W czasie odbywającej się w Moskwie dorocznej wielkiej konferencji prasowej Władimira Putina polski dziennikarz zapytał go o kwestię zwrócenia szczątków tupolewa, rozbitego w Smoleńsku. Dodał, że w Polsce przygotowywany jest nowy raport, w którym zawarta ma być teza, iż to Rosja w ten czy inny sposób doprowadziła do katastrofy.
Prezydent odpowiedział, że tego rodzaju sugestie to absolutny absurd. I że trzeba „zamknąć tę stronicę”, zamiast kręcić się w miejscu i robić skandal bez żadnych ku temu przesłanek. Ale dodał również:
Nie było żadnych wybuchów na pokładzie. A gdyby nawet były – to bombę podłożono w Warszawie, więc tam szukajcie.
Coroczna konferencja prasowa Putina jest w Rosji ogromnym show i wielkim wydarzeniem medialnym. Władimir Putin dobrze wie, jakich pytań może się spodziewać, i jest do ogromnej większości z nich doskonale przygotowany. Jego słów o bombie, podłożonej być może w Warszawie, nie sposób więc uznać za przypadkowe.
Jest to kolejny dowód na to, że Moskwa świadomie gra katastrofą smoleńską w celu zaostrzania polskiego konfliktu wewnętrznego.
Polska klasa polityczna musi więc mieć świadomość tego, iż może – również w kwestii smoleńskiej – zostać poddana przez Kreml bardzo poważnym przeciążeniom.
-
Pomysł na prezent? Dobra książka!
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Pilnujmy Polski” - Jacek Karnowski, Michał Karnowski.
Odważny wywiad z braćmi Karnowskimi – znanymi dziennikarzami i publicystami – o ich korzeniach, życiowych wyborach i wartościach oraz burzliwych kulisach polityki w Polsce w latach 2010-2015.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/371863-putin-bomby-w-tupolewie-nie-bylo-ale-gdyby-byla-to-podlozono-ja-w-warszawie