Cały artykuł jest szokujący, bo obnaża fakt, że z góry założono pewną narrację, którą starano się udowodnić za wszelką cenę, bez względu na to jak. Mamy tutaj wszystko ujęte w pigułce. Widać, że tę narrację narzucił jeszcze MAK w Moskwie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl por. rez. Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 roku lądował przed Tu-154M w Smoleńsku.
wPolityce.pl: Tygodnik „Sieci” opublikował zapis nagrania z ostatniego posiedzenia komisji Millera. Jak odebrał Pan fakt, że jej członkowie sami tworzyli pewne fakty, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w dowodach?
Artur Wosztyl: Cały artykuł jest szokujący, bo obnaża fakt, że z góry założono pewną narrację, którą starano się udowodnić za wszelką cenę, bez względu na to jak. Mamy tutaj wszystko ujęte w pigułce. Widać, że tę narrację narzucił jeszcze MAK w Moskwie. Wróćmy tutaj np. do pana Kędzierskiego, który rozpoznał w maju 2010 roku głos gen. Błasika. Abstrahując od tego, czy on to mówił do siebie, czy powiedział to na forum, to już na początku maja głos gen. Błasika był rzekomo rozpoznany. I to jeszcze na długo przed ekspertyzą CLKP, która potwierdza, podobnie jak inne ekspertyzy, że tego głosu nie można rozpoznać. Później sam Kędzierski w Warszawie na przesłuchaniu w prokuraturze mówi, że nie rozpoznaje głosu gen. Błasika.
Komisja Millera przyjęła jednak inne założenie. Generał Błasik to fundament kłamstwa, na którym budują misternie cały swój raport. Jak rozumie Pan tę zmianę w zeznaniach Kędzierskiego?
Na początku była narracja „100”, w sensie 100 metrów i na tej podstawie miał zostać rozpoznany głos gen. Błasika, bo żadna inna kwestia nie była mu przypisana. Później ci wszyscy, którzy próbowali za wszelką cenę udowodnić obecność generała w kokpicie, mam na myśli pana Laska i innych, tworzyli cały kontekst sytuacyjny, by to założenie uwiarygodnić. Tak naprawdę to oni dopiero zaczęli słyszeć generała. A pan Artymowicz, który robił tę analizę jako ostatni już w ogóle chyba wszędzie słyszał generała Błasika. I to jest szokujące. Ta narracja z postrzeganiem tunelowym. Przecież tam wypowiadał się psycholog, czy jakiś psychiatra, z którym komisja rozmawiała. Miał całą teorię, ale jak mu powiedzieli, że było możliwe odejście w automacie i w sumie tutaj nie ma błędów pilotów, to tylko powiedział „o cholera”.
No właśnie, bo tu tylko nie chodzi o gen. Błasika, ale o wiele innych kwestii, które nie pasują do ich układanki. Wiedzieli np. że w automacie da się odejść tupolewem, ale nie uwzględnili tego w raporcie. Dlaczego?
Informacja o tym wypłynęła już bardzo dawno temu. Również na spotkaniu w Dowództwie Sił Powietrznych, chyba dzień przed podaniem do opinii publicznej raportu Millera. Okazało się, że członkowie komisji zdają sobie z tego sprawę, że można odejść w automacie bez odbiory sygnałów ILS. Argumentowali jednak, że to jest zbyt skomplikowane, żeby umieszczać to w raporcie. I takich kwiatków jest zdecydowanie więcej. To szokujące jak daleko w tym wszystkim zabrnęli.
Na „cichym kokpicie” też polegli. Czemu więc wmawiali Polakom, że to jest sprawa kluczowa?
Trzeba było narzucić narrację, że były pielgrzymki do kokpitu i za wszelką cenę to udowodnić. Okazuje się, zgodnie z tym, co zostało ujawnione, że nikogo w kokpicie poza załogą nie było. Mówimy o cichym kokpicie od poziomu setnego. W wojsku nie ma czegoś takiego, ale my ciągle przechodziliśmy szkolenie jako jednostka i personel latający w LOT, byliśmy też na szkoleniach w Szwajcarii na embraerach 170/190. Tam wszystko było z narzuceniem na przepisy cywilne, bo oni nie znają przepisów wojskowych. O tym, że jest ten cichy kokpit wiedzieliśmy, ale nie było to uregulowane. Tu nie jest nic powiedziane o TAWS, ale to urządzenie nie pracowało prawidłowo w tym konkretnym locie. Nie miało tego lotniska, a lot traktowany był jako zbliżanie się do ziemi w terenie przygodnym. I ono generowało te komunikaty.
Ujawnione nagranie przypomina trochę rozmowy kolegów z podwórka, dla których nie liczą się fakty lecz to, jakie wrażenie na ludziach zrobią pewne informacje. Dlaczego tak łatwo komisja Millera zapomniała o tym, że bada wyjątkową katastrofę, w której zginął prezydent Polski wraz z narodową elitą?
Mieli z góry założoną tezę. I pod nią trzeba było wykazać, że piloci są źle wyszkoleni, że nie potrafili latać tym samolotem, bo tak się latało w spec pułku… Taką narrację trzeba było wytworzyć. Potrzebowali osoby, by wsadzić ją do kokpitu dla potwierdzenia, że na pilotów dodatkowo wywierana była presja. Zdecydowano, że będzie to generał Błasik, który miałby ich nakłaniać do wylądowania za wszelką cenę. O tym zresztą mówiono już za czasów Edmunda Klicha, gdy był akredytowanym. Do tego wszystkiego wrzucili jeszcze moją załogę, pomimo tego, że lądowaliśmy w odpowiednich warunkach. Oskarżyli mnie, że łamiąc prawo naraziłem ludzi na niebezpieczeństwo i wykonałem zadanie za wszelką cenę, bo tak w spec pułku się latało… I nie ważne, że to są kłamstwa i prokuratura umorzyła śledztwo.
Bo wrażenie zostało?
Tak, tylko że ta narracja zaczęła się im sypać od momentu kiedy postawiliśmy się i powiedzieliśmy, że nie pozwolimy by nas w ten sposób traktowano. Zaczęliśmy walczyć o swoje dobre imię, ale nie mieliśmy do tego narzędzi, bo będąc żołnierzami mieliśmy zakaz wypowiadania się do 2012 roku. Człowiek nie mógł prostować tych wszystkich kłamstw, więc te utrwaliły się w świadomości ludzi. To nagranie pokazuje, że od samego początku wymyślono sobie kolejność zdarzeń, łańcuszek różnych sytuacji, które pomimo, że nie ma na nie dowodów wrzucono do oficjalnego raportu, poświadczając nieprawdę. Później przez wiele lat powtarzali te kłamstwa, włącznie z panem dr Laskiem, który po rozwiązaniu komisji Millera przybliżał przyczynę katastrofy w specjalnym zespole, który był utrzymywany przez ówczesny rząd. To jest najbardziej szokujące w tym wszystkim. Mam nadzieję, że osoby które poświadczyły nieprawdę, a nagrania z posiedzeń komisji są tutaj dowodami, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. Cieszę się, że te nagrania zostały ujawnione, bo pokazują hipokryzję tych ludzi.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 22 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/378898-nasz-wywiad-artur-wosztyl-o-ustaleniach-sieci-i-klamstwach-raportu-millera-to-szokujace-jak-daleko-w-tym-wszystkim-zabrneli