„10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
22 lutego 2010 r. kończy się trzydniowy serial z ambasadorem Rosji kłamliwie twierdzącym, że nie otrzymał blisko 5 tygodni (!) wcześniej pisma z kancelarii prezydenta. Szczegółowo pisałem o tym tutaj:
10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ. 20 lutego – Kłamstwo rosyjskiego ambasadora
22 lutego 2010 r. Mariusz Handzlik przyjmuje w kancelarii prezydenta ambasadora Rosji Władimira Grinina. O przebiegu tego spotkania dowiadujemy się z notatki prezydenckiego ministra. Jak pisze, została omówiona sprawa listu przekazanego w styczniu Ambasadorowi FR z informacją o zamiarze prezydenta udania się do Katynia. Dodał też:
informacja ta była odpowiedzią na wcześniejsze pytania Ambasadora odnośnie uczestniczenia Prezydenta RP w obchodach w Katyniu
oraz że
udział Prezydentów w tym wydarzeniu jako najwyższych przedstawicieli naszych państw mógłby stać się symbolem zgody i pojednania Polaków i Rosjan.
Spójrzmy na sekwencję wydarzeń: Grinin wypytywał Handzlika o katyńskie plany Lecha Kaczyńskiego już w grudniu (minister Handzlik informował o tym w notatce m.in. MSZ, zwracając uwagę na zaskakująco szczegółowe zainteresowanie ambasadora i przestrzegając przed „próbą rozgrywania polski władz” przez Rosję przed rocznicą), w styczniu kancelaria prezydenta poinformowała ambasadę o zamiarze wyjazdu prezydenta, a teraz (koniec lutego) potwierdza gotowość prezydenta oddania hołdu ofiarom NKWD w miejscu ich kaźni oraz otwartości pierwszego obywatela RP na pojednanie z Rosją.
Prezydent robił, co powinien. I co mógł. Nie spotkał się z przychylnością ani Rosjan, ani własnego rządu.
Według relacji ministra Handzlika:
W. Grinin zaznaczył, że jego wypowiedź została źle zinterpretowana przez media, a on jedynie stwierdził, że nie otrzymał listu od Prezydenta L. Kaczyńskiego, ani nie zna konkretów dot. udziału Prezydenta RP. Przyznał, że otrzymał jedynie pismo z KPRP od Min. Handzlika. Stwierdził dalej, że jako adresat, a nie autor listu, nie czuł się uprawniony do ujawniania jego treści, ponieważ list miał charakter „prywatny”.1
Zaproszenie do Moskwy
22 lutego 2010 r. z ambasadorem Grininem spotkał się też Władysław Stasiak. Rosyjski ambasador przekazał szefowi kancelarii prezydenta oficjalne zaproszenie od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do uczestniczenia Lecha Kaczyńskiego w uroczystościach 65. Rocznicy Zakończenia II Wojny Światowej 9 maja 2010 roku w Moskwie.
To kolejny etap realizacji scenariusza Kremla i polskiego MSZ (o czym pisałem m.in. 11 lutego) - by zniechęcać prezydenta do wizyty w Katyniu, a wysłać go w maju do Moskwy.
Dziennik.pl: „Prezydent jedzie do Katynia. MSZ: Pomożemy”
W poniedziałek 22 lutego aż roi się od interesujących publikacji dotyczących przygotowań do uroczystości katyńskich. Są na tyle ważne, że przywołam je obszerniej.
Wszystko wskazuje na to, że prezydent Lech Kaczyński bez przeszkód weźmie udział w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Spór wokół tej sprawy wyciszyło oświadczenie MSZ, że nie będzie problemu z poinformowaniem strony rosyjskiej o zamiarach głowy państwa.
