Czyż nie od tego są ludzie, by przywracać nam wiarę w ludzkość? On był właśnie kimś takim. Szlachetność, wnikliwość, wytrwałość i dobro było w tym niezwykłym człowieku. W moich oczach pan Antoni był nie tylko wspaniałym reżyserem, ale nade wszystko wspaniałym człowiekiem. Praca z panem Antonim na planie zawsze przebiegała bezkonfliktowo
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Aldona Struzik, aktorka grająca rolę Ewy Błasik w filmie „Smoleńsk” Antoniego Krauzego.
wPolityce.pl: Wieść o śmierci Antoniego Krauzego była zapewne dla Pani wielkim ciosem. Jak go Pani zapamiętała?
Aldona Struzik: Skurat graliśmy wczoraj premierę „Francuskiej niespodzianki” w reżyserii Cezarego Morawskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Kiedy wróciłam do domu zadzwoniła moja mama i powiedziała, żebym włączyła telewizor. Nagle wszystko przestało być ważne kwiaty, brawa, spektakl, najważniejszy był pan Antoni. Miałam ogromne szczęście mieć zaszczyt go poznać. Ostatnimi dniami byłam blisko z nim myślami, bo czułam, że coś się dzieje. Wiedziałam od pani Ewy Dałkowskiej, że bardzo choruje. Nie spodziewałam się jednak, że właśnie teraz odejdzie. Zapamiętam go jako człowieka o niezwykłej pokorze, skromności i ogromnym sercu. Był dla mnie osobą, która roztaczała wokół siebie aurę ciepła. Czuło się serdeczność, która od niego biła, był bowiem zawsze otwarty na drugiego człowieka. Stając koło pana Antoniego i patrząc w jego głębokie, piękne i wzruszające oczy chciało się żyć. Nie mogę sobie wyobrazić tego, że on niczego dalej nie zrobi, bo po naszym filmie wydawało mi się, że czekają nas jednak jeszcze jakieś wspólne momenty i spotkania. Okazało się, że już tak się nie stanie.
Praca na planie „Smoleńska” była pierwszym Pani spotkaniem z tym twórcą?
Tak, to było nasze pierwsze spotkanie. Kiedy przyjechałam na zdjęcia próbne uśmiechnęliśmy się do siebie i od razu tę rolę dostałam. Pan Antoni był dla mnie już w pierwszej minucie najcudowniejszym, bliskim człowiekiem, mimo tego, że wcześniej się nie znaliśmy. Był osobą o przeogromnej wrażliwości, zawsze czeka się na takich ludzi na swojej drodze. Czyż nie od tego są ludzie, by przywracać nam wiarę w ludzkość? On był właśnie kimś takim. Szlachetność, wnikliwość, wytrwałość i dobro było w tym niezwykłym człowieku. W moich oczach pan Antoni był nie tylko wspaniałym reżyserem, ale nade wszystko wspaniałym człowiekiem. Praca z panem Antonim na planie zawsze przebiegała bezkonfliktowo.
Był wymagającym reżyserem, czy pozwalał aktorom na większą swobodę w budowaniu granych przez siebie postaci?
Pozwalał aktorowi pokazać to, co czuje i myśli, porozumiewaliśmy się bez słów. Pan Antoni miał w sobie tę niezwykła energię, którą posiada niewielu reżyserów. Po zakończonej scenie wystarczyło jego spojrzenie i ja już wiedziałam, że jest zadowolony i nic nie musi mówić. Pytałam: „No i co panie Antoni?”. A on odpowiadał: „Antoni, Antoni…”. „Dobrze, Antoni, to jak”. „Idealnie”- mówił. Nie miał prawie żadnych uwag. Wspaniale się z nim pracowało.
Pomimo tego, że film był aż tak bardzo atakowany i spotykaliście się z ostracyzmem ze strony środowiska?
Tak. Film by atakowany, nawet nie wiem czemu nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć go w telewizji, nie rozumiem tego. Wydaje mi się, że to jest ważny głos i mimo ataków jestem szczęśliwa, że miałam okazję w tym tytule wystąpić. Będę to pamiętała do końca swoich dni. Bardzo żałuję, że Antoniego nie spotkam już na planie.
To dla Pani jeden z tych reżyserów z najwyższej półki, którzy przez lata byli niedoceniani?
Tak uważam. Ostatnio telewizja pokazywała „Czarny czwartek”, którego wcześniej nie widziałam. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego filmu, odwagi i talentu Antoniego i natychmiast do niego zadzwoniłam, by mu o tym powiedzieć. Niezwykle się ucieszył. Dzisiaj jest niezwykle smutny dzień, bo nadejście momentu, kiedy ktoś odchodzi, jest zawsze zaskakujące. Mam nadzieje, że się kiedyś spotkamy. Przecież nawet ostatnia scena w „Smoleńsku”, kiedy z jednej strony żołnierze, z drugiej ludzie, którzy zginęli się witają jest dla mnie kluczową i symboliczną w tym filmie. Myślę, że pan Antoni teraz się tam z nimi wita.
Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/381629-nasz-wywiad-aldona-struzik-stajac-kolo-pana-antoniego-i-patrzac-w-jego-glebokie-piekne-i-wzruszajace-oczy-chcialo-sie-zyc