Nie sposób zgodzić się z wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. ekshumacji dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Przede wszystkim dlatego, że decyzja ta narusza te same prawa człowieka, lecz dotyczące innych rodzin ofiar.
Abstrahuję od oczywistych wymogów polskich przepisów dotyczących podejrzenia zaistnienia śmierci w wyniku przestępstwa (nakazujących wówczas przeprowadzenie sekcji zwłok), czy wciąż brakującej odpowiedzi na pytanie o przyczyny katastrofy. Warto na wczorajszy werdykt spojrzeć z punktu widzenia pułapki logicznej, jaką zastawił i w nią wpadł Trybunał.
Skoro bowiem ETPCz stwierdził, że polska prokuratura naruszyła prawo dwóch rodzin do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, to tym samym odebrała je rodzinom pozostałych 94 ofiar. Mają one przecież prawo wiedzieć, gdzie znajdują się szczątki ich bliskich i kto spoczywa w grobie, nad którym się modlą. Przypomnę, że aż 69 fragmentów ciał należących do 26 osób odnaleziono złożone w niewłaściwych grobach. Szczątki ośmiu ofiar w jednej trumnie… W kolejnej – pięciu… W jednym z przypadków wyjęto z jednej trumny dwie głowy, trzy nogi i cztery miednice…
Jeśli więc zastosować by logikę ETPCz i pozwolić innym na niezgodę wobec ekshumacji, wiele z tych przypadków nie zostałoby odkrytych, a rodziny pozostawione byłyby do końca życia w niepewności, gdzie znajdują się ciała ich bliskich. Czyż nie byłoby to łamaniem praw człowieka?
Rozumiem ból rodzin i opór wobec w jakimś sensie bezdusznej procedury. Rozumiem kolejny raz przeżywaną traumę związaną z tą tragedią. Ale przecież jeśli spojrzeć z perspektywy czasu i wyników prac ekshumacyjnych, sekcyjnych oraz genetycznych, okaże się, że właśnie decyzja śledczych o ekshumowaniu wszystkich pozwoliła na uporządkowanie tego piekielnego galimatiasu, jaki bliskim ofiar zafundowali Rosjanie (wrzucając ciała do trumien jak popadnie, nie rzadko przy tym bezczeszcząc je), polscy prokuratorzy wojskowi (godząc się – wbrew kpk – na pochówki bez przeprowadzenia sekcji zwłok, a nawet bez jakiejkolwiek dokumentacji sądowo-medycznej, która w tamtym czasie nie zaczęła nawet spływać z Rosji) oraz rząd (spiesząc się z pogrzebami – wcale nie na prośbę rodzin, jak przekonywali politycy PO, z Donaldem Tuskiem i odpowiedzialnym za pogrzeby Michałem Bonim na czele!). Trójkąt ten dopilnował, by po cichu ustalony w Moskwie zakaz otwierania trumien przez lata obowiązywał.
Mam nadzieję, że z czasem rodziny Arkadiusza Rybickiego i Leszka Solskiego jednak docenią tę decyzję. Próbując wyobrazić sobie ich cierpienie, wierzę, że w głębi siebie zaznają spokoju, mając pewność, komu mówią, zapalając światło przy nagrobnym krzyżu, „wieczny odpoczynek racz im dać, Panie”.
Na zdjęciu: Worek z ciałami jednej z ofiar pod ścianą moskiewskiego prosektorium.
Wchodzi Rosjanin i ciężki czarny worek rzuca pod ścianę. Niedbale, więc ten się osuwa. Kopie go raz i drugi przeklinając przy tym pod nosem. Ktoś mu pokazuje karteczkę z nazwiskiem. >>Czy wiesz kogo kopiesz? To polski dowódca wojskowy!<< Macha tylko ręką i odchodzi po kolejny worek z kolejnymi szczątkami… No właśnie, worek! Nie taki, jak na zwłoki, lecz przeznaczony na śmieci!”
W czerwcu 2017 r. ujawniliśmy w tygodniku „Sieci”, jak w rosyjskiej stolicy potraktowano ciała ofiar.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/413248-etpcz-ws-ekshumacji-chce-lamac-prawa-czlowieka-setek-ludzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.