Szukanie odpowiedzi jest bardzo trudne. Z upływem lat coraz trudniejsze, ponieważ nie udało nam się odzyskać głównego dowodu rzeczowego, czyli wraku Tupolewa - mówi w dziewiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej portalowi wPolityce.pl Magdalena Merta, żona śp. ministra Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. 9. rocznica katastrofy smoleńskiej. Cała Polska pamięta o ofiarach jednej z największych tragedii w dziejach narodu
Wciąż jeszcze więcej wiemy o tym, co się na pewno nie stało, niż o tym co się stało w Smoleńsku. Nie wiemy, jaki dokładnie przebieg miało tragiczne zdarzenie z 10 kwietnia 2010 r. Szukanie odpowiedzi jest bardzo trudne. Z upływem lat coraz trudniejsze, ponieważ nie udało nam się odzyskać głównego dowodu rzeczowego, czyli wraku Tupolewa
— wskazuje Merta.
Doceniam wartość tworzenia wirtualnego modelu Tupolewa, ale mam wrażenie, że w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej zbadanie wraku jest kluczowe
— podkreśla.
Lepiej, że prowadzimy te badania, niż gdybyśmy ich nie prowadzili. Ale największe szanse na wyjaśnienie sprawy by były, gdybyśmy mieli szanse przebadać wrak. Pozostaje pytanie na ile nastąpiła degradacja materiału dowodowego i na ile po dziewięciu latach można jeszcze z niego wyczytać prawdę. Upór Rosjan, żeby nie oddać nam wraku świadczy o tym, że mógłby być jeszcze dla nich niebezpieczny
— mówi Magdalena Merta.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/442060-merta-wrak-moze-byc-dla-rosjan-niebezpieczny