MSZ nie wyciszało sporu, lecz nadrabiało swoją postawę wobec prezydenta. Od 27 stycznia nie reagowało na pismo z kancelarii prezydenta informujące o chęci wzięcia przez Lecha Kaczyńskiego udziału w obchodach. Nie poinformowało o tym strony rosyjskiej. W „Dzienniku” czytamy dalej:
Spór w sprawie udziału prezydenta zastopował przygotowania. Po weekendowym starciu między Kancelarią Prezydenta a rosyjską ambasadą w poniedziałek spór znów przeniósł się na krajowy grunt. Pałac Prezydencki obwinił MSZ o wprowadzanie w błąd opinii publicznej, jeśli chodzi o plany udziału w uroczystościach katyńskich Lecha Kaczyńskiego. „Albo jesteśmy normalnym krajem, w którym w przypadku takich uroczystości wszystkie waśnie odkładamy na bok i najwyżsi przedstawiciele władzy, prezydent i premier, są na obchodach w jednym miejscu i czasie, albo z powodu prawyborów w jednej partii jest realizowana jakaś doraźna polityka” - grzmiał prezydencki minister Paweł Wypych.
I niech ktoś powtórzy jeszcze, że Lech Kaczyński nie chciał wspólnej wizyty? Wypowiedź jego ministra jednym z wielu na to dowodów. W oficjalnych rządowych dokumentach, o których już tu wiele pisałem (i jeszcze napiszę – nawet w marcu), jeden ze scenariuszy (rozpisany na minuty) zakładał obecność w Katyniu i premiera i prezydenta.
Dalsza część publikacji:
MSZ potwierdziło, że rzeczywiście otrzymało z Kancelarii Prezydenta pismo z jednozdaniową zapowiedzią udziału prezydenta w uroczystościach, ale jednocześnie oskarżenia ze strony Pałacu uznał za bezpodstawne. Rzecznik resortu Piotr Paszkowski tłumaczył, że nie mówił, iż MSZ o planach prezydenta nie wie, a tłumaczył jedynie, że gdyby prezydent chciał zawiadomić o swoich planach prezydenta Rosji, to MSZ mogłoby takie pismo przekazać. „Minister Sikorski zapowiedział, że skoro pan prezydent wyraził życzenie uczestnictwa w uroczystościach, to zostanie znaleziona odpowiednia formuła jego uczestnictwa” - mówił po południu.
Na te rozstrzygnięcia czeka Andrzej Przewoźnik, szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który z polskiej strony odpowiada za organizację uroczystości. Do uzgodnienia pozostały najważniejsze kwestie - kto i w jakiej kolejności zabierze głos, czy uroczystość rozpocznie się na rosyjskiej, czy polskiej części cmentarza oraz czy zostanie odprawiona msza święta, czy nabożeństwo ekumeniczne. W niedzielę Przewoźnik wrócił z rozmów w Smoleńsku. Rosjanie zadeklarowali pomoc w organizacji. Nie tylko po raz w obchodach rocznicowych w Katyniu będzie uczestniczyć rosyjski premier. Po raz pierwszy strona rosyjska jest ich współorganizatorem.
Opinia publiczna nie dowie się z tego tekstu, że od wielu tygodni rząd uzgadnia z Rosjanami szczegóły spotkania premierów, a prezydenta marginalizuje. Nie dowie się, bo nie wiedzą tego też dziennikarze, ani prezydent. Nie wie nikt.
RMF24: „Ciąg dalszy nieporozumień ws. obecności Lecha Kaczyńskiego na uroczystościach w Katyniu”
Na stronach radia czytamy:
Kancelaria Prezydenta twierdzi, że blisko miesiąc temu informowała Ministerstwo Spraw Zagranicznych o tym, iż Lech Kaczyński wybiera się na uroczystości rocznicowe do Katynia. Urzędnicy prezydenta dodają, że list przekazano też ambasadorowi Rosji w Polsce. To reakcja na oświadczenie, które w weekend pojawiło się na oficjalnych stronach rosyjskiej ambasady.
Dziś wiemy, że kancelaria prezydenta nie „twierdziła”, lecz faktycznie prostowała, iż od blisko miesiąca te pisma są przez MSZ i rosyjską ambasadę ukrywane, bądź – jak kto woli – ignorowane.
I dalej RMF:
W oświadczeniu była mowa o tym, że ambasada „nie otrzymała żadnych konkretnych propozycji w sprawie udziału Lecha Kaczyńskiego w uroczystościach w Katyniu”.
