„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
Jest niespełna miesiąc do wizyty premierów w Katyniu i równo miesiąc do podróży prezydenta. Polscy urzędnicy dowiadują się o kolejnych problemach z lotniskiem w Smoleńsku. Jest też ewidentna refleksja co do rzeczywistej chęci Rosji pojednania się z Polską. 10 marca 2010 r. powstaje ważna notatka w polskim MSZ, a także dochodzi do istotnego spotkania naszego ambasadora w MSZ w Moskwie.
Prawdziwy obraz „pojednania”
10 marca 2010 r. Jarosław Bratkiewicz, szef Departamentu Wschodniego MSZ sporządza notatkę „nt. Utworzenia wspólnej polsko-rosyjskiej instytucji historycznej”. Dowiadujemy się z niej, że już od stycznia 2009 r., gdy Donald Tusk i Władimir Putin spotkali się w Davos, zmierzali do „uwolnienia polsko-rosyjskich relacji od wątków historycznych związanych ze zbrodnią katyńską w sposób wskazujący na poszanowanie prawdy i pamięci historycznej oraz wrażliwości narodowej Polaków i Rosjan.”
Premierzy ustalili, że propozycję rozwiązania przedstawi Polsko-Rosyjska Grupa do Spraw Trudnych. Jednak mimo starań strony polskiej, Rosjanie niechętnie odnosili się do tej idei. Gdy Polacy proponowali utworzenie w obu krajach instytucji dedykowanych historycznemu pojednaniu i podpisanie przez premierów memorandum w tej sprawie, strona rosyjska reagowała chłodno.
Wiceszef MSZ Andrzej Kremer postulował to w czasie styczniowej rozmowy ze swoim rosyjskim odpowiednikiem. Notatka Bratkiewicza opisuje jego reakcję:
W odpowiedzi na propozycje Min. A. Kremera, aby ewentualne kwietniowe spotkanie Premierów RP i FR w Katyniu / Smoleńsku wykorzystać do złożenia publicznej deklaracji o utworzeniu ośrodka, co stanowiłoby urzeczywistnienie sopockich ustaleń Premierów, J. Uszakowi wyraził wątpliwość co do celowości takiego kroku. Zdaniem J. Uszakowa, nie wydaje się niezbędne powoływanie takiej instytucji w sytuacji, gdy problematyką historyczną wynikającą ze złożonych relacji polsko-rosyjskich zajmuje się Grupa do Spraw Trudnych, której działalność jest pozytywnie oceniana przez oba rządy.
Jeszcze bardziej znaczący jest ten fragment notatki dyr. Bratkiewicza:
W toku styczniowych konsultacji w Moskwie Wicemin. W. Titow zgoła utrzymywał, iż z relacji J. Uszakowa ze spotkania Tusk-Putin 1 września 2009 r. rzekomo wynikało, że Premier Rosji zgodził się z ideą utworzenia wspólnej instytucji historycznej w formie „ogólnikowej i raczej żartobliwej”.
Rosjanie konsekwentnie torpedowali ten pomysł:
W rozmowie z Min. A. Kremerem (17 lutego b.r.) Amb. W. Grinin zwrócił uwagę na potrzebę przeznaczenia odpowiednich środków finansowych na działalność instytucji historycznej, co może – jego zdaniem – stanowić pewien problem dla strony rosyjskiej przy podejmowaniu decyzji o powołaniu ośrodka/fundacji.
(…) Kwestia utworzenia instytucji historycznej była też przedmiotem rozmów Min. T. Arabskiego z J. Uszakowem (Warszawa, 25 lutego br.). Rozmowy nie przyniosły wiążących rozstrzygnięć, bowiem J. Uszakow sceptycznie odniósł się do propozycji podpisania memorandum, uznając powyższa ideę za niedopracowany projekt. Utrzymując, że, jak dotąd, ani on, ani W. Putin, nie otrzymali projektu memorandum, rosyjski rozmówca wyraził obawę, że realizacja postanowień memorandum może zrodzić określone problemy.
Odnosząc się do sugestii J. Uszakowa, aby zastanowić się nad ewentualną zmianą nazwy Grupy deo Spraw Trudnych, np. na Grupę Mędrców (bez instytucjonalizowania jej prac), Min. T. Arabski zdecydowanie zaoponował, wyjaśniając, że takie działanie spotkałoby się z niezrozumieniem polskiej opinii publicznej.
