Jeśli jest za co chwalić podkomisję smoleńską, to ją chwalimy. Tak było, gdy dowiedzieliśmy się, że podjęto współpracę z ekspertami z NIAR, instytutu, z którego inżynierowie skanowali niedawno w Mińsku Mazowieckim tupolewa nr 102. Podobnie jest z Prokuraturą Krajową, gdy mieliśmy wątpliwości do jej działań, wyrażaliśmy to głośno na naszych łamach. Teraz, gdy angażuje ona do współpracy ekspertów ze Stanów Zjednoczonych i Węgier, uznajemy to otwarcie za krok w dobrym kierunku.
Ostatnia fala ataków na prokuraturę i jej ekspertów, szczególnie w wykonaniu mediów bardzo wspierających podkomisję i jej przewodniczącego Antoniego Macierewicza budzi niesmak. Zestaw ekspertów prokuratury, których wraz z Markiem Pyzą przedstawiliśmy na portalu wPolityce.pl budzi respekt i nie zawahałbym się użycia tych słów po raz kolejny, nawet jeśli nie podoba się to Gazecie Polskiej. To fachowcy z wielu dziedzin, tak buduje się interdyscyplinarny zespół, który ma wydać CAŁOŚCIOWĄ opinię na temat przyczyn katastrofy 10/04.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Elitarny zespół ekspertów ds. katastrof lotniczych w Prokuraturze Krajowej. SPRAWDŹ NAZWISKA
Rozmawialiśmy z tymi ludźmi, wiemy jakie mają podejście do badania katastrofy. Zapytaliśmy ich, czy nie obawiali się angażować w sprawę, która w Polsce obarczona jest tak dużym ciężarem politycznym. Doświadczony były wysoki oficer FBI Richard A. Marquise powiedział nam:
Być może politycy rozumują w takich kategoriach, co będzie, jeśli się okaże coś nie po naszej myśli. My myślimy odwrotnie. Gdy zaczynasz badać trudny przypadek, nie myśl na starcie, dokąd cię to zaprowadzi. Nie zajmuj się polityką, niech do ciebie dotrze, że twoja praca, twoje badania mają sprawić, by latanie było bezpieczniejsze. A jeśli w trakcie wyjaśnień okaże się, że ktoś zawinił i spowodował tę katastrofę, to należy go wsadzić do więzienia. Ale to ma być efektem pracy, a nie celem. Celem jest znalezienie prawdy.
Nie pracują pod tezę, nie zakładają niczego. Już teraz deklarują, że efekty swojej pracy opublikują i chętnie zmierzą się z merytoryczną krytyką.Czyż nie o to chodziło, by zebrać zespół, z którego opinią nie będą mogli dyskutować „specjaliści”, których przez osiem lat namnożyło się wokół sprawy smoleńskiej?
Współpraca podkomisji MON i Prokuratury Krajowej przebiega różnie, zazwyczaj gorzej niż lepiej. Jednak ta praca, z jednej i z drugiej strony jakoś idzie do przodu. Próba chorego współzawodnictwa jest żałosna. Po co to się dzieje? Pod płaszczykiem troski o dobro śledztwa - a jakże - walniemy ekspertów prokuratury (np. nazywając ich w zaprzyjaźnionych mediach „tzw. ekspertami”), wtedy ludzie pomyślą, że tylko my - podkomisja, działamy słusznie. Dziecinada, ale nie tylko. To niebezpieczne czerpanie z metod, które kojarzą się jednoznacznie z czasami słusznie minionymi. Szkoda, że ten nieprzyjemny zapach rozchodzi się po całej podkomisji, co jest niesprawiedliwe, bo jest w niej wiele osób, które rzetelnie wykonują swoją pracę.
A już kompletnym odlotem jest sugerowanie, że angażowanie „kontrowersyjnych” ekspertów przez prokuraturę ma pośrednio zdezawuować ustalenia podkomisji. Sorry, ale tej ekwilibrystyki już nie da się znieść.
Często rozmawiam z przedstawicielami rodzin ofiar 10/04. Mają tej przepychanki serdecznie dosyć. Na razie mówią to jeszcze po cichu, ale jeśli nic się nie zmieni, będzie głośniej. Czy naprawdę o to wam chodzi? A im bliżej 10 kwietnia, tym częściej będę słyszał, że „uaktywniła się rosyjska agentura, która za wszelką cenę chce mieć wpływ na śledztwo, a już na pewno na przekaz o jego wynikach”. Wystarczy tej ciuciubabki, proszę powiedzieć jasno, kto jest ruskim agentem, albo zająć się rzetelną pracą. Albo czymkolwiek. Nieprzeszkadzanie to też forma pomocy.
CZYTAJ TAKŻE: Lobotomia smoleńska Antoniego Macierewicza czyli biegi na przełaj przez media
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/386936-dosyc-tej-ciuciubabki-ws-1004-powiedzcie-jasno-kto-jest-ruskim-agentem-albo-zajmijcie-sie-rzetelna-praca