„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
70 lat od wyroku Stalina
5 marca to przede wszystkim rocznica wyroku ludobójstwa, jaki zapadł na polskich jeńców przetrzymywanych w radzieckich obozach. Tego dnia sowieckie politbiuro zdecydowało, by przychylić się do wniosku szefa NKWD, ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii skierowanego do Stalina. Beria stwierdzał w nim, że wszyscy wymienieni Polacy „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej” i wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania”. Chciał, by sprawy rozpatrywano bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia.
Tak też się stało. 3 kwietnia rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, niedługo później w Ostaszkowie oraz Starobielsku i masowe mordy na 22 tys. polskich żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej, Służby Więziennej, a także cywilów.
Niejasne intencje Kremla
5 marca 2010 r. ambasador Jerzy Bahr wysyła szyfrogram do dyrektora Departamentu Wschodniego MSZ Jarosława Bratkiewicza. Informuje w nim o treści rozmów drugiej sekretarz ambasady Emilii Jasiuk z korpusem dyplomatycznym w Moskwie.
W dokumencie czytamy m.in.:
Wystosowane przez W. Putina zaproszenie dla Donalda Tuska do Katynia spotkało się z dużym zainteresowaniem w tut. CD; o komentarz w tej sprawie prosili nas nie tylko dyplomaci europejscy (W. Brytania, Niemcy, Ukraina), ale nawet amb. Singapuru S. Cruz. Katyń (K.) jest odbierany w tut. CD jako czytelny symbol nieprzezwyciężonych przez R. kwestii historycznych w stosunkach z innymi krajami. Z uwagi na konfrontacyjną rosyjską politykę historyczną, którą uważa się za jedną z przeszkód na drodze do dojrzałości polityki FR w ogóle, na K. patrzy się jako na wydarzenie, które miałoby szansę stać się wzorem dla rozwiązania pozostałych spornych kwestii historycznych z innymi państwami UE. O takim postrzeganiu kwestii katyńskiej mówią m.in., niektórzy eksperci z Carnegie i wskazują na Polskę jako na kraj, który zdoła pojednać się z Rosją wcześniej niż np. kraje bałtyckie, stając się modelowym przykładem układania relacji historycznych.
Takie słowa musiały być niczym miód na uszy najważniejszych postaci polskiego rządu. To był cel ich polityki - „europeizacja” Rosji. W jego osiągnięciu byli gotowi na niemal wszelkie ustępstwa, łącznie z deprecjonowaniem prezydenta RP.
Jednak szyfrogram kończy się kilkoma wnioskami „od nas”, czyli od ambasady. Jerzy Bahr podsumowuje:
Odczuwalne zainteresowanie wśród tut. CD Katyniem (nakładające się z uznaniem polskiej wersji wydarzeń), za który odpowiedzialność odrzucał ZSRR, a strona ros. próbowała podawać za przykład fałszowania historii XX w., należy uznać za sukces polskiej dyplomacji. Z tego względu z ostrożnością należy traktować (potwierdzają to inne źródła) sygnały zapowiadające zwrot w ros. retoryce i strategii historycznej po uroczystościach majowych. Można podsumować, że dla wielu przedstawicieli CD rzeczywiste intencje Kremla co do K. nie są do końca jasne.
Nawet dyplomaci z postronnych państw widzą, że Rosja w jakiś sposób gra Katyniem. Nie widzą tego tylko ludzie z polskiego rządu. Choć przestrzegał przed tym już w grudniu 2009 r. prezydencki minister Mariusz Handzlik po spotkaniu z rosyjskim ambasadorem Władimirem Grininem.
Dodajmy jeszcze, że 5 marca 2010 r. szef KPRM Tomasz Arabski rozmawiał telefonicznie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Jurijem Uszakowem. Nie wiemy, czego dotyczyła rozmowa. Notatka z niej została utajniona.
W samolocie 12 miejsc dla parlamentarzystów
5 marca 2010 r. szef kancelarii prezydenta odpowiada na prośbę Marszałka Sejmu dotyczącą zabrania 10 kwietnia w delegacji z głową państwa do Rosji parlamentarzystów. Władysław Stasiak informuje Bronisława Komorowskiego, iż KPRP organizuje przelot samolotu specjalnego na obchody katyńskie i proponuje udostępnienie 12 miejsc na pokładzie, po trzech z każdego klubu parlamentarnego. Minister Stasiak prosi również o przekazanie listy parlamentarzystów, którzy wezmą udział w uroczystościach.
Kto naprawdę ustąpił?
Paweł Wroński i Marcin Wojciechowski w „Gazecie Wyborczej” cieszą się, że czeka nas „Zgoda nad grobami Katynia”. Tak tytułują swój tekst, z którego dowiadujemy się tylko części prawdy:
Najpierw hołd pomordowanym polskim oficerom oddadzą premierzy Donald Tusk i Władimir Putin. Trzy dni później przybędzie do lasu katyńskiego prezydent Lech Kaczyński. By uniknąć politycznych zgrzytów nad grobami ofiar, ustąpiła każda ze stron.
Udało się rozwiązać trwający od lutego spór premier - prezydent o to, kto będzie reprezentował Polskę podczas 70. rocznicy rozstrzelania polskich oficerów przez NKWD. Poinformował o tym w środę w nocy szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.
