Był swoistego rodzaju zapalnikiem. Wywodzi się z ugrupowania, które w sposób bardzo negatywny przysłużyło się Smoleńskowi. I to zarówno przy wylocie, jak i organizacji obchodów 70- lecia zbrodni katyńskiej. Mam same negatywne wspomnienia, jakie mogę sobie wygenerować o tym człowieku
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Bronisław Komorowski stwierdził dziś po wyjściu z przesłuchania w Prokuraturze Krajowej, że „PiS chce odwrócić uwagę opinii publicznej od blamażu jeśli chodzi o nierozliczenie się z kłamstwa smoleńskiego”. Jak Pan to komentuje?
Stanisław Zagrodzki: Najwygodniej być świadkiem sklerotykiem. On już raz pokazał, że nic nie pamięta i nic nie wie, bo to jest najwygodniejsza metoda, by nie powiedzieć czegoś, co może się stać aktem oskarżenia dla tego człowieka. Ale z całą pewnością nie był idiotą, żeby nie wiedzieć o wielu rzeczach, o których powinien wiedzieć z urzędu. Bronisław Komorowski odpowiada za rozgorzenie olbrzymiego politycznego ognia w ramach sporu wokół Smoleńska. Był swoistego rodzaju zapalnikiem. Wywodzi się z ugrupowania, które w sposób bardzo negatywny przysłużyło się Smoleńskowi. I to zarówno przy wylocie, jak i organizacji obchodów 70- lecia zbrodni katyńskiej. Mam same negatywne wspomnienia, jakie mogę sobie wygenerować o tym człowieku.
Trudno mieć dobre wspomnienia, gdy przypomni się jego rozbawienie na płycie lotniska przy trumnach Państwa bliskich.
To prawda. To on także „sieknął” na mszy 7 dni po katastrofie, że państwo zdało egzamin. Przepraszam bardzo, ale w którym miejscu? W prędkości przejmowania stanowiska? A gdzie to państwo było wtedy i gdzie był ówczesny marszałek Sejmu Komorowski? Czy zajął się kontrolowaniem tego, co wykonuje jego rząd? Za to też nie bierze odpowiedzialności, bo może konstytucja mu na to nie pozwala? To jest obraza dla normalnego myślenia. To jest człowiek, który zbudował swoje emploi na elementarnych kłamstwach i odrzucaniu od siebie odpowiedzialności. Już go dawno nie powinno być w polityce. Sprawa Smoleńska jest mocno niewygodna dla ekipy ówcześnie rządzącej. To, co się działo w MON po katastrofie - przynajmniej u mnie - zapala czerwone światło. Pytam, gdzie są dokumenty ze spotkania, które odbyło się 10 kwietnia 2010 roku w MON ok. godz. 18.00.
O jakim spotkaniu Pan mówi?
O spotkaniu zespołu rozpatrującego rzekomo sprawę przetargu na samoloty. Forsowano embraery, które absolutnie się do tego nie nadawały. Wielokrotnie kombinowało, jak je przekazać do 36 spec pułku. Ktokolwiek przyjrzałby się temu przetargowi, włos stanąłby mu na głowie. A to, że ktoś o 18.00 spotyka się w dniu katastrofy w tej sprawie jest co najmniej dziwne. Gdzie są stenogramy z tego spotkania? To są informacje, które prasa podawała w 2010 roku i 2011, tylko nikt nie zwrócił na to uwagi, że w tle kręci się interes związany z dostawami dla MON. Komorowski ewidentnie odpowiada za to, co się stało, ponieważ swego czasu był ministrem obrony. W 2008 roku zmieniono system finansowania lotnictwa. Gen. Błasik nagle stracił podstawowe narzędzie do tego, żeby móc utrzymać to lotnictwo w jako takiej formie. Co miał zrobić, jak nie miał finansowego poparcia dla swoich decyzji? Nic. I uważam, że za to również Bronisław Komorowski jest odpowiedzialny jako marszałek Sejmu, bo o tym powinien wiedzieć. Nawet ,gdy udaje, że nie wie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/389989-trzy-pytania-do-stanislawa-zagrodzkiego-komorowski-odpowiada-za-rozgorzenie-politycznego-ognia-w-ramach-sporu-wokol-smolenska