Dr prawa Brejza kpi z prokuratury oraz doszukuje się marnotrawienia publicznych pieniędzy na badanie okoliczności katastrofy smoleńskiej. Historyk Schetyna oburza się na stawianie pomnika ofiar 10/04 na pl. Piłsudskiego: „To mnie obraża jako Polaka, bo to jest jednak miejsce, które jest częścią polskiej historii”. Przystawmy obu panom lustro i przypomnijmy trochę faktów.
Odświeżyłem sobie listę funkcji pełnionych przez Schetynę w ostatniej dekadzie. To jednak wstyd dla Polski. Bo przecież po katastrofie, w lipcu 2010 r. na ponad rok został drugą osobą w państwie, a przez miesiąc nawet pierwszą, tymczasowo wykonując obowiązki prezydenta. Gdy doszło do katastrofy, był szefem parlamentarnego klubu PO. Później (od listopada 2011 r.) był szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, a jeszcze później (od 2014 r.) przez ponad rok – ministrem spraw zagranicznych.
Gdzie wówczas był ze swoją polską godnością, która teraz czuje się obrażana? Gdzie ślady jego zabiegów o rzetelne śledztwo i o upamiętnienie ofiar, w tym przyjaciół z partii? Gdzie napomnienia dla partyjnej funkcjonariuszki z warszawskiego ratusza z całych sił walczącej z pomnikami?
Dziś, gdy lider PO wygaduje takie rzeczy, można tylko odetchnąć, że mamy do czynienia jedynie z paroksyzmami „losera”, człowieka ciągnącego swoją partię na dno i sięgającego po rozkręcające emocje chwyty. Kiedyś one działały, dziś wywołują tylko politowanie.
Jeden z aktywniejszych obecnie żołnierzy Schetyny, dr prawa Krzysztof Brejza zatroskał się natomiast o losy śledztw smoleńskich i postępowanie prowadzone przez podkomisję przy MON. Odpowiedź na złożoną przez niego interpelację najwyraźniej nie była dla niego satysfakcjonująca. Poseł PO oczywiście doskonale rozumie, co prokuratura robi ws. narodowej tragedii i na czym polega jej sprzątanie po ekipie Platformy. Tylko udaje mniej rozgarniętego.**
Parlamentarzysta napisał na Twitterze:
Niesłychane. Niewiarygodne. Niepojęte. Odpowiedź prok. Pasionka na int. ws. podkomisji smoleńskiej➡️ jej „przełomowych” ustaleń nt. Eksplozji: 1) nie ma ŻADNYCH wyników badań lab. 2) podkomisja nie przekazywała do tej pory prokuraturze ŻADNYCH „ustaleń” dot. katastrofy
Oto odpowiedź prokuratora Pasionka na cztery z pięciu pytań posła:
Ad.1 Czy wpłynęły już wyniki badań z DSTL? Jeśli tak, to jaki jest ich rezultat?
Ad.2 Czy wyniki przekazane zostały Podkomisji MON badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej? Czy zapoznał się z nimi ekspert Podkomisji p. Frank Taylor, który dziś ogłosił, iż w samolocie TU-154 (a konkretnie w skrzydle i jego slocie) doszło do eksplozji materiałów wybuchowych?
Ad.3 Czy próbki badane były w laboratoriach we Włoszech i w Hiszpanii? Jeśli tak, jakie są wyniki tych badań? Czy zapoznał się z nimi p. Frank Taylor?
Ad.5 Jaki był koszt wspomnianych badań we wszystkich laboratoriach zagranicznych i dlaczego nie przeprowadzone one zostały w laboratoriach w naszym kraju?
Badania fizykochemiczne prowadzone są w laboratoriach w Anglii, Irlandii Północnej i Włoszech. Do tej pory nie uzyskano wyników z żadnego laboratorium, a więc eksperci Podkomisji, w tym Pan Frank Taylor nie mogli się z nimi zapoznać. Co za tym idzie nie będą znane całościowe koszty badań, do czasu ich opracowania i nadesłania wyników.
W Polsce nie ma laboratoriów wykonujących badania fizykochemiczne, o takim doświadczeniu i renomie, jak wskazane powyżej. W toku śledztwa prokuratorzy, część pełnomocników pokrzywdzonych i eksperci, zakwestionowali metodologię badań fizykochemicznych, które zostały przeprowadzone w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji, w odniesieniu do części śladów i próbek zabezpieczonych na miejscu katastrofy. Istotny jest również fakt, iż ilość wytypowanych do badań próbek i śladów, uzasadniała konieczność nawiązania współpracy z kilkoma ośrodkami badawczymi.
O tym, że CLKP schrzaniło sprawę, pisałem wielokrotnie. Nie była to opinia moja, ale wybitnych naukowców, profesorów chemii, specjalizujących się w analizach spektrometrii masowej. Co więcej – gdy z Marcinem Wikłą byliśmy w rzymskim laboratorium, które podjęło się współpracy z polską prokuraturą, usłyszeliśmy mniej więcej to samo. Włosi byli zszokowani sposobem prowadzenia badań w polskim śledztwie i kompletnie bezpodstawnymi wnioskami, jakie wyciągnęli „eksperci” z policyjnego laboratorium w Warszawie.
Brejza powinien się cieszyć, że teraz ktoś te błędy – sankcjonowane przez jego partię – próbuje naprawić i że udało się namówić do pomocy najlepsze europejskie ośrodki. Badania są prowadzone „po kosztach”, Polska płaci tylko za odczynniki do analiz. Cała robotę Włosi, Anglicy i Irlandczycy z Północy wykonują za darmo – nie obciążają nas kosztami roboczogodzin. Dla nich jest to bowiem również wyzwanie naukowe, możliwość uczestniczenia w prekursorskim projekcie i to takiej rangi – mającym na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci głowy polskiego państwa.
Obszernie na ten temat pisaliśmy w reportażu z włoskiego laboratorium. Jego omówienie TUTAJ.
A tu znajdą krótki materiał filmowy z wizyty w Rzymie.
Dla posła Brejzy mam dobrą wiadomość – jego cierpliwość nie będzie wystawiona na zbyt ciężką próbę. Już w najbliższych tygodniach zaczną spływać do Polski pierwsze wyniki analiz z zagranicznych ośrodków. Trudno przewidzieć, jakie będą. Ale doktor z Platformy musi zakładać, że być może pozytywne, więc trzeba przygotować się na najgorsze: przekonać opinię publiczną, że najlepsze europejskie laboratoria, które pomagają w rozwiązywaniu najbardziej skomplikowanych śledztw, de facto nie znają się na robocie. Powodzenia!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/381098-oburzenie-doktora-brejzy-i-paroksyzmy-losera-schetyny-gdzie-byli-gdy-w-czasie-ich-rzadow-drwiono-z-prawa-i-walczono-z-pomnikami