Rosja rozkłada realizację swoich celów na lata. Zwykle wkracza militarnie, gdy uzna, że oporu nie napotka, dlatego stara się najpierw doprowadzić do wewnętrznej destrukcji społeczeństwa, które chce sobie podporządkować. Prowokuje tam spory i awantury
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej.
wPolityce.pl: Rosyjskie media ostrzegają, że wzmacnianie kontyngentu wojskowego USA w Polsce spowoduje reakcję Moskwy. To poważne ostrzeżenie czy rytualne pohukiwania?
Prof. Romuald Szeremietiew: Należy to odczytywać jako rytuał, który Moskwa odprawia kiedy okazuje się, że będzie jej trudniej podporządkować chociażby taki kraj jak Polskę.
Teraz raczej takie podporządkowanie jest niemożliwe.
W jednym z wywiadów powiedziałem, że Rosja należy do tzw. cierpliwych agresorów. Ma wytyczony cel i do niego zmierza uparcie pokonując różne trudności. Jeżeli tych trudności jest więcej, Moskale wyrażają z tego powodu niezadowolenie. Ale to nie oznacza, że Rosja rezygnuje z podporządkowania sobie Polski.
Cierpliwość i konsekwencja kluczem do podboju?
Tak. Rosja rozkłada realizację swoich celów na lata. Zwykle wkracza militarnie, gdy uzna, że oporu nie napotka, dlatego stara się najpierw doprowadzić do wewnętrznej destrukcji społeczeństwa, które chce sobie podporządkować. Prowokuje tam spory i awantury. Przypomnijmy sobie jak Rosja doprowadziła do rozbioru I Rzeczypospolitej. To nie była operacja wojenna. Oni nas nie napadli. Rosja latami działała poprzez swoją agenturę wpływu rozkładając wewnętrznie polskie elity polityczne. Rosjanie inspirowali wzajemnie zwalczające się frakcje a potem jak „owoc rozkładu” polskiego państwa dojrzał i spadł z drzewa to go podnieśli – przeprowadzili rozbiór Rzeczypospolitej.
Jak pan ocenia deklarację polsko-amerykańską podpisaną przez prezydentów Dudę i Trumpa?
Bardzo pozytywnie. Wszyscy skupili się na drobiazgach, jak samoloty F-35, chociaż te drobiazgi bardzo dużo kosztują. Na coś innego powinniśmy zwracać uwagę. Stała się rzecz naprawdę wielka, ponieważ Stany Zjednoczone w sposób oczywisty pokazały w jakim kierunku będzie zmierzała ich polityka zagraniczna. Wcześniej nie było to do końca jasne. Nie wiadomo było czy dalej będą gwarantem obecnego ładu międzynarodowego czy zrezygnują z tego, oddając swoje wpływy innym podmiotom. Rosja przecież aspiruje, żeby utworzyć coś w rodzaju koncertu mocarstw, żeby nie tylko Stany Zjednoczone miał wpływ na losy świata. Nie wiedzieliśmy w jakim kierunku pójdzie polityka prezydenta Trumpa. Okazało się, że Stany Zjednoczone chcą zachować swoją dotychczasową pozycję w świecie.
Co to oznacza dla Polski?
Stajemy się przez to bardzo ważnym partnerem USA. Nawet nie dlatego, że jesteśmy lojalnym sojusznikiem, ale dlatego, że Amerykanom jest potrzebna w naszym regionie bariera powstrzymująca ekspansję rosyjską. Chodzi więc o to, aby wokół Polski powstał blok, który będzie powstrzymywał rosyjskie parcie na zachód.
Widzimy wyraźnie amerykańskie zaangażowanie w polski projekt Trójmorza. W okresie międzywojennym Polska próbowała stworzyć w Europie podobny układ geopolityczny. Najpierw pod mianem Międzymorza, a później jako koncepcję Trzeciej Europy realizowaną przez ministra Józefa Becka. Nie mieliśmy jednak wtedy potencjału porównywalnego z tym, co miały Niemcy i Rosja, aby nasi sąsiedzi uznali, że warto łączyć się z Polakami. Dziś wprawdzie też takiego potencjału nie mamy, nadal jesteśmy „państwem średniej wielkości”, ale jeżeli pojawia się wspierający Polskę potencjał USA, to projekt Trójmorza nabiera waloru realności.
Teraz współpraca między Polską a Stanami Zjednoczonymi układa się dobrze, bo w USA rządzą Republikanie. A co będzie jeżeli władzę przejmą Demokraci?
Rzeczywiście żołnierze amerykańscy przyjechali do Polski i mogą z niej wyjechać. Ale polsko-amerykańska współpraca obejmuje też ważne przedsięwzięcia gospodarcze. To m.in. zakupy gazu, rozpoczęcie współpracy w atomistyce. Wspólnie mamy budować elektrownię atomową. To są rzeczy bardzo ważne, ponieważ wiążą Stany Zjednoczone gospodarczo z Polską. Wbrew pozorom to ma większe znaczenie niż deklaracja polityczna nawet w sferze wojskowej. Dlatego jeżeli Demokraci dojdą do władzy, to nie może się zbyt wiele zmienić. Charakterystyczna zresztą jest ostatnia wypowiedź polityka Demokratów, byłego prezydenta Billa Clintona. Podkreślił, że Polska jest bardzo ważna. Podziwia Polskę i sądzi, że odegramy istotną rolę w Europie.
Sympatyczne relacje prezydentów USA i Polski są ważne, ale nie to jest rozstrzygające. Niezależnie od sympatii, istnieje też twardy interes amerykański w Europie. Polega on na tym, że USA chcą mieć w naszym regionie mocne i pewne oparcie. To może zapewnić Polska, silna Polska i dlatego projekt Trójmorza jest wspierany przez Stany Zjednoczone. Oczywiście byłoby bardzo dobrze, aby Donald Trump i Andrzej Duda mogli współdziałać w następnej kadencji swych prezydentur.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/451137-szeremietiew-wspolpraca-z-usa-dotyczy-nie-tylko-obronnosci