Apeluję do polityków, żeby nie odbywali podróży do Rosji, która jawnie deklaruje wrogość wobec nas. Chciałabym, żeby politycy nie narażali się. Niech zrobią to dla nas, dla rodzin smoleńskich
— mówi portalowi wPolityce.pl Magdalena Merta, żona śp. ministra Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiceminister MSZ: Polska oczekuje od Rosji wsparcia we wszystkich kwestiach organizacyjnych ws. wizyty w Katyniu i Smoleńsku
wPolityce.pl: Co pani sądzi o pomyśle polskich władz, które chcą zorganizować uroczystości rocznicowe w Katyniu i Smoleńsku?
Magdalena Merta: Jestem sparaliżowana lękiem i chciałabym błagać polskie władze, żeby nie ryzykowały wizyty w Smoleńsku i Katyniu. Apeluję do polityków, żeby nie odbywali podróży do Rosji, która jawnie deklaruje wrogość wobec nas. Chciałabym, żeby politycy nie narażali się. Niech zrobią to dla nas, dla rodzin smoleńskich. Niech oszczędzą nam stresu, lęku i przerażenia, żeby już nie było więcej łez, więcej bólu i więcej rozpaczy. Cokolwiek Rosja złego wyrządzi Polsce, pozostanie bezkarna i nikt się tym nie przejmie, bo będą interesy ważniejsze niż np. kolejna śmierć polskiej delegacji. Bo będzie chodzić o stosunki z Chinami, o układ ze Stanami Zjednoczonymi. Myślę, że nie tylko ja mam wrażenie, że wizyta w Rosji jest proszeniem się o nieszczęście. Mało było tragedii z 2010 r., że podobne ryzyko jest podejmowane dziesięć lat później?
Co w takim razie należy zrobić?
Lepszym pomysłem niż latanie do Rosji byłoby, jeżeli już nie ma innej rady, pojechanie tam pociągiem lub samochodem. Ale to też nie gwarantuje bezpieczeństwa, bo jak powiedziałam zawsze mogą zostać tam bezkarnie zabici i nikt się o nich nie upomni.
Bezpieczeństwo to temat, który przy takiej wizycie będzie kwestią absolutnie najważniejszą.
W przeciwieństwie do 2010 r. należałoby przeprowadzić rzetelną analizę warunków bezpieczeństwa. Lotnisko Siewiernyj wygląda gorzej niż zaniedbane polskie sławojki. To jest tak zapyziałe miejsce, że nie zasługuje na miano lotniska. Wtedy tej rozwagi zabrakło. Doceniając odwagę tych, którzy chcą tam jechać, apelowałabym o rozwagę, zanim tam pojadą. Można też wybrać inny wariant.
Jakie?
Wyznaczyć delegację niekoniecznie złożoną z najważniejszych osób w państwie, tylko przez te osoby delegowane. Czułabym wielkie wzruszenie, gdyby Paweł Piekarczyk wykonał w okolicach Siewiernego „Requiem smoleńskie”. To przepiękna, wstrząsająca, pieśń o ogromnej sile emocjonalnej. Byłoby to naprawdę godne uczczenia 10. rocznicy.
Gdzie takie uroczystości rocznicowe powinny się odbyć? W Polsce? A może na Ukrainie w Bykowni?
One się powinny odbywać wszędzie tam, gdzie istnieją upamiętnienia katyńskie. W Warszawie mamy Muzeum Katyńskie, podziemia kościoła św. Krzyża, kamień katyński na Starówce i wiele innych godnych miejsc. W Smoleńsku i Katyniu też powinno odbyć się upamiętnienie, ale nie z udziałem tych, którzy najbardziej są narażeni na podłość Rosjan.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/487677-merta-niech-wladze-nie-ryzykuja-wizyty-w-smolensku