Wiemy, jaki naprawdę sygnał dostali od Rosjan polscy prokuratorzy: z naszej strony nie liczcie już na nic. Wraku nie tylko wam nie oddamy, lecz nawet nie pozwolimy go dotknąć. Świadkowie, których chcecie przesłuchać, nie żyją, wyjechali albo stracili pamięć. Byliśmy w Smoleńsku. Miejsce polskiej tragedii narodowej coraz bardziej zarasta chaszczami. Niedługo będzie biegł tędy gazociąg. Polecieliśmy też ścieżką, jaką nad Siewiernyj zniżał się rządowy tupolew. Film z unikatowymi zdjęciami prezentujemy w telewizji wPolsce.pl – piszą na łamach „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
W artykule „Smoleński spektakl Putina” Marek Pyza i Marcin Wikło komentują obecną sytuację śledztwa w sprawie tragedii smoleńskiej. Omawiają postawę Rosjan i ich „zgodę” na przeprowadzenie czynności przez polskich prokuratorów przy wraku tupolewa: Jeszcze przed wyjazdem było wiadomo, że polscy specjaliści będą mocno ograniczeni w swoich działaniach. Komunikaty Komitetu Śledczego wskazywały, że „badania” prowadzone będą przez Rosjan, a ich wyniki przekazane do Warszawy. […] w rzeczywistości Polakom uniemożliwiono wykonanie większości zaplanowanych prac.
Już na pierwszym spotkaniu organizacyjnym koledzy usłyszeli, że w hangarze nie wolno będzie niczego przenosić, podnosić, a nawet dotykać. To zburzyło nasz główny plan. Chcieliśmy wszystkie elementy wraku wyciągnąć, obejrzeć element po elemencie i zinwentaryzować. Nie wiem, jak można przeprowadzić sensowne oględziny szczątków samolotu bez ich dotykania – mówi źródło autorów artykułu. – Przed wejściem czyszczą nas ze wszystkiego, łącznie ze starymi komórkami […]. Świadczy to o tym, że Rosjanie za wszelką cenę starają się uniemożliwić prowadzenie rzetelnego śledztwa i ukrywać materiał dowodowy. To nie nowość, ale dziś okazują to już bez żadnego udawania.
Wikło i Pyza relacjonują reporterską podróż do Smoleńska.
[…] spotykamy Aleksandra […]. Mówi, że 10 kwietnia 2010 r. też tu był i prawie widział, jak tupolew się rozbił […]. – Ale pan to widział, czy tak mówili, że zahaczył skrzydłem? – dopytujemy. Odpowiedź już nie jest jednoznaczna. – Może i mówili w telewizji. Dużo osób tu było i wszyscy pobiegli potem tam, gdzie spadł tupolew.
Autorzy opisują, z jakimi reakcjami ze strony Rosjan spotkały się ich działania: \
Ustawiamy kamerę, robimy zdjęcia pasa, budynków wojskowych, „wieży” kontrolnej. W oddali widać ciężarówkę. Po kilku minutach pojazd rusza w naszym kierunku. W kabinie trzech młodych żołnierzy. Jeden wysiada. Tłumaczymy, że jesteśmy dziennikarzami z Polski i przygotowujemy materiał o katastrofie polskiego samolotu. Stanowczo informują, że nie wolno tu przebywać, spoglądają na kamerę, aparat.
Wikło i Pyza pesymistycznie oceniają dalsze działania Rosjan:
Po wizycie naszych śledczych w Smoleńsku można wyciągać tylko przygnębiające wnioski. Jest jasne, że ze strony Rosjan można się spodziewać wyłącznie kolejnych kłód rzucanych śledczym pod nogi. Wraku nie tylko nie zwrócą, lecz nawet nie pozwolą go dotknąć. Takie decyzje zapadają na szczeblu politycznym, bo markujący postępowanie Komitet Śledczy to instytucja bezpośrednio podporządkowana Władimirowi Putinowi.
Dziennikarze szczegółowo odtworzyli także ostatnie pół minuty lotu tupolewa. Z drona doskonale widać, że polski samolot był źle naprowadzany (z lewej strony pasa zamiast na wprost). Pokazujemy także jak bardzo pagórkowaty jest teren przy podejściu do lotniska. Cały film z obszernym komentarzem można zobaczyć w telewizji wPolsce.pl.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 10 września 2018 r., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/411640-pyza-i-wiklo-w-sieci-smolenski-spektakl-putina