Z kolei sekretarz Rady Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik zapowiedział dzisiaj, że w uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach weźmie udział m.in. około 200 przedstawicieli Rodzin Katyńskich. Scenariusz uroczystości uzgadniany jest ze stroną rosyjską. Jak powiedział Przewoźnik, planowane są uroczystości na cmentarzu, gdzie spoczywają polscy oficerowie, przy krzyżu, upamiętniającym rosyjskie ofiary oraz spotkanie premierów obydwu państw z grupą ds. trudnych. Być może będzie też spotkanie w polskiej parafii w Katyniu.
W przyszłym tygodniu grupa przygotowująca te uroczystości ze strony polskiej ma udać się do Rosji. W skład grupy, na czele której stoi Andrzej Przewoźnik, wchodzą przedstawiciele m.in. MSZ, MON, BOR, CIR.
Jak powyżej znów widać, wciąż nie planuje się włączać w przygotowania kancelarii prezydenta.
„Polityka” jątrzy: „Czy ambasada jest właściwym adresem?”
Pod takim tytułem ukazuje się komentarz Krzysztofa Mroziewicza, b. dyplomaty i korespondenta wojennego. Wymyśla on groteskowy problem – czy prezydent osobiście napisał do ambasadora, choć doskonale już wiadomo, że nie i nigdy nikt tego nawet nie rozważał) - i „analizuje” go, nie wyzbywając się nieuzasadnionego poczucia dyplomatycznej wyższości, tylko po to, by uderzyć w kancelarię prezydenta. Przytaczam w całości, bo również z takich – wielu, często równie wymyślnych – publikacji budowana była atmosfera przed planowanymi podróżami polskich VIP-ów do Rosji.
Wierzę, że pan prezydent RP, Lech Kaczyński, żadnego listu ws. uroczystości w Katyniu do ambasadora Rosji w Warszawie nie napisał. Korespondencja została zapewne zainicjowana przez niekompetentnych urzędników z pałacu prezydenckiego.
Podstawową formą korespondencji między dwiema głowami państw są listy uwierzytelniające, które wystawia prezydent dla swego ambasadora. Jeżeli państwo funkcjonuje normalnie to ambasador jest przedstawicielem głowy państwa, ale działa w imieniu szefa rządu, ministrów, a w odpowiednich proporcjach także opozycji i wszelkich sił politycznych swego kraju.
Prezydent nie kontaktuje się z przedstawicielami innych krajów, niższych rangą, niż jego odpowiednik, za pomocą listów. Może przyjąć premiera przebywającego z oficjalna wizytą, ale nie komentuje zasadności tej wizyty, jak to się zdarzyło po uroczystościach na Westerplatte. Przyjmuje ambasadorów z okazji świąt państwowych i Nowego Roku, ale ma to charakter ceremonialny, do spraw roboczych nie włącza się, chyba że jest jednocześnie szefem rządu, jak w USA lub zwierzchnikiem szefa rządu, jak we Francji. O tym, żeby jakiś prezydent wystosował list do ambasadora obcego państwa na swoim własnym terytorium, protokół dyplomatyczny nie słyszał. To jakieś horrendum z czasów najdawniejszego PRL (Bolesław Bierut uważał ambasadora ZSRR za ważniejszego albo równego sobie, ale Gierek już nie).
Komunikacja dyplomatyczna ustanowiona została uniwersalnie po to, żeby ułatwić stosunki w sytuacjach wymagających protokołu, kiedy kontakt osobisty (na przykład przez telefon) nie wchodzi w grę. Jeżeli prezydent Kaczyński nie może zatelefonować do prezydenta Miedwiediewa, a nie może, bo obaj politycy jeszcze się nie widzieli, to po to mamy ambasadora w Moskwie, żeby spotkał się na miejscu urzędowania z kim potrzeba i powiedział o co idzie jego zwierzchnikowi.
Ambasador dostaje polecenie od swego ministra, który musi o tym wiedzieć od premiera, którego o potrzebie takiej interwencji zawiadamia prezydent. Ale żeby tak się stało, musi działać protokół także na miejscu, w kraju. A tak się nie dzieje za sprawą szkoły pani minister Anny Fotygi. Rzecz jest potrójnie skandaliczna. Wierzę, że pan prezydent RP, Lech Kaczyński, żadnego listu do ambasadora Rosji w Warszawie nie napisał. Korespondencja została zapewne zainicjowana przez niekompetentnych urzędników z pałacu prezydenckiego, co pośrednio – ratując jak gdyby prezydenta – potwierdza sam ambasador. Ale co napisał w szyfrogramie, możemy sobie tylko wyobrazić. Tymczasem staje za autorami listu minister Szczygło oskarżając ambasadora Rosji o mieszanie się w polskie sprawy wewnętrzne! A najgorsze jest to, iż rzecz dotyczy uroczystości mającej upamiętnić rocznicę zbrodni katyńskiej. To hańba.
