Dużo mówimy w ostatnich dniach o szkalowaniu Polski. Nikt chyba nie spodziewał się, że atak na nasz kraj ze strony polityków i mediów izraelskich będzie tak silny – i to przy braku jakiegokolwiek uzasadnienia. Polski rząd odpowiada natychmiast, bez fałszywej politycznej poprawności, bo widzi z jakim zagrożeniem mamy do czynienia.
Reaguje lepiej, gorzej, ale wie, że właśnie rozpoczyna jedną z najtrudniejszych w ostatnich latach batalii w polityce międzynarodowej. Przeciwko bardzo silnemu przeciwnikowi, który wytacza absurdalnie ciężkie działa – oskarżanie Polaków o udział w Holokauście jest bowiem kpiną z historycznego elementarza.
Dlaczego zaczynam od nawiązania do niezdrowego wzmożenia w Tel Awiwie? Bo nagonka na Polskę zbiegła się w czasie z publikacją tygodnika „Sieci” na temat końcówki prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego zwanej powszechnie komisją Millera.
Tak, Pyzie wszystko kojarzy się ze Smoleńskiem… A wiecie dlaczego tym razem?
Bo blisko osiem lat temu też mieliśmy do czynienia z atakiem na państwo polskie. Abstrahując od tego, czy atak był również fizyczny na najwyższych przedstawicieli naszego państwa – czyli zamachu. To był atak w wykonaniu najlepszych specjalistów od postsowieckiej propagandy – na dobre imię naszego kraju, dobre imię najwyższych polskich dowódców, historycznie dobre imię polskich lotników. I atak na prawdę.
Jak wówczas zachowały się polskie władze? Najpierw podkuliły ogon i zestrachane nie ośmieliły się skorzystać z pomocy świata cywilizowanego oraz zgodziły się na wszystkie warunki stawiane przez system kierowany przez pułkownika KGB. Później zaś powołały specjalną komisję, która nigdy nie miała na celu obrony państwa i prawdy.
Odkryte kulisy ostatnich godzin działalności „Millerowców” nie pozostawiają co do tego żadnych złudzeń. Odsyłam do nowego numeru tygodnika „Sieci” (artykuł jest bardzo obszerny, ma osiem stron, omawiane są w nim liczne dokumenty, co wymaga uważnego zapoznania się, nie sposób wszystko przekazać w krótkim komentarzu internetowym)
i do zapisu rozmów wyemitowanych w telewizji wPolsce.pl.
Gdyby nie fakt, że rzecz dotyczy tragicznej śmierci państwowej elity, pisałbym dziś o cyrku. Chwilami słucha się tego wszystkiego jak kabaretowego skeczu. Sam Jerzy Miller jest jak dziecko we mgle, kompletnie nieprzygotowany do wyjaśniania czegokolwiek. A gdy udaje mu się wyciągnąć z podwładnych jakiś konkret i rozjaśnić mroki swojej ignorancji, okazuje się, że fakty zupełnie mu nie przeszkadzają. Bo w raporcie liczą się nie one, lecz „wydźwięk” (© Jerzy Miller) i „nieburzenie pewnej logiki tezy” (© Jerzy Miller).
Komisja Millera nie tylko nie protestowała przeciw kłamliwym oskarżeniom ze strony Rosjan, nie tylko milcząco akceptowała wszystkie policzki, jakie jej specjaliści otrzymali na miejscu katastrofy (o tym za tydzień), ale do rosyjskiej propagandy dołożyła własną, potężną cegłę. Jako ważna instytucja polskiego państwa – najważniejsza na pewnym dziejowym etapie.
To grzech niewybaczalny. Mam nadzieję, że również przez prokuraturę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/378924-klamstwa-o-smolensku-jak-klamstwa-o-holokauscie-znajdz-podobienstwa