„Upada teza o zamachu”- grzmi dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”. Podpierając się anonimowymi rozmówcami redakcja z Czerskiej próbuje dowieść, że od maja 2017 gotowa jest opinia biegłych sporządzona dla prokuratury, która rzekomo ma dowodzić, że sprawcami tragedii smoleńskiej jest załoga tupolewa i gen. Błasik.
Załoga tupolewa świadomie złamała przepisy bezpieczeństwa w Smoleńsku, a gen. Błasik jest współwinny tragedii. Takie mają być konkluzje opinii biegłych sporządzanej dla prokuratury- dowiadujemy się nieoficjalnie
— ogłasza zwycięsko „Wyborcza”.
Gazeta twierdzi, że zespół biegłych na czele z płk. pil. dr. inż. Antoninom Milkiewiczem na paru tysiącach stron precyzyjnie opisuje, jak doszło do katastrofy i kto ponosi za nią winę. Opinia ma rzekomo obalać ustalenia podkomisji smoleńskiej.
Nasi rozmówcy, którzy znają tę opinię twierdzą, że wnioski są jednoznacznie: do tragedii 10 kwietnia 2010 r. doszło, bo w gęstej mgle samolot leciał za nisko, za szybko się zniżał, a załoga nie przestrzegała podstawowych zasad bezpieczeństwa. Dlatego na wysokości 7 metrów maszyna zahaczyła lewym skrzydłem o drzewo, obróciła się kołami do góry i uderzyła w ziemię
—czytamy w „Wyborczej”.
Te zdania nie dziwią, są powieleniem raportów MAK-Millera, na które „Wyborcza” w ciągu ostatnich lat tak chętnie i bezkrytycznie się powoływała. Sama zresztą stwierdza to w tym tekście, że te ustalenia są zbieżne. Według Czerskiej biegli nie znaleźli także żadnych dowodów na wybuch, a zatem i na zamach. A stąd prosta droga to zrzucenia całej winy na nieżyjących pilotów i dowódcę Sił Powietrznych, którego – jak dowiedziono- w kokpicie nie było. Nie przeszkadza to „Wyborczej”, która snuje dalej swoje wizje, oparte na wiedzy „naszych rozmówców”, którzy jej te rewelacje przekazali.
Biegli uznali dobór załogi do lotu za zły, a szkolenie w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który latał wtedy z najważniejszymi osobami w państwie, za niewłaściwe. (…) Z naszych informacji wynika, że biegli w raporcie dla prokuratury ocenili, że załoga tupolewa złamała w Smoleńsku procedury bezpieczeństwa i np. zeszła poniżej 120 m, czyli tzw. wysokości decyzji
—pisze „GW”.
Obecność generała w kokpicie tuż przed tragedią nie jest dla biegłych kwestią sporną
—dodaje gazeta.
Cytując anonimowych rozmówców, „którzy znają te opinię” „Wyborcza” twierdzi, że obecność gen. Błasika w kokpicie „miała wpływ na załogę i podejmowane przez nią decyzje”.
„Wyborcza” sugeruje, że wspomniana opinia biegłych jest skrzętnie ukrywana, bo jest niewygodna dla PiS. No cóż, lata pokazały, że „prawdy o Smoleńsku”, które redakcja z Czerskiej wypisywała od 2010 roku poniosły kompletne fiasko. Komisja Millera zupełnie się skompromitowała, czego dowodzą stenogramy z jej posiedzeń. Na ostatnim z nich sam jej przewodniczący przyznał, że prace komisja mogłaby zacząć od początku, bo nie mają żadnych pewnych ustaleń. O co więc chodzi? Zbliża się 8 rocznica katastrofy smoleńskiej i dzień ogłoszenia przez podkomisję smoleńską swojego raportu. Trwają też prace amerykańskiego zespołu, który w Mińsku Mazowieckim skanuje bliźniaczy tupolew. Te prace trzeba więc za wszelką cenę zdyskredytować. „Wyborcza” jak zwykle robi to w żałosny sposób.
pc/ „Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/381791-wyborcza-jak-mak-winni-1004-sa-piloci-i-gen-blasik-gazeta-zarzuca-prokuraturze-ze-ukrywa-prawdziwa-opinie-bieglych-na-ten-temat