Najlepsze, że z perspektywy czasu wiemy, iż tekst ten jest de facto krytyką MSZ kierowanego przez Radosława Sikorskiego. Bo kancelaria prezydenta zachowała się zgodnie z zasadami przywołanymi przez Mroziewicza, przypomnijmy: pisma z 27 stycznia trafiły do MSZ (które powinno uruchomić dalszą procedurę – nie zrobiło tego), do ROPWiM (jako organizatora uroczystości, ściśle współpracującego z KPRM i MSZ) oraz informacyjnie, kurtuazyjnie do rosyjskiej ambasady.
Haniebny tekst we „Wprost”
I kolejny taki artykuł. Na stronach „Wprost” z datą 22 lutego 2010 r. ukazuje się wyjątkowy paszkwil pióra Azraela Kubackiego. Oto on:
Dramat, groteska, horrendum… takie opinie można przeczytać w mediach elektronicznych i w prasie na temat tego, co się dzieje w sprawie polskiego przedstawicielstwa na obchodach 70 rocznicy zbrodni w Katyniu.
Lech Kaczyński dobiera sobie do współpracy ludzi według swoich wymagań i potrzeb i, niestety, według swojego formatu. Jeżeli kompromitują się oni na własny rachunek, to jeszcze pół biedy, jeżeli robią to na użytej wewnętrzny i nie ma to reperkusji poza granicami naszego kraju - to też jeszcze nie ma dramatu. Pamiętamy jednak wszyscy Annę Fotygę czy Piotra Kownackiego. Samo ośmieszenie majestatu Lecha Kaczyńskiego (sic!) nie jest niczym strasznym, jesteśmy do tego przyzwyczajeni, natomiast jeżeli okazuje się, że ośmieszone zostaje państwo polskie - z tym już gorzej. Tym bardziej, że wszystko jednak wskazuje na to, że za tym ośmieszeniem stroi sam Kaczyński i jego niepohamowana ambicja i buta.
Co jakiś czas usiłuje się nam wmówić, że ponoć Rosjanie rozgrywają polską stronę i chcą ośmieszyć i upokorzyć Polaków, ze szczególnym uwzględnieniem Lecha Kaczyńskiego. Bo, jak powtarzają jego urzędnicy i sam Kaczyński, on jest osobą najważniejszą w Polsce. To takie zaklinanie, coś w rodzaju psychicznej podpórki swego rozbuchanego ego. I może w tym jest cząstka prawdy, ponieważ Moskwa w ten sposób pokazuje, że ponieważ Lech Kaczyński przez wszystkie lata prezydentury traktował kontakty z Rosją i jej przywódcami jako rzecz drugo-, czy trzeciorzędną, to oni mają prawo do manifestacji swojego disaffection z tego, że polski prezydent chce koniecznie przyjechać do Katynia. Tym bardziej, że wszelkie ustalenia na jakim szczeblu i jaką formułę mają mieć obchody, zostały już dawno podjęte i są efektem uzgodnień polsko-rosyjskiej komisji ds/ trudnych.
