„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
28 lutego 2010 r. był niedzielą. Politycznie zdominował ją Radosław Sikorski. Minister spraw zagranicznych na konwencji w Bydgoszczy przekonywał członków PO do poparcia go w partyjnych prawyborach prezydenckich. Jego wystąpienie odbiło się szerokim echem, bo wyjątkowo brutalnie potraktował w nim prezydenta Lecha Kaczyńskiego:
Prezydent może mieć przyjaciół, ale nie powinien być rzecznikiem prasowym brata, który jest liderem opozycji. Prezydent powinien zachować trzeźwość oceny sytuacji, a nie zgrywać zucha wałęsając się po górach Kaukazu. (…) Prezydent powinien mieć dobrą pamięć, ale nie może być pamiętliwy. Powinien okazać wielkie serce nawet zapiekłym wrogom. Prezydentem może być niski, ale nie powinien być mały
Następnie stwierdził, że do końca kadencji Lecha Kaczyńskiego pozostało „tylko 297 dni” i namawiał zebranych w sali do skandowania:
Były prezydent Lech Kaczyński!
Pierwszy obywatel poproszony o komentarz do tego zachowania szefa MSZ, odniósł się z klasą. Znacząco, ewidentnie w kontekście aspiracji prezydenckich Sikorskiego stwierdził, że… się z nim zgadza:
To prawda, niski może być, ale mały - nie.
Mocniej wypowiadali się urzędnicy głowy państwa. Szef KPRP Władysław Stasiak mówił:
Spotkaliśmy się z rozwinięciem retoryki „dorzynania watahy”, z seansem nienawiści. Nie wypada, żeby minister uzewnętrzniał swoje obsesje, zamiast prezentować konkretne projekty i programy do realizacji. Urzędujący minister spraw zagranicznych nie powinien im ulegać, a tym bardziej wyrażać ich publicznie.
Sikorskiego skrytykował nawet jego partyjny kontrkandydat w prawyborach Bronisław Komorowski, który stwierdził, że nie było na miejscu „traktowanie obecnego prezydenta jako byłego prezydenta”.
Zawsze będzie pytanie, czy warto urządzać tego rodzaju show, jeśli pełni się funkcję obecnie, i to funkcję szefa dyplomacji. Ja myślę że to nie był chyba najlepszy pomysł
— dodał Komorowski. Jego zdaniem,
obowiązuje trochę inny język wobec głowy państwa, jeśli taką funkcję pełni dzisiaj.
Już tego dnia było jasne, że Sikorski przegiął. Ale dopiero katastrofa smoleńska spowoduje, że wyraźniej zobaczymy, jak haniebne były to słowa. Te szczeniackie wypowiedzi Sikorskiego będą się za nim ciągnąć przez lata, do dziś. Czy spowodują jakąś należytą refleksję w nim samym? Raczej nie.
Zachowanie Sikorskiego wpisuje się w całą serię wydarzeń tego czasu, które mają umniejszać rangę Lecha Kaczyńskiego. O większości z nich wówczas nie wiedzieliśmy, bo odbywały się za kulisami ustaleń prowadzonych z Rosjanami przed kwietniowymi wizytami w Katyniu. Wszystko, co działo się wówczas w Polsce, było bacznie śledzone z Moskwy. A takie zachowania jak Sikorskiego w Bydgoszczy, tylko zachęcały Putina i jego służby do jeszcze większego lekceważenia Prezydenta RP.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/489026-1004-dekade-pozniej-2802-sikorski-o-bylym-prezydencie