W temacie katastrofy smoleńskiej widziałem już wiele. Niektóre dokumenty, fotografie, filmy na długo zostaje w pamięci. Niektóre szokują, niektóre dziwią, a jeszcze inne po prostu bolą. Tam jest tym razem, gdy widzę podrapane polskie godło na strzępie blachy, fragmencie poszycia tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku w 2010 roku.
To materiał cenny i unikatowy, nie pokazywano wcześniej fotografii z wnętrza prowizorycznej szopy i hangaru, w których Rosjanie kryją to, co zostało z rządowej maszyny. Dotarliśmy wraz z Markiem Pyzą do tego materiału i publikujemy go w najnowszym numerze „Sieci”, by spróbować choć trochę opisać sposób, w jaki jest traktowana Polska własność. Bądźmy realistami, to jest część „smoleńskiego teatru Putina”, jak nazwaliśmy go kilka miesięcy temu. Niech nie zwiedzie państwa udawane trzymanie się procedur bezpieczeństwa i pozorowanie sterylności miejsca składowania odłamków. To wszystko pic.
DUŻO WIĘCEJ ZDJĘĆ W TYGODNIKU „SIECI”
CZYTAJ TAKŻE: W najnowszym numerze tygodnika „Sieci”: Śledztwo smoleńskie: Ujawniamy rosyjską tajemnicę. Mamy nowe zdjęcia wraku
Fikcją jest też „współpraca”, którą deklaruje strona rosyjska. Niby obiecuje Polakom nieskrępowany dostęp do wraku, ale na bardzo ściśle określonych zasadach, które w zasadzie wykluczają ważne dla naszych prokuratorów czynności. Nie ma szans na użycie polskiego sprzętu (skanery 3D, drony), a rosyjski jest akurat wykorzystywany gdzie indziej. Takie przypadki w Rosji to codzienność. W artykule „Oto nasz wrak” przedstawiamy całą listę wniosków o pomoc prawną, którą Moskwa realizuje tylko cząstkowo, bądź bezczelnie ignoruje.
Na czele tej listy jest powtarzany notorycznie wniosek o zwrot wraku tupolewa. Odpowiedź jest niezmiennie odmowna, co daje pole do popisu obecnej opozycji, która co rusz kpiąco pyta: gdzie jest wrak? Nie jestem zwolennikiem wiecznego wracania do przeszłości i obarczania winą za całe polskie zło Donalda Tuska i Ewy Kopacz, ale w tym akurat przypadku pytanie o pozostawione w Smoleńsku szczątki samolotu powinno być skierowane do nich. Grzech uwspólniania śledztwa z Rosjanami (od początku to była mrzonka) został popełniony przez - należy powtarzać to konsekwentnie - Tuska, Kopacz, Millera, Klicha. Oni musieli wiedzieć, że nie mieliśmy (i nadal nie mamy) do czynienia z normalnym partnerem, Rosja to międzynarodowy rozbójnik. Gdzie jest więc wrak? Tam, gdzie go zostawiliście. W jego łapach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/472484-gdzie-jest-wrak-otoz-tam-gdzie-go-zostawiliscie-zdjecia