10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ to cykl tekstów przypominających wydarzenia poprzedzające katastrofę smoleńską. Dzień po dniu odtwarzamy publikacje, wypowiedzi, atmosferę tamtych dni, analizujemy dokumenty, by z perspektywy dekady na nowo spojrzeć na tło narodowej tragedii.
WSPÓLNY ŻAL
11 lutego 2010 r. ambasador w Moskwie Jerzy Bahr pisze szyfrogram do Jarosława Bratkiewicza, dyrektora Departamentu Wschodniego MSZ. Relacjonuje w nim owoce spotkania w Moskwie marszałka Borusewicza z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. W hasłowej notatce obok innych kwestii (gospodarczych, ruchu granicznego, czy kulturalnych) czytamy m.in.:
Katyń i wyrażenie wspólnego żalu, przełamanie podejrzliwości. Wartość wzbogacenia stosunków wymiarem moralno-etycznym. Trzeba ustalić konkretną datę uroczystości.
Wpisuje się to w realizowaną od miesięcy strategię rządu Donalda Tuska dotyczącą „cywilizowaniu Rosji”, pokazywania, że da się z nią rozmawiać i „europeizować”.
PAŁAC PROSTUJE KŁAMSTWA MSZ
W przestrzeni publicznej wciąż dyskutowana jest forma uczestniczenia najwyższych władz w uroczystościach 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
Od tygodnia wiadomo, że do Katynia leci Donald Tusk (na zaproszenie Władimira Putina), prezydent Lech Kaczyński też zapowiedział swój udział. Jest od tego odwodzony, traktowany jak piąte koło u wozu, element przeszkadzający w pojednaniu polsko-rosyjskim.
Prezydencki minister Paweł Wypych 11 lutego w Radiu TOK FM odnosi się do padających z obozu władzy twierdzeń, jakoby rząd nic nie wiedział o planach głowy państwa:
Jeśli spojrzymy na datę: to informacja o tym, że prezydent chce wziąć udział w tych uroczystościach została przekazana w formie pisemnej 27 stycznia zarówno polskiemu MSZ jak i ambasadzie Federacji Rosyjskiej. Stąd też jak po dwóch, trzech dniach mamy telefon Władimira Putina do Donalda Tuska - to tak naprawdę (…) nie dajmy się rozgrywać. (…) Mnie bardzo zdziwiła, rozsierdziła wypowiedź rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że oni nie mieli takiej informacji. (…) To rocznica, która powinna Polaków łączyć a nie dzielić. Katyń to miejsce święte dla Polaków.
Przed tym „rozgrywaniem” ostrzegał inny prezydencki minister Mariusz Handzlik już w grudniu. Pisałem o tym wczoraj.
APEL NUROWSKIEJ
Jednak od wielu dni trwa już deprecjonowanie wizyty pierwszego obywatela w Katyniu.
Już 4 lutego kierujący „Gazetą Wyborczą” Jarosław Kurski pisał:
Jeśli Lech Kaczyński z respektem przyjmie, że wizyta pomyślana została przez gospodarzy jako wizyta na szczeblu premierów, i zachowa się powściągliwie; jeśli będzie umiał, tak jak potrafił podczas uroczystości na Westerplatte, powstrzymać się od antyrosyjskich komentarzy - to swą obecnością rzeczywiście podniesie rangę tego wydarzenia.
Jeśli jednak pojedzie tam z intencją pokazania, kto tu jest ważniejszy i kto rozdaje w stosunkach z Rosją karty; jeśli zamiast o naprawieniu zrujnowanych za rządów PiS relacji z Moskwą będzie myślał o kampanii wyborczej w Warszawie; jeśli zamiast w porozumieniu z rządem będzie działał przeciw niemu - to spowoduje, że polityczne nadzieje zamienią się w polityczną kompromitację.
Kompromitację nie tylko Lecha Kaczyńskiego, ale i państwa, którego jest prezydentem.
Dziś wiemy, że było dokładnie odwrotnie. To rząd działał przeciwko prezydentowi. I to ramię w ramię z Kremlem.
