje starania zaczął właśnie od zakulisowych rozmów z ośrodkiem rządowym. Pisma w tej sprawie Mariusz Handzlik wysyłał przecież do KPRM i MSZ już w grudniu i styczniu. Zaremba krytycznie pisze też o zachowaniu strony rządowej:
Tu było jeszcze gorzej. Lawina rad dla prezydenta, że jechać nie powinien - wypowiadanych przez jego potencjalnych konkurentów: marszałka Komorowskiego i ministra Sikorskiego. A w tym sugestia: popatrzcie, sam jest sobie winien. My dostajemy nagrodę za rozsądek, on karę za brak rozsądku. To błędna postawa, i to nie tylko dlatego, że najbardziej skłócone partie nie powinny toczyć swoich wojen przy udziale zagranicy. Także i dlatego, że realistyczna polityka wobec Rosji musi być w jakiejś mierze uzgodniona z tymi, którzy mają powody, aby naszemu sąsiadowi nie ufać. Którzy czują się skrzywdzeni dawnymi zbrodniami i dotknięci obecnym imperializmem. Ich opinie wyraża dziś prezydent.
Gdy okazujemy się małostkowi, zachęcamy innych, aby nami grali. Ja nie wiem, czy MSZ powiadomiło stronę rosyjską w porę, skoro nota nie została jeszcze wysłana. Po wypowiedziach Sikorskiego podejrzenia o podstawianie nogi prezydentowi się nasuwają, nawet jeśli niesprawiedliwe. I Grinin z tego korzysta. A to jeden ważny polityk PO powiedział ostatnio: Rosjanie naprawdę chcą z nami pojednania. Są tak przyjaźni, że aż się czasem boję, czy nas nie zagłaszczą.
Dziś wiemy, że ta przyjazność była tylko elementem gry.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/491327-1004-dekade-pozniej-1503-grinin-sypie-sikorskiego