Afera z listem wysłanym przez Kancelarię Prezydenta do rosyjskiej ambasady w Warszawie, czego nie można odczytać inaczej jak nachalnego wpraszania się, dała asumpt do lekceważącego, aroganckiego zachowania wobec Lecha Kaczyńskiego rosyjskiego ambasadora. Jeżeli ktoś się naprasza - to otrzymuje dokładnie to, na co zasłużył. Prezydent w tej sytuacji powinien korzystać, po pierwsze, z pośrednictwa polskiego MSZ, po drugie, powinno się to odbyć na szczeblu ambasadora, ale polskiego w Moskwie. I należy przypuszczać, że Radosław Sikorski, poproszony o pomoc i interwencję, nie odmówiłby tego - choćby z powodów protokolarnych. Ale ponieważ to właśnie jest Sikorski, dlatego Lech Kaczyński wolał wybrać drogę kompromitacji…
Lech Kaczyński zapewne do Katynia pojedzie, pytanie tylko po co? Hołd pomordowanym Polakom można złożyć zawsze i wszędzie, nie musi mieć to wymiaru oficjalnego. Spotkanie w Katyniu ma mieć wymiar pojednania i jest równie ważne dla Kremla, jak dla Polaków. To rozliczenie się z przeszłością i sygnał Władimira Putina do własnych obywateli, że zbrodni stalinizmu nie można przemilczeć i że dotknęły one i Rosjan i Polaków. Obecność Lech Kaczyńskiego, symbolu rusofobii, na pewno niczemu i nikomu nie służy. Może on stanąć na czele obchodów rocznicowych w Polsce, może również pojechać do Katynia, Miednoje, czy Charkowa, ale w innym terminie.
Bezradny Przewoźnik wobec planów MSZ i Moskwy
W „Polsce the Times” ukazuje się ważny wywiad Anity Czupryn z szefem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Przewoźnikiem. Mówi m.in. o wadze gestu Władimira Putina zapraszającego Donalda Tuska, co będzie sprzyjać „procesowi wyjaśniania sprawy katyńskiej”, bowiem „wiadomo przecież, że wciąż nie jest ona zamknięta”,
AC: Ale problem i tak się zrobił, choć innego rodzaju. Marszałek Bronisław Komorowski uważa nawet, że wywołał go sam pan prezydent Lech Kaczyński, który po zaproszeniu Donalda Tuska przez Putina, nie omieszkał zapowiedzieć, że on również do Katynia się wybiera. Jak więc będą zorganizowane te uroczystości i czy polscy prezydent i premier staną obok siebie na cmentarzu w Katyniu?
AP: Zaplanowaliśmy wiele przedsięwzięć, które będą miały miejsce w całym kraju. To prócz uroczystości rocznicowych również wystawy, konferencje, koncerty, spektakle, słowem, wszystko to, co ma przypominać o tamtych wydarzeniach i podkreślać pamięć o ofiarach zbrodni katyńskiej. Ale przewidzieliśmy również, bo takie jest oczekiwanie społeczne, że obchody odbędą się na cmentarzach. W pierwszej połowie kwietnia uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozpoczną się na katyńskim cmentarzu. Następnie 17 czerwca - na cmentarzu w Charkowie i 2 września na polskim cmentarzu wojennym w Miednoje. Po raz pierwszy też, a już jesteśmy po wstępnych rozmowach, chcemy zorganizować uroczystość na cmentarzysku szczątków, które odkryliśmy, w Bykowni pod Kijowem. Przede wszystkim jednak mamy na celu spełnienie oczekiwań i postulatów sporej grupy rodzin ofiar zbrodni katyńskich. Już zamykamy listy osób, które będą się wybierały na te uroczystości, a mamy zgłoszenia nie tylko z Polski, ale również ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii.
Warto zwrócić uwagę na tę znamienną odpowiedź – w zasadzie brak odpowiedzi. Przewoźnik od 27 stycznia wie, że Lech Kaczyński chce tam być, przygotowuje więc scenariusz uroczystości z jego udziałem. Ale wie też, że rząd oraz Rosjanie są temu niechętni i wszystko wskazuje na to, że nic z tego nie wyjdzie. Ucieka więc od odpowiedzi najbardziej dyplomatycznie jak się da. Również w dalszym fragmencie:
AC: Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Czy Pan jako organizator ma już informację o tym, czy pan premier i pan prezydent polecą jednym samolotem?
AP: Te kwestie nie są jeszcze do końca rozstrzygnięte. Jestem przekonany, że władze Rzeczypospolitej będą w sposób godny reprezentowane w trakcie tej ważnej uroczystości.
Dopiero dopytywany szczegółowo przyznaje:
AC: Czy Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa otrzymała od prezydenta Lecha Kaczyńskiego list z informacją, że wybiera się na obchody do Katynia? Pytam o to, bo ambasada rosyjska, którą prezydent również o tym zawiadomił, twierdzi, że takiego listu nie ma.
