W dziewiątą rocznicę tragedii smoleńskiej tygodnik „Sieci” przypomina o największym dramacie w historii współczesnej Rzeczpospolitej. Polacy wciąż oczekują wyjaśnienia tajemnicy katastrofy prezydenckiego samolotu i odpowiedzi na najważniejsze pytania: Czy na miejscu tragedii padły strzały? Czy ktoś mógł przeżyć katastrofę? Czy był seryjny samobójca? Czy ktoś powiedział pilotom: „śmiało, zmieścisz się”? Skąd się wziął mit o sztucznej mgle? Dlaczego zhańbiono pamięć gen. Błasika? Czy to był zamach? Nowy numer tygodnika „Sieci” dostępny jest również z fascynującą książką o Całunie Turyńskim.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Tajemnice 10/04” stawiają pytania, na które w dalszym ciągu nie znaleziono odpowiedzi. Tragedia, która wstrząsnęła społeczeństwem nie tylko w Polsce wciąż pełna jest nierozwikłanych wątków i domysłów. Jedną z kwestii, które cały czas budzą duże emocje jest pytanie, czy w Smoleńsku doszło do zamachu.
Nie ma na to niepodważalnych dowodów, choć kusi ciąg przyczynowo-skutkowy prowadzący od znalezienia materiałów wybuchowych do zamachu. Jednak takie uproszczenie może być wręcz niebezpieczne. Przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy lotniczej ważne jest trzymanie się faktów i ostrożne wyciąganie wniosków. Dwa tygodnie temu w tygodniku „Sieci” ujawniliśmy efekty badań brytyjskiego laboratorium wojskowego w Kent, w którym potwierdzono obecność materiałów wybuchowych (w tym trotylu) na elementach wraku tupolewa. Wciąż zastrzegamy: to dopiero częściowe wyniki badań (z przesłanych 200 próbek przebadano kilkadziesiąt, obecność materiałów wybuchowych potwierdzono na zdecydowanej większości z nich), a o jakiekolwiek podsumowanie śledczy będą mogli się pokusić dopiero, gdy uzyskają wyniki analiz ze wszystkich trzech laboratoriów (również w Rzymie i Belfaście), którym zlecono taką pracę. Czy potwierdzenie odnalezienia materiałów wybuchowych na próbkach z wraku oznacza, że na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu? Odpowiedzi wciąż nie mamy – należy najpierw należycie zinterpretować szczegółowe wyniki badań laboratoryjnych. Jest jednak wiele innych dających do myślenia kwestii – rozpad samolotu na 60 tys. kawałków (czego dowiódł raport polskich archeologów pracujących w październiku 2010 r. w Smoleńsku) czy analizy sposobu wbicia się drzwi samolotu w ziemię, przeprowadzone przez National Institute for Aviation Research w USA
— podkreślają Pyza i Wikło.
Dziennikarze wnikliwie analizują różne aspekty śledztwa, sprzeczne doniesienia medialne i mity narosłe w dyskursie społecznym. Przypominają, jak bezczeszczono zwłoki tragicznie zmarłych i – co najważniejsze – pytają, w jaki sposób polityka PO wpłynęła na udział Polski w śledztwie.
Największą cenę nasze państwo zapłaciło za postawę Donalda Tuska w pierwszych godzinach i dniach po katastrofie. Szef rządu zaprezentował wówczas mieszaninę nieprzygotowania, bezradności, naiwności, ignorancji, irracjonalnej ufności wobec Rosjan. Premierzy obu państw przytulający się przy wraku Tu-154M oraz Tusk ściskający skore do współpracy z Putinem pięści to do dziś jedne z najbardziej symbolicznych zdjęć z tamtego dnia.
W rozmowie ze Zbigniewem Kuźmiukiem, ekonomistą, politykiem Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącym Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego („Niektórzy dużo zapłacą, by wróciły poprzednie rządy”) Michał Karnowski zastanawia się, jak obóz rządzący odpowie na pytania ze strony wyborców: Kogo zamknęliście? Gdzie dowody? W odpowiedzi Kuźmiuk podkreśla sukcesy na polu walki z przestępczością VAT-owską.
W 2015 r. z czterech najważniejszych podatków wpłynęło do budżetu 260 mld zł, w planie na rok 2019 z tych samych czterech podatków będzie to 360 mld zł. Zasadnicza część tej kwoty to wpływy z podatku VAT, ale wyraźnie rosną też wpływy z akcyzy, podatku CIT, mimo zmniejszania jego stawek, a także z PIT
— przyznaje ekonomista. Dodaje również, że znacząco ograniczono szarą strefę.
