Ciekaw jestem, czy ktoś w Polsce łudzi się jeszcze, że Rosjanie kiedykolwiek zwrócą nam wrak Tupolewa-154, najważniejszy dowód dla zbadania przyczyn tragedii smoleńskiej? Oczywiście, niezależnie od postawy Rosji, obowiązkiem polskich władz jest systematyczne przypominanie, że wrak należy do nas oraz stanowcze domaganie się jego zwrotu. Nie mogą więc dziwić słowa obecnego szefa spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, który podczas spotkania w Warszawie z ambasadorem Rosji jasno sformułował nasze żądanie: „Polska nie widzi podstaw do dalszego przetrzymywania przez stronę rosyjską wraku samolotu rządowego, który rozbił się pod Smoleńskiem i oczekuje jego zwrotu do Polski”.
Biorąc pod uwagę dotychczasowy fundamentalny argument, którym szermowała Rosja, odmawiając zwrotu wraku, ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie Siergiej Andriejew, zaskoczył świeżością i oryginalnością swojej odpowiedzi. Jeśli wierzyć agencji Ria Novosti, Andriejew odpowiedział:
Nie możecie dostać wraku, póki nie ukończycie własnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Taka odpowiedź ma posmak absurdu i praktycznie przesądza niemożność przekazania przez Rosjan wraku w Polsce.
Ten wymóg da się bowiem porównać do takiej oto sytuacji. W niejasnych okolicznościach w jednych z zaułków moskiewskich nad ranem znaleziono martwe ciało polskiego obywatela, którego wieczorem widziano podczas spektaklu w Operze moskiewskiej, a później w pobliskiej restauracji w towarzystwie Rosjan i Polaków, siedzących przy wspólnym stoliku. Polscy prokuratorzy przyjeżdżają do Moskwy, oglądają ciało zmarłego Polaka, rozmawiają z kilkoma świadkami, a po powrocie rozpoczynają śledztwo w Polsce, oczekując na wyniki śledztwa robionego przez policję (milicję) i prokuraturę rosyjską. Po ogłoszeniu wyników tamtejszego śledztwa, wskazującego na śmierć w wyniku zawału, polska strona prosi o przekazanie ciała, jako podstawowego elementu własnego śledztwa. Rosjanie odpowiadają jak ambasador Andriejew:
Przekażemy wam ciało dopiero jak zakończycie własne śledztwo.
W praktyce znaczy to, że ciało Polaka nigdy nie wróci do Polski. Wszak warunkiem zakończenia polskiego śledztwa jest przeprowadzenie sekcji zwłok. Bez ciała zmarłego jest to niewykonalne. Warunek Rosji jest więc klasyczną kwadraturą koła.
Przez wszystkie poprzednie lata koronnym argumentem, używanym jako przeciwwskazanie dla ewentualnego zwrócenia nam wraku, był fakt nie ukończenia śledztwa przez prokuraturę rosyjską. Często też strona rosyjska wyrażała zdziwienie, po co wrak ściągać do Polski, jeżeli jest on cały czas dostępny dla polskich prokuratorów w Smoleńsku. Jak dobrze wiemy, jest dostępny, ale zakresie wyznaczonym przez Rosjan. Pod pilnym okiem służb rosyjskich, w prowizorycznym hangarze w postaci namiotu z brezentu. Bez możliwości badań części i szczątków samolotu w warunkach laboratoryjnych, gdzie można przeprowadzać eksperymenty i doświadczenia.
Teraz pojawiło się nowe uzasadnienie Rosjan. Sprawa naszych żądań odzyskania wraku ma długą i bogatą historię. W jednym z jej etapów, było to w 2014 roku, kiedy PiS po raz kolejny w Sejmie domagał się zwrotu wraku, ówczesny premier Donald Tusk ostro się temu przeciwstawił, twierdząc, że żądanie zwrotu wraku jest działaniem na szkodę Polski.
Nie ulega wątpliwości, że nie dostaniemy wraku, dopóki w Rosji rządzić będzie „car” Putin lub jego namiestnicy. Mamy prawo doszukiwać się wielu działań Rosji i złych intencji wymierzonych przeciwko Polsce, które zbudowane są blokowaniu zwrócenia nam wraku.
Nie wolno nam jednak zapomnieć, że to Donald Tusk swoją decyzją o oddaniu śledztwa w ręce demona zła, jakim jest Putin, stworzył idealne narzędzie dla Rosji, które będzie jeszcze długo wykorzystywane do najróżniejszych posunięć na szkodę Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/380953-wrak-samolotu-spod-smolenska-w-rosyjskich-sidlach-kwadratury-kola