Pisarka Maria Nurowska na łamach tej samej „Wyborczej” 10 lutego pisała w liście otwartym do prezydenta:
Pana wypowiedź o tym, że żywi Pan obawę, czy dostanie wizę, aby móc uczestniczyć w uroczystościach 70. rocznicy Mordu Katyńskiego, jest niegodna prezydenta Rzeczypospolitej. Proszę nie sprowadzać tego do waśni politycznej, proszę nie zakłócać spokoju umarłych.
Wydarzyło się coś bardzo ważnego. Premier Rosji zaprosił na tę uroczystość polskiego premiera, być może usłyszymy to słowo, na które czekamy: przepraszam.
Mam więc wielką prośbę: proszę nie jechać do Katynia, Panie Prezydencie. My wszyscy chcielibyśmy tam być w tym dniu i będziemy w swoich myślach, proszę przyłączyć się do nas.
Kilkanaście godzin później „GW” zamieszczała już listy od czytelników, dziękujących za apel Nurowskiej. Takie jak ten od nauczyciela Wojciecha Dąbrowskiego:
Dziękuję za opublikowanie w „Gazecie” listu otwartego pani Marii Nurowskiej. Dziękuję Jej za zabranie głosu także w moim imieniu. (…) Z uznaniem przyjąłem wiadomość o zaproszeniu przez premiera Putina, premiera polskiego rządu na uroczystości uczczenia pamięci ofiar w 70. Zbrodni Katyńskiej. Absolutnie nie zgadzam się na wszelkie próby wykorzystania tej uroczystości dla celów politycznej przepychanki i zakłócenia powagi uroczystości. Mam nadzieję, że Pan Prezydent zechce uniknąć niezręczności i zrezygnuje z obnoszenia się ze swoimi kompleksami i małostkowością na forum międzynarodowym.
Wpisywało się to świetnie w strategię rządu - głowę państwa pomijać, rechotać, że nieproszona wybiera się na wycieczkę. M.in. poprzez kolportowanie takich właśnie wrzutek od „zwykłych ludzi” - o kompleksach i małostkowości Lecha Kaczyńskiego. Robiono wszystko, by prezydenta do wyjazdu zniechęcić. A w najgorszym razie wywołać wrażenie, że na siłę wpycha się na uroczystości.
WSPÓLNA WIZYTA WCIĄŻ AKTUALNA
Właśnie 11 lutego Radosław Sikorski wreszcie znalazł chwilę, by odnieść się do pisma z 27 stycznia szefa kancelarii prezydenta Władysława Stasiaka informującego o planach Lecha Kaczyńskiego uczestniczenia w rocznicowych obchodach. Szef MSZ potrzebował ponad dwóch tygodni, by na dokumencie nanieść odręczną adnotację:
Proszę o proj. pisma rekom. Prezydentowi udział w uroczystościach 9 maja w M. R.S.
Chodziło o Moskwę. To tam, na rosyjskie obchody Dnia Zwycięstwa rząd chciał wysłać prezydenta zamiast na groby oficerów pomordowanych przez NKWD.
Również 11 lutego wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer spotyka się z Mariuszem Handzlikiem (obaj zginęli w Smoleńsku), odpowiedzialnym za sprawy międzynarodowe w kancelarii głowy państwa. Handzlik sporządza notatkę z tej rozmowy. Dowiaduje się o trzech scenariuszach rocznicowych uroczystości. Jeden z nich zakłada wspólny udział w uroczystościach głowy państwa i szefa rządu, choć „scenariusz ten ze względu na stanowisko strony rosyjskiej jest trudny do realizacji”.
Jednak oficjalnie jeszcze przez trzy tygodnie nie rezygnowano z tej możliwości. Ale tylko oficjalnie. W zaciszu gabinetów i na spotkaniach urzędników KPRM i MSZ ustalano już wszystko tak, by Donald Tusk i Władimir Putin mogli się jednać w Katyniu, a Lech Kaczyński w tym nie przeszkadzał.
Marek Pyza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/486563-1004-dekade-pozniej-11-lutego-rzad-zwodzi-prezydenta