Przez ostatnich osiem lat nauczyłem się nie wierzyć w ani jedno słowo płynące od władz Federacji Rosyjskiej ws. katastrofy smoleńskiej. Ale nauczyłem się też, że w tej sprawie warto chwytać się każdej okazji, która da szansę wyrwać jakąkolwiek wiedzę o tym, co stało się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Taka okazja właśnie nadchodzi.
Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zgodził się na przyjazd do Smoleńska polskich prokuratorów wraz z ekspertami i oględziny szczątków polskiego samolotu. Trwają ustalenia dotyczące konkretnego terminu (wg naszych informacji chodzi o czas mierzony w najbliższych tygodniach), składu polskiej delegacji i zakresu czynności, jakie będą prowadzone na miejscu.
Tym samym następuje drobny przełom (albo: przełomik) w postawie rosyjskich śledczych, którzy przez długi czas nie nawet odpowiadali na polskie wnioski o pomoc prawną. Nie jestem naiwny, zdaję sobie sprawę jak może ta nagła otwartość Rosjan wyglądać – wpuszczą gości z Polski na lotnisko, dadzą coś pooglądać, szybko wyproszą, a światu ogłoszą, że Polacy mieli nieskrępowany dostęp do wraku. I na taki scenariusz trzeba być przygotowanym.
Ostatnie doniesienia dotyczące ew. dostępu do wraku to lipcowy komunikat Podkomisji działającej przy MON (która we własnym zakresie wysyłała wnioski do Rosji – nie mają one nic wspólnego z pracami prowadzonymi w Prokuraturze Krajowej). Tyle że treść tego komunikatu mogła wprowadzać w błąd, jeśli chodzi o stanowisko strony rosyjskiej.
Przypomnę, że część członków Podkomisji od dawna deklarowała chęć pojechania do Smoleńska, choćby po to, by na własne oczy zobaczyć, co zostało z wraku TU-154M, zrobić zdjęcia elementów najbardziej interesujących z punktu widzenia prowadzonego badania. Z naszych informacji wynika, że gdy zgłaszali takie propozycje, nie spotykały się one z aprobatą szefa podkomisji. Antoni Macierewicz jest zwolennikiem ostrzejszego kursu wobec Rosji i woli działać w myśl zasady: grajmy o najwyższe stawki, nawet jeśli nasza gra jest skazana na porażkę. Dlatego podkomisja zwróciła się do Rosji o umożliwienie rekonstrukcji wraku (w tym celu podkomisja podobno skłonna była nawet wynająć specjalistyczną firmę do przeprowadzenia tej operacji). To skądinąd słuszny postulat, ale bez szans powodzenia. Nie ma bowiem na czym opierać nadziei, że po ośmiu latach władze FR nagle zmieniłyby zdanie i zgodziłyby się przeprowadzić rekonstrukcję.
Gdy Rosjanie – zgodnie z przewidywaniami – odmówili, podkomisja informując o tym stanowisku, wydała komunikat, który zakończyła tak mocno, jak się dało:
Stanowisko strony rosyjskiej potwierdza diagnozę zawartą w raporcie Rady Europy, porównującą działania Federacji Rosyjskiej do zachowań ZSRR w sprawie ludobójstwa katyńskiego i nazywa je wprost działaniami noszącymi znamiona prowokacji.
Chciałbym być dobrze zrozumiany: nawet jeśli powyższy wniosek można uznać za słuszny, to mam poważne wątpliwości, czy instytucja państwa polskiego powinna w ten sposób odpowiadać na odmowne decyzje władz FR. Zwłaszcza, gdy podkomisja dysponuje całością odpowiedzi nadesłanej z Moskwy do polskiego MSZ, a zasadniczą jej część pomija. A brzmi ona tak (pomijam tradycyjne w korespondencji dyplomatycznej grzecznościowe formułki):
Stronie polskiej zostało przesłane pismo zastępcy kierownika Wydziału Śledczo – Dochodzeniowego Do Szczególnie Ciężkich Przestępstw Przeciwko Osobom i Bezpieczeństwu Publicznemu Głównego Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej I.I. Zipunnikowa nr 201/355051-10 z dnia 16 marca 2018 roku w trybie odpowiedzi na zapytania Prokuratury Krajowej Polski o okazaniu pomocy prawnej z dnia 17 maja 2017 roku oraz 16 stycznia 2018 roku w sprawie karnej PK III 1 Ds.2016.
We wspomnianym piśmie zawarte są informacje dotyczące wszystkich poruszonych w nocie aspektów. Strona Polska została poinformowana o możliwości przybycia przedstawicieli polskich kompetentnych organów do Federacji Rosyjskiej, zaproponowano także uzgodnienie terminu ich przybycia celem uczestnictwa w dodatkowych oględzinach agregatów, podzespołów i elementów konstrukcyjnych Tu-154M, który rozbił się w katastrofie 10 kwietnia 2010 roku. Polskie kompetentne organy zostały także powiadomione o niemożności rekonstrukcji samolotu z odłamków, zebranych na miejscu zdarzenia bez ich naruszenia, zmiany ich wyglądu zewnętrznego i cech szczególnych.
O pogrubionej części tego oświadczenia podkomisja nie informowała. A właśnie efektem tego stanowiska jest planowana wyprawa prokuratorska do Smoleńska.
Część członków podkomisji chciałaby, aby współpraca z prokuraturą wyglądała inaczej niż dotychczas, aby była właśnie współpracą, a nie współzawodnictwem. Woleliby nie ścigać się na osiągnięcia ze śledczymi. Rozumieją, że nawet najbardziej słuszne retoryczne połajanki nie zbliżą do celu. Zdają sobie sprawę, jak słaba jest pozycja, w jakiej państwo polskie na lata ustawił rząd kierowany przez Donalda Tuska, komisja kierowana przez Jerzego Millera i prokuratura kierowana przez Andrzeja Seremeta. Dlatego tym bardziej w pewnych kwestiach potrzeba dziś mądrości, cierpliwości i sprytu zamiast prężenia muskułów, które do prawdy o 10/04 nas nie doprowadzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/405947-jest-zgoda-rosjan-na-ogledziny-wraku-tu-154m