Zbigniew Kuźmiuk uważa, że dobre wyniki gospodarcze to nie tylko zasługa trafienia na koniunkturę. Odnosi się również do rządów Platformy.
Może, jak to już ktoś kiedyś powiedział, to nie jest tak, że PO trafia na kryzys, ale jej rządy same są kryzysem?
— stwierdza. Co zdaniem posła najbardziej napędza polską gospodarkę?
Mamy dwa główne silniki. Pierwszy to inwestycje, a drugi to konsumpcja nakręcana programami prorodzinnymi i socjalnymi rządu, a także wzrostem płac. Trzeba powiedzieć jasno: wzrost płac został świadomie wymuszony. m.in. poprzez podniesienie o prawie 1/3 płacy minimalnej z 1750 zł do 2250 zł. Wzrosła także minimalna stawka godzinowa, na ten rok już 14 zł 70 gr.
Fakt, że inne niż Prawa i Sprawiedliwości rządy nie zdecydowały się na ten krok nazywa hańbą. Zdaniem polityka PiS obecny rząd oprócz programów społecznych, dba również o przedsiębiorców.
Jest obniżony ZUS dla mikroprzedsiębiorców. Ponadto mamy poważną obniżkę podatku dochodowego od podmiotów (CIT), która może dotyczyć aż 430 tys. przedsiębiorstw. Wprowadziliśmy jednorazowy odpis 100 tys. nakładów inwestycyjnych, jednoroczną amortyzację. Do tego dochodzi program Czyste Powietrze, który oznacza 100 mld zł na rozmaite formy modernizacji proekologicznej.
W artykule „Polskie zbrodnie na Żydach, których nigdy nie popełniono” Piotr Gontarczyk omawia przypadek braci Hryciów opisany w książce Barbary Engelking „Jest taki piękny słoneczny dzień… Losy Żydów na wsi polskiej 1942–1945”:
Ta historia miała się wydarzyć we wsi Chojewo w powiecie Bielsk Podlaski. Tu rozgrywały się dramatyczne sceny mordowania Żydów. Źródłem tych informacji były dwie relacje z archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz akta powojennej sprawy karnej Józefa i Aleksandra Hryciów. Wspomniani mieli w czasie wojny zabić w okrutny sposób dziesiątki Żydów.
Autor zastanawia się, czy drastyczne opisy zawarte w książce, są prawdziwe. Bracia Hryciowie zaprzeczyli, by w ogóle w czasie wojny mieszkali w Chojewie. Mimo to, na podstawie zeznań kilku żydowskich świadków, sporządzono akt oskarżenia i Hryciowie stanęli przed sądem.
Gontarczyk komentuje też sposób opisywania wydarzeń przez prof. Engelking, która uznała, że wyrok sądu jest niezgodny ze stanem faktycznym sprawy: choć w czasie konfrontacji w śledztwie Żydzi rozpoznali Hryciów, to na rozprawie ich już nie było. Nie można więc było w czasie procesu dokonać konfrontacji. Autor zauważa, że prokurator nie zrezygnował z oskarżenia z powodu braku możliwości dokonania konfrontacji. On doszedł do wniosku, że bracia Hryciowie są niewinni, a skazanie ich na podstawie zwykłych pomówień byłoby niesprawiedliwością. Autor pokazuje, jak należy podchodzić do podobnych relacji:
Czasem te historie okazywały się prawdziwe, ale czasem wartość takich świadectw okazuje się iluzoryczna i trzeba się nimi posługiwać ostrożnie. (…) ta reguła wydaje się jednak nie dotyczyć piśmiennictwa z Centrum Zagłady Żydów IFS PAN. W książce »Dalej jest noc. Losy Polaków w wybranych powiatach okupowanej Polski« pod red. prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego na dużą skalę do oskarżania Polaków o morderstwa i denuncjacje wykorzystuje się rożne mściwe zeznania, fantastyczne opowieści i kłamliwe donosy. W tym świecie chyba wszyscy Polacy są generalnie winni, tylko czasem w skazaniu ich za zbrodnie przeszkodził stronniczy (bo polski) sąd.