Zaznaczmy wyraźnie: takiego sporu nigdy nie było. Była natomiast próba odwiedzenia prezydenta od wyjazdu, zwłaszcza ze strony szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
„GW” informuje, że 7 kwietnia w Katyniu spotkają się Tusk i Putin:
Nigdy wcześniej tak ważny rosyjski polityk nie zdecydował się na taki gest. Premierzy złożą kwiaty pod prawosławnym krzyżem poświęconym ofiarom stalinowskich represji, po czym na tamtejszym cmentarzu oddadzą hołd pomordowanym w 1940 r. Polakom. W uroczystościach wezmą udział przedstawiciele Rodzin Katyńskich oraz przedstawiciele kultury i sztuki.
Dowiadujemy się też, że w „Nowej Gaziecie” rosyjskie stowarzyszenie Memoriał walczące o upamiętnienie zbrodni stalinowskich opublikuje apel do prezydenta Miedwiediewa o odtajnienie dokumentów ze śledztwa ws. Katynia, zakończonego w 2005 r., a także o wzięcie udziału w uroczystościach katyńskich.
Z polskich źródeł dyplomatycznych wiemy, że ministrowie Lecha Kaczyńskiego sondowali w Moskwie możliwość spotkania się w Katyniu obu prezydentów, ale otoczenie Miedwiediewa nie wyraziło zainteresowania.
Prezydent Kaczyński przyjedzie do Katynia 10 kwietnia - na główne uroczystości organizowane przez polską Radę Pamięci Walk i Męczeństwa. Weźmie w nich udział kilka tysięcy przedstawicieli Rodzin Katyńskich.
Taki podział ról poprzedziły tygodnie spięć. 3 lutego Putin zaprosił Tuska do Katynia, ale sprawa skomplikowała się, gdy kilka dni później Kaczyński ogłosił, że też jedzie na uroczystości. Szef MSZ Radosław Sikorski sugerował, by prezydent zrezygnował, za to uczestniczył w uczczeniu zamordowanych oficerów w Charkowie i Miednoje oraz w majowych obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Kancelaria Prezydenta odpowiadała, że to głowa państwa będzie przewodniczyła polskiej delegacji.
Jak dowiaduje się „Gazeta”, tydzień temu doszło do przełomu. Rząd zaproponował podział ról. Kaczyński zaprosił Rotfelda i długo z nim rozmawiał. Mówił, że nie chce, by nad grobami polskich oficerów dochodziło do dyplomatycznych i politycznych zgrzytów. Według naszych źródeł zawarto gentlemen’s agreement - że uroczystości nie będą wykorzystywane do wzajemnych ataków.
Na ustępstwo poszedł też Putin - zgodził się przyspieszyć wizytę w lesie katyńskim. Nieoficjalnie wiemy, że jednym z powodów było uniknięcie spotkania z Kaczyńskim uważanym w Moskwie za polityka antyrosyjskiego. - Mogę jedynie wyrazić zadowolenie, że strona rosyjska pozytywnie odniosła się do naszych propozycji - powiedział nam wiceszef MSZ Andrzej Kremer.
Było odwrotnie. Putin nie poszedł na żadne ustępstwa, a dostał wszystko, czego chciał. I to polski rząd odniósł się pozytywnie do propozycji rosyjskich.
Sikorski o kompromisie
Linia tekstu „Wyborczej” dokładnie odzwierciedla narrację rządu. Potwierdza to tego samego dnia szef MSZ, który pytany o rocznicowe uroczystości w Katyniu i udział Lecha Kaczyńskiego w tych obchodach powiedział, że dzięki współpracy z władzami rosyjskimi i Pałacem Prezydenckim uzyskano „dobry kompromis”.
Jedzie i premier (7 kwietnia), i prezydent (10 kwietnia). Każdy w swojej formule i obydwie są potrzebne, i obydwie służą sprawie. Po pierwsze upamiętnienia tej straszliwej zbrodni i dania satysfakcji rodzinom ofiar, po drugie też pojednaniu z Rosją, bo chcemy doprowadzić do sytuacji, w której Rosjanie zrozumieją nasz ból. Oni powinni go czuć, bo nie tylko w Katyniu, ale i w innych miejscach ginęły miliony Rosjan.
Minister cieszył się też, że w obecności premierów Donalda Tuska i Władimira Putina dojdzie do spotkania przedstawicieli Kościoła Katolickiego i Cerkwi Prawosławnej.
Mam nadzieję, że z tego spotkania wyniknie dobro także dla stosunków polsko-rosyjskich.
Nie wynikło.
Seremet prokuratorem generalnym
Na marginesie dodajmy, że 5 marca 2010 r. Lech Kaczyński podjął decyzję, iż prokuratorem generalnym po rozdzieleniu tej funkcji od ministra sprawiedliwości zostanie Andrzej Seremet. Prezydentowi przedstawiono dwie kandydatury, druga – Edwarda Zalewskiego, b. prokuratora krajowego w rządzie Donalda Tuska – była nie do zaakceptowania.
Seremet 31 marca objął urząd, a już dziesięć dni później stanął przed wielkim wyzwaniem, które zdecydowanie go przerosło. Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej prowadzone przez prokuraturę będącą pod jego nadzorem było kompromitacją.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/489897-1004-dekade-pozniej-5-marca-pojednanie-czy-rosyjska-gra