(…) W trakcie spotkania z prof. A. D. Rotfeldem (Moskwa, 12 lutego br.) Wicemin. W. Titow pozytywnie odniósł się do polskiej propozycji, aby Grupa do Spraw Trudnych pełniła wobec ośrodków historycznych funkcję „rady nadzorczej”. Jednocześnie wyraził wątpliwość co do możliwości powołania ośrodków w kwietniu br. z uwagi na problemy natury prawnej.
I ostatni fragment, będący najpewniej przyczynkiem powstania notatki, dotyczący spotkania mającego miejsce 9 marca:
Podczas spotkania z Min. A. Kremerem (9 marca br.) Amb. W. Grinin potwierdził krytyczną ocenę strony rosyjskiej zapisów projektu memorandum o utworzeniu polsko-rosyjskiej instytucji historycznej, zaznaczając, że temat rzeczonego memorandum nie powinien znaleźć się w agendzie kwietniowego spotkania Premierów.
Ze swojej strony Min. A. Kremer wyraził niezrozumienie dla zastrzeżeń Moskwy i zaakcentował, że strona polska traktuje, zaakceptowaną przez obu Premierów, ideę utworzenia polsko-rosyjskiej instytucji historycznej w kategoriach instytucjonalno-organizacyjnych, a nie politycznych. Podkreślił, że powołanie do życia wspólnej instytucji działającej w obszarze problematyki historycznej, co służyłoby odciążeniu polsko-rosyjskiego dialogu politycznego od spraw związanych przeszłością, którymi powinni zająć się uczeni i archiwiści.
Tak właśnie wyglądało w praktyce „europeizowanie” Rosji i budowanie pojednania historycznego. Gdy przychodziło do konkretów, urzędnicy rządu Donalda Tuska mieli wiele sygnałów, że Moskwie na tym nie zależy. Jednak nie wyciągali z tego wniosków. Wciąż opowiadali o przełomie, choć w sferze faktów takowy nigdy nie nastąpił.
Nie zmienili stosunku do Rosji i „pojednania” z nią nawet przez długie miesiące po tragedii smoleńskiej, gdy Rosjanie mataczyli w śledztwie, ukrywali dowody i nie traktowali strony polskiej według międzynarodowych standardów badania katastrof lotniczych.
Rosjanie nie będą zajmować się prezydentem
10 marca 2010 roku w siedzibie rosyjskiego MSZ doszło do rozmowy ambasadora Jerzego Bahra z dyrektorem departamentu europejskiego w rosyjskim MSZ Siergiejem Nieczajewem. W rozmowie uczestniczy również Grzegorz Cyganowski z ambasady.
W notatce sporządzonej przez Bahra po tym spotkaniu czytamy, że ambasador zwrócił swojemu rozmówcy uwagę, iż strona rosyjska ma do czynienia z dwiema wizytami, tj. premiera 7 kwietnia i prezydenta 10 kwietnia. Jeden z najważniejszych fragmentów notatki brzmi:
Nieczajew podkreślił, że protokół rządu FR będzie zajmował się wyłącznie organizacją spotkania premiera D. Tuska z premierem W. Putinem. W kwestii wizyty w FR prezydenta L. Kaczyńskiego S. Nieczajew zapytał, czy powinien rozumieć moje słowa o przyjeździe Prezydenta Polski L. Kaczyńskiego jako oficjalne powiadomienie strony rosyjskiej, gdyż do tej pory strona rosyjska nie otrzymała żadnej oficjalnej wiadomości, że wizyta ta będzie miała miejsce. Odpowiedziałem, że na tak postawione pytanie nie mogę udzielić oficjalnej odpowiedzi, niezależnie od faktu, że z tych materiałów, które posiadam, wynika, że 10 kwietnia do Katynia przybędzie Prezydent RP”.
Dlaczego ambasador tak odpowiedział? Bo polski MSZ wciąż nie notyfikował w rosyjskim wizyty prezydenta. A powinien był to zrobić jeśli nie 27 stycznia – gdy minister Władysław Stasiak po raz pierwszy poinformował oficjalnie Radosława Sikorskiego o wyjeździe Lecha Kaczyńskiego do Katynia – to najpóźniej 23 lutego, gdy w odpowiedzi na pilne pytanie z MSZ do KPRP o wyjazd prezydenta, Stasiak natychmiast potwierdził, że 10 kwietnia głowa państwa będzie przewodziła oficjalnej delegacji.
Polskie media przedstawiały to zupełnie inaczej. W sierpniu 2010 r. dziennik.pl piórem Macieja Dudy (dziś „Superwizjer” TVN24) tak instruował czytelników:
Jeden z ministrów w rządzie Tuska tłumaczy, że sprawa przeciągała się, bo prezydent chciał wymusić na Rosjanach oficjalne zaproszenie. - A to było niemożliwe - mówi. Jako że polski prezydent nie został zgodnie z protokołem dyplomatycznym zaproszony do Katynia przez rosyjskiego prezydenta, był w Rosji prywatnie.