AP: Mówiłem już o tym publicznie: 27 stycznia otrzymaliśmy list od pana ministra Mariusza Handzlika z Kancelarii Prezydenta. List był bardzo krótki, lakoniczny, informujący, że pan prezydent w kwietniu bieżącego roku ma zamiar oddać hołd oficerom polskim spoczywającym na cmentarzu w Katyniu.
I dalej:
AC: Polscy politycy zaproszenie premiera Putina ocenili jednoznacznie: to próba pokazania, kto dla Rosji jest OK. Wynika z tego, że premier Tusk jest dla Rosji OK, ale prezydent Lech Kaczyński już nie. Nie widzi Pan tu rosyjskiej gry i manipulacji, której celem, jak podejrzewają eksperci, miałoby być jeszcze mocniejsze zaognienie relacji na linii prezydent Kaczyński - premier Tusk?
AP: Ja się zajmuję przygotowaniem programu obchodów rocznicowych, w tym uroczystości na cmentarzach, niczym więcej i nie zamierzam się w innych kwestiach wypowiadać.
AC: Ale czy nie wygląda to trochę tak, że Pan organizuje wielką uroczystość, na której gospodarzem czuje się i gości Panu sprasza premier Putin?
AP: Przez Radę Ochrony Pamięci jako instytucję z mocy ustawy, ale i umowy dwustronnej, jaka obowiązuje między naszymi krajami, przechodzą wszystkie sprawy związane z organizacją uroczystości odbywających się na cmentarzach katyńskich, które Rada budowała. Pamiętam, gdy dwa lata temu organizowałem wizytę prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, to też wszystkie szczegóły były ustalane z gospodarzami, czyli władzami Federacji Rosyjskiej. Zawsze jest tak, że jakiekolwiek uroczystości, które odbywają się w Katyniu, są uzgadniane między dwiema stronami - zainteresowaną, czyli Polską, i gospodarzem, czyli Rosjanami. Nie ja zapraszam, bo nie mam takiego tytułu.
Kancelaria prezydenta prostuje MSZ
22 lutego 2010 r. kancelaria prezydenta zabiera głos w oficjalnym oświadczeniu. Zmuszona jest prostować kłamstwa rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego:
Z zaskoczeniem przyjęliśmy oświadczenie rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, iż resort spraw zagranicznych nie został powiadomiony przez Kancelarię Prezydenta RP o planowanym w kwietniu uczestnictwie Prezydenta RP w uroczystościach na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Powyższe oświadczenie jest wprowadzeniem w błąd opinii publicznej.
W dniu 27 stycznia br. Kancelaria Prezydenta RP przekazała listy do Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego, Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika oraz Podsekretarza Stanu w MSZ Andrzeja Kremera, informujący o udziale Prezydenta RP w uroczystościach. Powiadomieni o tym zostali także Ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr oraz Współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adam Daniel Rotfeld. Dodatkowo został przekazany, adresowany na ręce Ambasadora FR w RP Władimira Grinina, list z informacją o uczestnictwie Prezydenta Polski w uroczystościach katyńskich.
Wobec powyższego powstaje pytanie czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ambasada RP w Moskwie przekazały oficjalną notę stronie rosyjskiej z powyższą informacją. Całość korespondencji Kancelarii Prezydenta RP została bowiem przekazana Ministerstwu Spraw Zagranicznych RP zgodnie z dotychczasową praktyką i właściwymi procedurami.
Kpiny Sikorskiego
Jak w całej tej sytuacji zachowuje się Radosław Sikorski, który od wielu tygodni gra ręka w rękę z Rosjanami przeciw Lechowi Kaczyńskiemu? Na konferencji prasowej mówi:
Deklarujemy i solennie potwierdzamy, że (…) skoro pan prezydent jedzie, to rząd, a MSZ w szczególności, mu to umożliwią. Kuchnię zostawmy urzędnikom. (…) Prosiłbym, żeby ograniczyć te gorszące kontrowersje wokół upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej.
Dotychczas nie robił nic, by to umożliwić. A za kontrowersje odpowiada osobiście.
Marek Pyza
Wszystkie części kalendarium „10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ” znajdziesz tutaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/488214-1004-dekade-pozniej-2202-lech-kaczynski-chce-pojednania