W wywiadzie „Nie ma mowy o powtórce z Komorowskiego” przeprowadzonym przez Marcina Fijołka z Pawłem Muchą, wiceszef Kancelarii Prezydenta mówi o prezydenturze Andrzeja Dudy, działaniach Prezydenta RP, skuteczności i odmienności stylu od prezydentury Bronisława Komorowskiego. Zapytany o to, czy sukcesy obecnego prezydenta w ostatecznym rozrachunku zostaną przypisane partii rządzącej, odpowiada:
Wiele rzeczy, które mieliśmy w programie Andrzeja Dudy, było też w programie PiS. I nie można się dziwić, że jest to realizowane przez współdziałanie z rządem, to naturalne. Choć nie ma też sytuacji, w której prezydent przyjmuje bezkrytycznie wszystko, co proponuje PiS – nie pamiętam tak spektakularnych wet u prezydentów Komorowskiego czy Kwaśniewskiego, jakie widzieliśmy u nas przy decyzjach w sprawie sądów, przy RIO czy przy ordynacji do Parlamentu Europejskiego. To niezależna i merytoryczna prezydentura. Rozmawialiśmy o regularnych spotkaniach z Polakami, o konkretnych projektach ustaw, a są przecież ważne zagadnienia dotyczące kwestii wojska czy spraw zagranicznych (…).
Kwestią ważną dla czytelników tygodnika „Sieci” jest porozumienie pomiędzy prezydentem a prezesem Kaczyńskim oraz uczestnictwo w rozmowach na temat kierunku rozwoju dobrej zmiany.
Prezydent siłą rzeczy nie uczestniczy w kampanii wyborczej, nie działa na rzecz jednego ugrupowania, ale mówi o pewnym sposobie postrzegania konkretnych spraw. Nie muszę jednak być Sherlockiem Holmesem, by powiedzieć, że są pewne sprawy, które prezydent stawia w centrum jako ważne, i to pokrywa się w ogromnym stopniu z tym, co robi PiS. W tej logice naturalny jest kontakt z liderem większości parlamentarnej
— mówi Paweł Mucha.
Aleksandra Rybińska w artykule „Francja autorytarna?” pisze o nieciekawej sytuacji obywateli Francji. Miedzy innymi pisuje afery, jakie trawią środowisko prezydenta Macrona. Jeden z jego specjalnych doradców, Ismael Emelien, brał udział w upublicznieniu zmanipulowanych nagrań wideo.
Miały one usprawiedliwić zachowanie byłego ochroniarza Macrona, oskarżonego o to, że przebrany za policjanta bił i kopał manifestantów podczas demonstracji 1 maja 2018 r. w Paryżu. Na nagraniach widać młodą parę obrzucającą policjantów butelkami oraz mężczyznę goniącego funkcjonariuszy z krzesłem w rękach, a następnie Aleksandra Benalla, który go pacyfikuje. Tyle, że to nieprawda. Owa scena odbyła się w innym momencie oraz w zupełnie innym miejscu. Skompromitowany doradca tłumaczył się, że chciał tylko pomóc swojemu szefowi.
Część francuskiej prasy zarzuca Macronowi, że zupełnie nie radzi sobie z zamieszkami. Ponadto jego działania są sprzeczne z deklarowanymi poglądami. Ich zdaniem liberalne wartości są tylko fasadą, za którą ukrywa swoje autorytarne ciągoty. Z jednej strony chce walczyć fake newsami, z drugiej – jego doradca sam je produkuje i publikuje na równie fake’owych kontach w mediach społecznościowych. Otoczenie prezydenta cały czas wybiera siłowe rozwiązania wobec demonstrantów. Granaty hukowe odrywają protestującym ręce a gumowe kule pozbawiają ich wzroku. Minister ds. wydatków publicznych Gerald Dermanin mówił w telewizji RTL o „brunatnej dżumie” w żółtych kamizelkach, a szef MSW Christophe Castaner porównywał manifestacje na Polach Elizejskich do marszów nacjonalistów w latach 30. XX. Nie oznacza to jednak, że podczas zamieszek nie ma zadymiarzy i wandali. Jest to jednak, zdecydowana mniejszość. Są to głównie bojówkarze skrajnej lewicy, którzy osłaniają się „żółtymi kamizelkami”. Członkowie Antify i czarnego bloku, dobrze znani policji. Mimo brutalności policji protesty we Francji trwają. Władza postanowiła ograniczyć prawo do zgromadzeń. Według niektórych polityków jest to sprzeczne z konstytucją.
W nowym wydaniu „Sieci” także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów, Jerzego Jachowicza, Jana Pospieszalskiego, Wiktora Świetlika, Aleksandra Nalaskowskiego, Witolda Gadowskiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Krzysztofa Feusette’a, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego czy Marty Kaczyńskiej.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 8 kwietnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Tygodnik „Sieci” dostępny również z fascynującą książką o Całunie Turyńskim w cenie 9,90 zł, w wybranych punktach sprzedaży, m.in.: Salony i Saloniki Prasowe „Kolportera”, salony Tabak, Świat Prasy, salony Empik , Relay, Inmedio, 1-Minute.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/441473-nowy-numer-tygodnika-sieci-najwieksze-tajemnice-1004