Nic tu nie jest prawdą. 10 marca było wiadomo, że oficjalnego zaproszenia dla prezydenta z Rosji nie będzie (rząd wiedział o tym wiele tygodni wcześniej). Było też wiadomo, że prezydent leci jako jako szef delegacji w ramach centralnych uroczystości organizowanych przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Przedmiotem rozmowy Bahra z Nieczajewem 10 marca było też ustalenie możliwości spotkania 17 marca Andrzeja Kremera z wiceszefem rosyjskiego MSZ Władimirem Titowem oraz termin przyjęcia w Rosji polskiej grupy przygotowawczej. Nieczajew poinformował Bahra, że prawdopodobnie polska delegacja może zostać przyjęta nie wcześniej niż 24 marca 2010 roku. Na pytanie o możliwość lądowania grupy przygotowawczej w Smoleńsku odpowiedział, że według jego wiedzy „jakiekolwiek korzystanie z lotniska w Smoleńsku może stanowić poważny problem”.
Następnego dnia ambasador opisał rozmowę w clarisie nr 284 wysłanym do centrali MSZ w Warszawie.
Jeszcze zaś 10 marca informację o terminie przyjazdu grupy przygotowawczej do Katynia planowanej na 24 marca Dariusz Górczyński z MSZ wysłał mailem do Agnieszki Wielowieyskiej z KPRM. Tego zostały też skierowane do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa informacje dotyczące osób mających wziąć udział w grupie przygotowawczej (z Kancelarii Prezydenta RP wyznaczono M. Handzlika, K. Kuberskiego, K. Doraczyńską, D. Jankowskiego, M. Jakubika, A. Juhanowicza, z Biura Ochrony Rządu planowano wyjazd płk. Pawła Bielawnego, ppłk. Jarosława Florczaka, ppłk. Krzysztofa Dacewicza, ppłk. Mirosława Kwarcińskiego, mjr. Cezarego Kąkolewskiego, mjr. Andrzeja Rychlika i mjr. Krzysztofa Pikula).
Z późniejszych zeznań Siergieja Nieczajewa dowiadujemy się, że miał on wyjaśnić ambasadorowi Bahrowi, iż lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj jest lotniskiem wojskowym, zamkniętym dla regularnych rejsów pasażerskich, tzn., że nie prowadzi się na nim stałej kontroli granicznej, celnej oraz fitosanitarnej.
Kwestie przyjęcia polskich samolotów specjalnych z delegacjami winny być wcześniej uzgodnione z kompetentnymi ministerstwami oraz instytucjami Federacji Rosyjskiej. W związku z czym rozpatrzenie kwestii przyjęcia polskich samolotów z grupą przygotowawczą na pokładzie wymagało określonego czasu i szeregu ustaleń. Na tym spotkaniu nie omawiano kwestii wykorzystania lotniska w Smoleńsku w czasie wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Rozmowa dotyczyła przyjęcia grupy przygotowawczej.
–- odnotuje później Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
10 marca 2010 roku przygotowująca wizytę Lecha Kaczyńskiego jego kancelaria zwróciła się do szefa ROPWiM Andrzeja Przewoźnika z prośbą o wskazanie 10 przedstawicieli rodzin katyńskich do podróży samolotem z Prezydentem RP.
Sikorski nie chce prostować kłamstw
10 marca 2010 r. na swojej stronie internetowej Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej zaprezentowała nowy rosyjski film dokumentalny „Polski krzyż z Rosji”, przekonujący, że polscy oficerowie wzięci do niewoli w 1939 r. przez Armię Czerwoną zostali rozstrzelani w 1941 r. przez hitlerowców. Prawdę o mordzie NKWD autorzy określili jako „wersję polsko-goebbelsowską”.
Kłamstwo katyńskie odbiło się szerokim echem w Polsce. Jednak szef MSZ nie chciał się do niego odnieść.
Polski rząd nie musi reagować na każde głupstwo, które się pojawia za granicą. Poważny kraj reaguje na różne wydarzenia w swoim otoczeniu w zależności od wagi tego wydarzenia
–- powiedział Radosław Sikorski. I trudno mu tu coś zarzucić. Ale warto pamiętać o tym argumencie, gdy dziś krytykuje on władze za nieadekwatne reakcje na szkalowanie Polski za granicą.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/490594-1004-dekade-pozniej-1003-prawdziwy-obraz-pojednania