W „Newsweeku” niespodzianka. Oto można tam znaleźć wywiad z Maciejem Laskiem – byłym szefem komisji badającej Smoleńsk. Wywiad leadowany przez redakcję dialogiem:
Gdyby mógł pan jak w „Milionerach”, w ramach telefonu do przyjaciela, zadać jedno pytanie o Smoleńsk, to jak ono by brzmiało? – Mimo wszystko zapytałbym o rozmowę telefoniczną Lecha Kaczyńskiego z bratem – mówi Maciej Lasek, przewodniczący podkomisji lotniczej badającej katastrofę smoleńską.
Czytelnik, który ograniczy lekturę wywiadu do tytułu („Osiem lat ze Smoleńskiem”) i tego leadu, a choćby nawet przeczyta paręnaście pierwszych akapitów długiego tekstu, uzna za oczywiste, iż Lasek potwierdza w nim czy wręcz lansuje starą tezę radykalniejszej części „obozu antysmoleńskiego”: że mianowicie w tej rozmowie braci znajduje się sekret całej katastrofy, bo na pewno Lech radził się Jarosława, co robić, skoro są trudności z lądowaniem, a Jarosław na pewno kazał mu lądować, i potem prezydent wywarł nacisk na pilotów. No i dlatego stało się to, co się stało.
Tylko że to nieprawda. Bo cały dotyczące tego passus wywiadu brzmi tak:
Co ze słynną rozmową braci Kaczyńskich?
Ona odbyła się w czasie, gdy dyrektor Mariusz Kazana z MSZ (który dostał od pilotów informację, że jest mgła, wraz z prośbą, żeby zastanowić się, co robić dalej – PS) wszedł do kokpitu, żeby dowiedzieć się od pilotów o warunkach na lotnisku. Zanim wyszedł, rozmowa braci już się skończyła. Podczas rozmowy z bratem prezydent nie miał więc pełnej informacji o warunkach.
Czyli ci, którzy mówią, że ta rozmowa powiedziałaby nam całą prawdę, z założenia się mylą?
Tak uważam. Gdyby jeszcze coś się nagrało, że „macie wylądować, bo taka jest decyzja prezydenta”, to byłby jakiś dowód.
Powtórzmy – prezydent rozmawia z Jarosławem Kaczyńskim w momencie, kiedy Kazana jest w kabinie?
I kończy, zanim Kazana wyszedł. Ja to często na spotkaniach klubów obywatelskich (opozycyjnych – PS) powtarzam, bo ludzie o to pytają.
I są zawiedzeni?
Są zawiedzeni. Bo mity są po obu stronach. Ja niczego nie jestem w stanie na sto procent wykluczyć. Dyrektor Kazana został poproszony do kabiny pilotów przez szefową pokładu, której załoga wcześniej przekazała informację, że w Smoleńsku jest kiepska pogoda i że może być problem z lądowaniem. Nie wie wszystkiego, bo jej wszystkiego nie mówią. Wchodzi Kazana, żeby się dowiedzieć szczegółów, i wtedy dostaje pełną informację. Oczywiście nie można wykluczyć, że idąc do kabiny pilotów zajrzał do salonki prezydenta, ale na pewno nie miał wtedy pełnej informacji od załogi o warunkach, lotniskach zapasowych i możliwym czasie oczekiwania na poprawę pogody nad Smoleńskiem.
Gdyby mógł pan jak w „Milionerach”, w ramach telefonu do przyjaciela, zadać jedno pytanie o Smoleńsk, to jak ono by brzmiało?
Mimo wszystko zapytałbym o rozmowę telefoniczną Lecha Kaczyńskiego z bratem.
Zaprzecza pan sobie.
Nie. Bo wtedy miałbym stuprocentową pewność. Teraz mam tylko wiarygodną hipotezę.
Wszystko to razem znaczy, oczywiście, że zdaniem Laska nic nie wskazuje na naciski na pilotów. A już żeby Lech Kaczyński radził się brata, czy lądować - to już jest w ogóle niemożliwe. Bo wtedy, kiedy z nim rozmawiał, nie wiedział jeszcze, że są trudności z lądowaniem.
Tę opinię Laska redakcja „Newsweeka”, poprzez wyjęcie z kontekstu fragmenciku, przerobiła w leadzie na coś wręcz przeciwnego, ale nie o to mi idzie. To w obecnej polskiej prasie jest proceder nierzadki.
Chodzi mi o Macieja Laska. Dobrze że teraz powiedział to, co powiedział. Pytanie brzmi: czemu dopiero teraz? Po wszystkich latach, w trakcie których mit rozmowy braci, jako rzekomo mającej związek z przebiegiem wypadków nad Siewiernym, trwał, rozwijał się i kształtował opinię części społeczeństwa na temat tego, co stało się w Smoleńsku…
Można by tutaj rozpocząć długie wywody, dlaczego Maciej Lasek dotąd milczał, a teraz powiedział, co powiedział. Ale może wystarczy przytoczyć komentarz kogoś, kto postawił następującą hipotezę: „Może po prostu ci, co robili dotąd wywiady z Laskiem, taką odpowiedzią nie byli zainteresowani, więc pewnych pytań nie zadawali, zaś ci którzy chcieli by usłyszeć taką wypowiedź, akurat z Laskiem wywiadów nie przeprowadzali?”
Obawiam się, że to może być prawda. I to chyba najsmutniejsza dla polskich mediów konstatacja, jaką można sobie wyobrazić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/388700-smolensk-slynna-rozmowa-braci-bez-znaczenia-nieoczekiwane-slowa-macieja-laska-i-co-z-nich-wynika-dla-polskich-mediow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.